„we’re friends, right?” – Karin Ann prezentuje nowy singiel i teledysk
Należy do pokolenia Z, ale nie chce być niewolniczką tego określenia. Lubi łamać stereotypy, nie poddaje się konformizmowi. W swoich piosenkach śpiewa o rzeczach, przez które sama przechodzi i dostrzega. Nie boi się mówić głośno o problemach, bolączkach czy lękach. Sięga do korzeni spraw ważnych i często takich, o których młodzi ludzie wstydzą się lub boją rozmawiać.
Najnowsza piosenka, która właśnie ma swoją światową premierę zatytułowana „we’re friends, right?” mówi o tym, czy przyjaźń może przerodzić się w szczęśliwy związek.
„Ten utwór jest o czymś, z czym myślę, że wiele osób może się utożsamić. Opowiada
o przyjaźni, która w pewnym momencie zamienia się w związek”– mówi Karin Ann. „Jakiś czas temu sama znalazłam się w takiej sytuacji. Niestety nie wyszło nam z wielu powodów, między innymi dlatego, że relacja okazała się być toksyczna. Postanowiliśmy się rozstać i wrócić do bycia przyjaciółmi jak wcześniej, co oczywiście się nie udało. Miałam w sobie dużo gniewu
i zajęło mi rok, żeby się z tym uczuciem uporać. W końcu udało mi się napisać tę piosenkę. Myślę, że dzięki temu poukładałam sobie w głowie cały mój gniew i w końcu zamknęłam ten rozdział. Podstępne jest tylko to, że ja zawsze będę mieć dla tej osoby dużo miłości, nawet jeśli nie ma jej już w moim życiu” - mówi młoda artystka.
W nowej piosence „we’re friends, right?” możemy zobaczyć nowy image Karin Ann. Jawi się nam w jako prawdziwa, bezkompromisowa buntowniczka, przedstawicielka swojego pokolenia. Przeszła długą drogę - od bycia niesfornym dzieckiem do bycia dorosłą, co ma odzwierciedlenie w jej wyglądzie i w muzyce.
Video powstało we Włoszech a autorem jest Simone Bozelli znany ze współpracy z Måneskin. Skąd pomysł na współpracę z włoskim reżyserem?
„Widziałam teledysk, nad którym pracował Simone i bardzo mi się spodobał. Pomyślałam, że to będzie ktoś otwarty na nowe rzeczy. Napisaliśmy do niego i zgodził się na współpracę. Poza tym, od dziecka chciałem pojechać do Włoch, więc to wszystko więc całkiem nieźle mi to wyszło” – mówi Karin Ann.
Zapytany o współpracę ze słowacką artystką Simone Bozelli mówi:
„Wyreżyserowałem teledysk IWBYS (I Wanna Be Your Slave) dla Måneskin. To była dla mnie wielka szansa, ponieważ oni, oprócz tego, że są niezwykłymi artystami, dali mi szansę stworzenia czegoś wyjątkowego. Czegoś, co wizualnie było spójne z ich gustem. Podobnie było z Karin Ann. W tym przypadku pomysł wyszedł od niej, a ja mogłem tylko powiedzieć "Ok. Zróbmy to." Rzeczą, którą najbardziej cenię w niej i jej ekipie, to ogromny szacunek i zaufanie, jakim darzyła moje zaplecze na planie. Nawet jeśli to był jej pomysł, pozwoliła mi go zrealizować wizualnie po mojemu.”
W teledysku oprócz Karin Ann główną rolę odgrywają lalki Barbie. Dlaczego? Co symbolizują?
„Wiele znaczeń i wspomnień krąży wokół tego symbolu. Na pewno przede wszystkim wspomnienie z dzieciństwa. Idealne wyobrażenie piękna, harmonii i marzeń. Lalki wywołują we mnie również ogromną czułość: są manipulowane, składane, zniekształcane, rozkładane, ubierane, rozbierane. Ile razy w związku czuliśmy się w ten sposób?” – mówi Boezelli.
Prowokujące do myślenia teledyski Karin Ann zgromadziły 2 miliony wyświetleń na YouTube, a jej fanami są już takie media, jak The New York Times, MTV, Noctis, Wonderland i 1883. Niedawno zakończyła również tournée po Polsce z polską Sanah, a także wydała debiutancką EP-kę „lonely together", która pokazała jej zdolność do przekraczania muzycznych granic i nieograniczania się do jednego konkretnego gatunku. Premiera drugiej EPki, na której znajdzie się utwór „we’re friends, right?” zapowiedziana jest na początek 2022r.
Koncerty szantowe z widokiem na morze ale 130 metrów nad ziemią
White 2115 pierwszym polskim ambasadorem produktów audio marki Sony
Giełda winyli i kaset CD w Atrium Biała
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Film
Tomasz Dedek: Trzy dekady temu wziąłem udział w zdjęciach do „Listy Schindlera” Stevena Spielberga. Film był za długi i niestety cały mój wątek wycięli
W „Liście Schindlera” Tomasz Dedek wcielił się w rolę gestapowca. Niestety wątek z jego udziałem został wycięty z filmu. Mimo wszystko aktor cieszy się, że dane mu było współpracować ze Stevenem Spielbergiem, bo to dla niego prawdziwy wirtuoz kina, którego podziwia od wielu lat. Jak wspomina, na planie wiele wymagał, ale nie tworzył niepotrzebnych barier i nie dystansował się, natomiast był niezwykle otwarty i życzliwy.
Gwiazdy
Jan Wieczorkowski: W ogóle nie mam wyczucia w kwestii kupowania prezentów. Sam kilka razy dostałem wody toaletowe, które po prostu do mnie nie pasowały
Aktor grający jedną z głównych ról w spektaklu „Wyjątkowy prezent” w reżyserii Tomasza Sapryka przyznaje, że w życiu prywatnym również zdarzyły mu się nietrafione prezenty, które szybko wylądowały w koszu. Zwykle były to perfumy czy wody kolońskie, których kompozycja zapachowa w ogóle mu nie odpowiadała. Jeśli natomiast chodzi o wybór okolicznościowych upominków dla innych, to Jan Wieczorkowski zdradza, że zawsze zdaje się w tej kwestii na gust i intuicję żony. Sam zupełnie nie ma do tego głowy.
Handel
Rynek makaronów w Polsce wart jest około 800 mln zł. Producenci pracują nad nowymi funkcjami tych produktów w diecie
Makarony stają się coraz nowocześniejszą kategorią na rynku spożywczym. Konsumenci mają do wyboru m.in. szereg makaronów warzywnych, bezglutenowych, a także funkcjonalnych, których regularne spożywanie ma pomagać w walce z chorobami cywilizacyjnymi, jak cukrzyca, otyłość czy miażdżyca. To m.in. w ten segment rynku chce w najbliższych latach inwestować notowany na warszawskiej giełdzie producent Makarony Polskie. Spółka podkreśla, że wyzwaniem dla dalszego rozwoju firm z branży spożywczej pozostają rosnące koszty działalności, braki kadrowe, a także niestabilność cenowa.