Newsy

Daniel Kuczaj: mam w planach założenie fundacji. Chcę po swojemu walczyć z przemocą

2019-07-22  |  06:24

Jako dziecko trener doświadczał agresji ze strony ojca. Teraz chce założyć fundację, by wspierać kobiety i dzieci, które tak jak on padły ofiarą przemocy domowej.

Daniel Kuczaj otwarcie mówi o trudnych doświadczeniach z dzieciństwa. Jego ojciec był alkoholikiem i często stosował przemoc wobec swojej żony i dzieci. Trener do dziś boryka się z traumą psychiczną, przeszedł ciężką depresję, miał też myśli samobójcze. Z przeszłością stara się uporać m.in. poprzez terapię dla dorosłych dzieci alkoholików. Doświadczenia z dzieciństwa sprawiły, że stał się wrażliwy na wszelkie przejawy przemocy, o czym często i szczerze mówi w swoich mediach społecznościowych.

Za to mi się czasami obrywa, bo ja nie potrafię usiedzieć na miejscu i trzymać języka za zębami. Po prostu mówię, co myślę. I czy są to przypadki bicia kobiet, czy są to przypadki przemocy wobec dzieci, to jest to dla mnie masakra – mówi Daniel Kuczaj agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Ulubiony trener Polek zapewnia też, że nie zamierza ograniczać się do słownego potępiania przemocy domowej. Już wkrótce jeszcze mocniej zaangażuje się w walkę z tym zjawiskiem.

Mam w planach fundację, na kanwie swojej historii, ja jestem dzieckiem przemocowym, więc jest to dla mnie coś, z czym się bardzo, bardzo utożsamiam i z czym będę chciał walczyć po swojemu – mówi Daniel Kuczaj.

Działalność charytatywna nie ograniczy jednak aktywności trenera w branży fitness. Daniel Kuczaj stale rozwija swój zespół trenerski, do którego zaprasza utalentowane osoby z całej Polski oraz, od niedawna, także z zagranicy. Spróbował swoich sił także w aktorstwie grając epizodyczną rolę w filmie Konrada Maximiliana "Fighter". Trener wcielił się w postać przyjaciela głównego bohatera, granego przez Piotra Stramowskiego.

Nie jest to jakaś super wielka rola, natomiast od czegoś trzeba zacząć. Jest to spokojny facet, chłopak z gór, który tam sobie mieszka i tam sobie został i się zakochał platonicznie – mówi Daniel Kuczaj.

Trener nie ukrywa, że bardzo polubił Piotra Stramowsiego, dzięki czemu, jak sam twierdzi, łatwo było mu wcielić się w postać jego przyjaciela. Przekonał się też po raz kolejny, że ludzi nie należy oceniać na podstawie ich medialnego wizerunku.

Na Piotrka jak się patrzy, to by się wydawać mogło, że to jest człowiek taki, wiesz, taki fifa rafa. To jest tak ciepły facet, tak dobry człowiek, bardzo, bardzo go polubiłem. I zresztą Kaśkę, cudowni ludzie, naprawdę wspaniali ludzie – podkreśla trener.

Film "Fighter" przeszedł długą drogę zanim trafił na ekrany kin. Początkowo miał nosić tytuł "Klatka", przewidziana też była inna obsada aktorska. W rezultacie jednak zamiast jednej produkcji o zawodnikach MMA powstały dwie - jedną jest "Fighter" Konrada Maximiliana, drugą zaś "Underdog" w reżyserii współwłaściciela federacji KSW Macieja Kawulskiego i z Erykiem Lubosem w jednej z głównych ról. Daniel Kuczaj nie ukrywa satysfakcji, że mógł zagrać w tak pięknym i emocjonalnym filmie.

To jest projekt, który miał nie wyjść, którego miało nie być. A dzisiaj jednak jesteśmy tutaj i ja się z tym bardzo utożsamiam, bo jedno z moich mott życiowych to jest „ino wytrwaj” i naprawdę dzisiaj powiedziałem to do Konrada, reżysera, że Konrad, jak ja się cieszę, że wszyscy wytrwaliśmy w tym, że zrobiliśmy to, zdziałaliśmy i jesteśmy tutaj – mówi trener.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.