Mówi: | Karolina Korwin-Piotrowska |
Funkcja: | dziennikarka |
Karolina Korwin-Piotrowska: hejt na moją pomoc dla Pomorzan trochę mnie rozwalił. Ale to jest cecha dzisiejszych czasów
Dziennikarka nadal zamierza wspierać Pomorzan. Ma już kilka projektów pomocy, nie będzie jednak mówić o nich publicznie. Twierdzi, że po hejcie, jaki spotkał ją w sierpniu, nie uniesie emocjonalnie kolejnych napastliwych komentarzy.
Karolina Korwin-Piotrowska bardzo mocno zaangażowała się w pomoc dla mieszkańców Pomorza poszkodowanych wskutek sierpniowych wichur. Sytuacją zaczęła się interesować dzięki doniesieniom zamieszczanym w mediach społecznościowych przez jej znajomych. Niektórzy z nich przebywali w tamtych rejonach na wakacjach i pisali o strachu, jaki towarzyszył mi podczas nocnych nawałnic.
– Mój znajomy zamieścił wpis, że w nocy latały nad nim drzewa, że pierwszy raz w życiu się modlił, chociaż nie wierzy w Boga i przeżył coś, co zmieni go na zawsze – mówi dziennikarka agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Gwiazda TVN Style szukała informacji w mediach społecznościowych, głównie na Facebooku i Twitterze, w prasie i telewizji pojawiały się bowiem tylko szczątkowe doniesienia na ten temat. Dziennikarka nie ukrywa, że była przerażona skalą zniszczeń poczynionych przez nawałnice. Do dziś uważa, że władze państwa nie zareagowały prawidłowo, pozostawiając poszkodowanych mieszkańców Pomorza praktycznie bez pomocy z zewnątrz.
– Widziałam ludzi, którzy naprawdę nie mają nic, w tle są pozostałości po ich domu a ja wiem co to znaczy zostać z jedną torbą, wiem co ci ludzie mieli w głowach – mówi Karolina Korwin-Piotrowska.
Cztery lata temu dziennikarka straciła cały swój dobytek w pożarze mieszkania. Potrafiła więc wczuć się w sytuację mieszkańców Pomorza – wiedziała, że po okresie intensywnego działania przyjdzie moment całkowitego załamania. Od razu zaangażowała się w pomoc dla tych ludzi – w swoich mediach społecznościowych apelowała do fanów i znajomych o wpłacanie pieniędzy dla poszkodowanych przez nawałnice. Wystawiła ponadto na aukcję kilka swoich książek, sprzedanych ostatecznie anonimowemu nabywcy za 3,5 tys. zł.
– Odzew był genialny, także znanych ludzi, którzy dzwonili: daj mi konto do tego Rytla, w telefonie zrobiłam printscreen z numerami konta i rozsyłałam ludziom. Super, że chcieli pomóc – mówi Karolina Korwin-Piotrowska.
W sieci pojawiły się jednak również nieprzychylne dziennikarce komentarze. Wielu internautów zarzuciło jej chęć wypromowania swoich książek kosztem poszkodowanych Pomorzan. Gospodyni programu "DKF" nie ukrywa, że mocno dotknęły ją takie oskarżenia, choć świadczą one negatywnie o ich autorach, a nie o niej samej.
– Trudna sytuacja, to mnie trochę rozwaliło, to nie było fajne, ale to jest cecha dzisiejszych czasów. Jednego się nauczyłam, nie uniosę tego emocjonalnie – mówi Karolina Korwin-Piotrowska.
Mimo to dziennikarka nie zamierza rezygnować z pomocy mieszkańcom Pomorza. Przypomina, że wielu z tych ludzi wciąż nie ma dachu nad głową, stracili też źródło dochodów. Dla mieszkających w dużych miastach Polaków, zamkniętych w ciepłych i wygodnych mieszkaniach, może się to wydawać abstrakcją, rzeczywistość po nawałnicach jest jednak przerażająca.
– Nie chcę się upubliczniać, jest pomysł żeby zrobić coś dalej i będę to robiła, bo naprawdę wiem, co to znaczy stracić wszystko w przeciwieństwie do tych którzy mnie posądzali o lansowanie się – mówi Karolina Korwin-Piotrowska.
Czytaj także
- 2024-03-19: Jan Wieczorkowski: Ktoś, kto w internecie udostępnia pracę aktorów, zarabia na tym, a my nie. Tantiemy dla aktorów to kluczowa sprawa
- 2024-03-26: Fundusze Norweskie wspierają polskie firmy. Mogą się one ubiegać o granty związane m.in. z ochroną środowiska czy innowacyjnymi technologiami
- 2024-03-12: Budowanie potencjału militarnego wśród największych wyzwań NATO, szczególnie w Europie. Zwiększenie nakładów na obronność może w tym pomóc
- 2024-03-13: Katastrofa humanitarna w Strefie Gazy. Ponad pół miliona ludzi zagrożonych klęską głodu
- 2024-03-22: Coraz gorsza sytuacja humanitarna w Sudanie Południowym. Głodem zagrożonych jest ponad 7 mln ludzi
- 2024-03-28: Poparcie Europejczyków dla Ukrainy pozostaje silne. Bardziej kontrowersyjna jest kwestia jej wejścia do NATO
- 2024-03-08: Auta elektryczne nie są już wykorzystywane tylko jako typowe pojazdy miejskie. Kierowcy przemierzają nimi coraz więcej długich dystansów
- 2024-03-06: Pacjenci i lekarze apelują o Narodowy Plan dla Chorób Rzadkich. Aktualizacja strategii ma być gotowa w II kwartale
- 2024-03-01: Szykują się gruntowne zmiany w polskich szkołach. MEN: Chcemy, żeby zdobywana wiedza nie była okupiona cierpieniem psychicznym
- 2024-03-07: Psycholog w każdej szkole priorytetem MEN w kontekście zdrowia psychicznego uczniów. Planowane są także programy dla rodziców i nauczycieli
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Partner Serwisu Zdrowie
Media
Michel Moran: Dorota Szelągowska jest dobrą i prawdziwą osobą, a coraz mniej prawdziwych ludzi na tym świecie. Jesteśmy przyjaciółmi, odkąd spotkaliśmy się w programie
Znany szef kuchni cieszy się z tego, że dane mu jest realizować tak ważny dla niego projekt zawodowy wspólnie z Dorotą Szelągowską. Choć wcześniej sporadycznie spotykali się na korytarzach TVN–u, to dopiero na planie programu „MasterChef Nastolatki” mieli okazję bliżej się poznać. Szybko nawiązali nić porozumienia i zostali przyjaciółmi. Teraz obydwoje nie szczędzą sobie pochwał i miłych słów.
Styl życia
Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych
Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.
Handel
Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej
Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.