Newsy

Kina często przegrywają z serwisami streamingowymi. Szansą dla filmowców są filmy gatunkowe, które przyciągają koneserów

2022-12-06  |  06:15
Mówi:Magdalena Kuczewska
Funkcja:producentka filmu „Nie cudzołóż i nie kradnij”
  • MP4
  • Przed pandemią kina minimum raz w miesiącu odwiedzało średnio 44 proc. Polaków – wynika z badań Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Po trzech falach COVID-19, kiedy kina przez wiele miesięcy pozostawały zamknięte lub działały w ostrym reżimie sanitarnym, ten odsetek spadł do 20 proc. To efekt wielu czynników, a jednym z nich jest rozwój platform streamingowych. Raport Deloitte’a „Digital Consumer Trends 2022” pokazuje, że ponad połowa Polaków woli oglądać premiery filmowe w domu, a co piąty wybierze kino. Filmowcy wierzą jednak, że jest grupa odbiorców, którzy odnajdą się w kinie mimo wszystko, i to dla nich trzeba robić filmy.

    Kryzys w kinie jest, wszyscy to widzimy, zarówno my, filmowcy, jak i ci, którzy chodzą do kina, ponieważ na salach bardzo często jest jedna, dwie, trzy osoby czy pięć osób. Świat się zmienia. To nie jest kwestia wyłącznie platform czy kryzysu gospodarczego, z jakim się aktualnie borykamy, ale jest to kwestia zmian, które w mojej ocenie następują w nas, odbiorcach – mówi agencji Newseria LIfestyle Magdalena Kuczewska, producentka filmu „Nie cudzołóż i nie kradnij”.

    Badania prowadzone przez PISF podczas trzech fal pandemii pokazują, że w okresie lockdownów Polacy tęsknili za kinem – mieli dość siedzenia w domu i oglądania filmów na kanapie. Rosła więc chęć pójścia do kina, mimo obaw związanych z koronawirusem. W ciągu sześciu miesięcy po luzowaniu obostrzeń ponad 3/4 badanych wybrało się na seans kinowy. Raport „Segmentacja widzów kina w Polsce” z marca 2022 roku pokazuje jednocześnie, że przez przedłużający się okres zamknięcia instytucji kulturalnych Polacy przyzwyczaili się do streamingu. Między pierwszą a trzecią falą spadł odsetek Polaków, którzy uważają, że atmosfera towarzysząca oglądaniu filmów online nie jest w stanie zastąpić tej z kina (z 62 do 56 proc.). Znacznie mniej respondentów przyznało w trzeciej rundzie badania, że w trudnych czasach kino i teatr są nam potrzebne jak nigdy i państwo powinno je wspomagać (44 proc. vs. 51 proc. podczas pierwszej rundy). Również poziom troski o sytuację twórców wyraźnie spadł.

    W trakcie pandemii kino całkowicie stanęło. Jako jedna z nielicznych branż zatrzymaliśmy się absolutnie, wszystkie plany stanęły, wszyscy filmowcy czekali, co będzie. Bardzo trudno jest w takich warunkach podejmować jakiekolwiek decyzje, bo wiemy, że one są obarczone dużo większym ryzykiem. Natomiast ja osobiście i też zawodowo jednak wierzę w kino i mam nadzieję, że jako filmowcy zareagujemy na te wszystkie zmiany – mówi Magdalena Kuczewska.

    Kolejnym czynnikiem ryzyka dziś jest kryzys gospodarczy. W czasie, gdy rosną wydatki na podstawowe potrzeby, takie jak żywność, energia, transport czy coraz wyższe raty kredytów, Polacy prawdopodobnie będą częściej rezygnować z wyjść, np. do kina. Producentka filmu „Nie cudzołóż i nie kradnij” wierzy jednak, że te trudności na rynku kinowym są przejściowe i za jakiś czas wszystko wróci do normy.

    – Wierzę w kino i mam nadzieję, że ta sytuacja się odmieni i że wszyscy poczujemy, że tam jest coś więcej oprócz samego filmu. Od zawsze uważam, że kino nas w jakimś stopniu buduje, pozwala się nam oderwać na chwilę od tego, co nas otacza, i pobyć w sytuacji, która może w jakiś sposób na nas wpłynąć – mówi.

    Jak podkreśla, twórcy filmowi muszą jednak odpowiednio zareagować na tę sytuację i próbować z niej znaleźć jakieś wyjście.

    W naszym odczuciu to właśnie kino gatunku jest czymś, w czym chcielibyśmy się osadzać, bo mamy wrażenie, że jest to dla wybranych osób. Mam nadzieję, że te osoby w  filmie „Nie cudzołóż i nie kradnij” odnajdą przestrzeń do bycia, do bawienia się dobrze. To są ludzie, którzy zarówno chcą oglądać komedie, a także ci, którzy chcą oglądać kryminał, kino gangsterskie. Robienie kina z tym założeniem, że jest to na duży ekran, jest teraz trudne, ale stało się jeszcze ważniejsze w naszej branży, niż było przed pandemią – tłumaczy Magdalena Kuczewska.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Teatr

    Artur Barciś: Odkąd mieszkam na wsi, znam dużo więcej sąsiadów, niż kiedy mieszkałem w bloku. W miastach poznawanie ludzi nie bardzo nas interesuje

    W spektaklu „Barabuum!” wyreżyserowanym przez Artura Barcisia pewna para postanawia zainteresować się życiem swoich sąsiadów i bliżej ich poznać. Ta znajomość z czasem przeradza się jednak w zupełnie nieoczywistą relację. Aktor podkreśla, że choć jest to historia z przymrużeniem oka, to jednak powinna zachęcić do przemyśleń. Jego zdaniem warto pokonać nieśmiałość i otworzyć się na nowe znajomości. Jak przyznaje, on sam prywatnie utrzymuje dobre kontakty ze swoimi sąsiadami i każda z tych osób wnosi do jego życia coś wartościowego.

    Gwiazdy

    Rafał Zawierucha: Nie ma nic piękniejszego w życiu niż posiadanie dziecka. Uwielbiam wracać do domu do moich cudownych dziewczyn i spędzać z nimi czas

    Aktor niedawno został ojcem i jak zapewnia, doskonale czuje się w domowych pieleszach przy żonie i córeczce. Dużą radość sprawia mu opieka nad maleństwem i pomoc ukochanej w codziennych czynnościach. Teraz stara się więc tak układać swój zawodowy grafik, by jak najwięcej czasu spędzać z rodziną.

    IT i technologie

    Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

    Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.