Newsy

Piotr Stramowski: Strajk kobiet zmienił się w strajk o wolność i nasze prawa. To straszne, że w 2020 roku dzieje się coś takiego

2020-11-06  |  06:21

Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski są mocno zaniepokojeni tym, że napiętą sytuację w naszym kraju z premedytacją wykorzystują politycy, którzy wręcz nawołują do kolejnych konfliktów. Aktorów szczególnie zbulwersowało ostatnie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. Ich zdaniem nie było w nim żadnej empatii i próby zrozumienia protestujących. Pojawiło się za to nawoływanie do nienawiści i niepokojące wezwanie do obrony kościołów za wszelką cenę.

Aktorka zauważa, że rządzący naszym krajem umiejętnie wykorzystują niewiedzę dużej części naszego społeczeństwa i brak zrozumienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.

– Ta wojna ideologiczna jest już w rozkwicie. Ja to widzę na swoim Instagramie, kiedy wrzucam posty związane z tym strajkiem, to ludzie mi po prostu piszą: jak można zabijać niewinne dzieci? I ciągle jest to samo. To jest zupełne niezrozumienie, o co tutaj poszło. Tak samo jak było z Trybunałem Konstytucyjnym, ludzie w ogóle nie rozumieją, o czym mowa i że trzeba wytłumaczyć, o co chodzi – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Katarzyna Warnke.

Podkreśla, że pod szumnym hasłem „w obronie życia” kryją się ludzkie dramaty. Każda sytuacja jest inna, dlatego też każda kobieta powinna mieć prawo wyboru i sama decydować o swoim życiu.

– Jeżeli ktoś mówi, że życie ludzkie stoi najwyżej, to ja się pytam, czyje życie ludzkie, tzn. płodu bez mózgu czy matki z zagrożonym życiem i w przyszłości brakiem możliwości rodzenia kolejnych dzieci. Nie wiem, czyje życie ludzkie jest zagrożone, czy całej rodziny, która będzie miała traumę spowodowaną tym, że pojawi się nowy członek rodziny, który w żadnym wymiarze członkiem nie może być – mówi aktorka .

– Nie mówimy teraz o osobach niepełnosprawnych z zespołem Downa. Mówimy o skrajnych przypadkach, bo o to chodzi. To jest dramat, co się dzieje, brak mi słów – dodaje Piotr Stramowski.

Aktor podkreśla, że szczególnie duże emocje wzbudziło u niego wystąpienie prezesa Kaczyńskiego 

– Pan Kaczyński wygłosił swoje orędzie do narodu, które jest bardzo, bardzo podobne do orędzia sprzed lat, które wygłosił pan Jaruzelski. Jakby zestawić obydwa obok siebie, to jest to przerażające, bo wystarczy zobaczyć, że padają podobne słowa – mówi.

Zdaniem aktora w wypowiedzi polityka padły szokujące słowa, które zamiast uspokoić społeczne nastroje, mogą jeszcze zaognić konflikt. Szczególnie zbulwersowało go to, że w tak trudnym momencie prezes PiS przede wszystkim apeluje do sympatyków o obronę Kościoła.

– Jeżeli on mówi, że w tym momencie odbywa się zamach stanu na Polskę i że teraz, jeżeli tego ktoś nie zrobi, to Polska zginie, że Rzeczpospolita Polska już nie będzie taka, jak była wcześniej, to aż mam dreszcze. To jest straszne, że żyjemy w XXI wieku, w 2020 roku, w wolnym państwie, o które walczyli nasi rodzice, i dzieje się coś takiego. Ja dzisiaj jestem po dwóch snach o wojnie, po prostu obudziłem się, wojna mi się dzisiaj śniła – mówi Piotr Stramowski.

Według niego przerażające jest to, że w wolnym państwie wciąż trzeba walczyć na ulicach o swoją godność.

– Oczywiście ten strajk kobiet już nie jest strajkiem kobiet, tylko to się zamieniło w strajk o wolność, o nasze prawa – mówi.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Partner Serwisu Zdrowie

Viatris

Media

Styl życia

Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych

Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.

Handel

Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.