Mówi: | Wojciech Gąssowski |
Funkcja: | wokalista |
Wojciech Gąssowski: Kiedyś było mnóstwo prywatek. Kto miał płyty, był królem
Piosenkarz już pod koniec lat osiemdziesiątych pytał „Gdzie się podziały tamte prywatki?”, a utwór grany był przez wszystkie stacje radiowe i przeszedł do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Dziś artysta podkreśla, że kultowe prywatki pozostały tylko we wspomnieniach tych, którzy w nich uczestniczyli. Z dużym sentymentem powraca myślami do czasów, kiedy w prywatnych, zazwyczaj niewielkich, mieszkaniach organizowało się kulturalne spotkania towarzyskie z pysznymi kanapkami i dyskretnie pitym winem. Najważniejszym punktem każdej prywatki była jednak dobra muzyka.
Autorem słów do utworu „Gdzie się podziały tamte prywatki?” jest Marek Gaszyński, natomiast muzykę skomponował Ryszard Poznakowski, który pierwotnie chciał, by piosenkę tę zaśpiewał Zbigniew Wodecki. Do Wojciecha Gąssowskiego tekst trafił zupełnie przez przypadek. „Mieszkaliśmy po sąsiedzku, a on wpadał do mnie na papierosa, bo sam ciągle rzucał palenie… usłyszał tę melodię i koniecznie chciał ją zaśpiewać” – wspomina kompozytor. Z kolei wokalista przyznaje, że od razu utożsamił się ze słowami utworu.
– To piosenka o mojej młodości i o tym, co przeżywałem naprawdę. W każdym, kto uczestniczył w tego typu imprezie, wspomnienia zostają na całe życie. We mnie też zostały, dlatego tę piosenkę zaśpiewałem. Wydaje mi się, że te prywatki są w nas, w ludziach, którzy na nie chodzili. To nie tylko moje pokolenie, ale być może ludzie młodsi też chodzili na prywatki, które z czasem zmieniały nazwy na domówki – mówi agencji Newseria Wojciech Gąssowski, wokalista.
Gąssowski przyznaje, że piosenka „Gdzie się podziały tamte prywatki?” wciąż prowokuje nieco starsze pokolenia do nostalgicznych wspomnień.
– Kiedyś było mnóstwo prywatek, ale one wyglądały zupełnie inaczej niż te, które są teraz organizowane. Były po pierwsze bardzo skromne, najczęściej organizowało się je w małych mieszkaniach, trzeba było najpierw rodziców namówić, żeby gdzieś poszli, do teatru czy do kina, żeby zostawili nas w domu na kilka godzin. Zapraszało się koleżanki, kilka dziewczyn, kilku chłopaków, dziewczyny robiły kanapki. Wódki się nie pijało wtedy, raczej bardzo dyskretne wino – mówi Wojciech Gąssowski.
Młodzi spotykali się bez żadnej okazji typu imieniny, urodziny czy rocznica ślubu. Ot tak, żeby pogadać, wymienić poglądy, podyskutować i posłuchać dobrej muzyki.
– Muzyka i płyty były najważniejsze. Ktoś, kto miał płyty, był królem, wszędzie był zapraszany. To było wspaniałe, bo płyt nie było tak dużo. Trudno było wtedy kupić na przykład płyty Presleya, to była muzyka rock’n’roll’owa. Jestem z tego pokolenia, że dla mnie muzyka rock’n’roll’owa na takiej prywatce to była niesamowicie ważna rzecz, tańczyło się właśnie w jej rytm – mówi Wojciech Gąssowski.
Nieprzypadkowo więc w treści utworu wylansowanego przez Gąssowskiego zostali wymienieni kultowi artyści z lat 60. i 70. – Czerwone Gitary, Paul Anka, Neil Sedaka, The Beatles, Rolling Stones i Cliff Richard.
– To chyba najkrótsza lekcja z historii muzyki, w której przypominam wielkie gwiazdy i w tym upatrywałbym dodatkowy walor tej piosenki – dodaje wokalista.
Czytaj także
- 2024-04-23: Wojciech „Łozo” Łozowski: Nazywam Małgosię Rozenek terminatorem. Ona jest niesamowicie ambitną i zdyscyplinowaną kobietą
- 2024-04-03: Monika Richardson: Nowy kolor włosów to nowa energia. Dzisiaj jestem ruda, ale jutro może wrócę do fioletowych
- 2024-04-12: Doświadczenie gnębienia w dzieciństwie rzutuje na zdrowie w całym życiu. Naukowcy alarmują, że osoby gnębione mogą żyć krócej
- 2024-03-22: W dobie wszechobecnego hałasu ludzie tracą zdolność uważnego słuchania. Dzieci i młodzież potrzebują audioedukacji
- 2024-02-15: Energia jest towarem jak każdy inny. Eksperci zachęcają do wdrażania oszczędności w domach [DEPESZA]
- 2024-04-22: Tomasz Dedek: Trzy dekady temu wziąłem udział w zdjęciach do „Listy Schindlera” Stevena Spielberga. Film był za długi i niestety cały mój wątek wycięli
- 2024-03-21: Joanna Trzepiecińska: Z „Rodziny zastępczej” mam same dobre wspomnienia. Do dziś odcinam kupony sympatii widzów
- 2024-02-08: Osteoporoza to problem ponad 2 mln Polaków, głównie kobiet. Może prowadzić do ciężkiego kalectwa i śmierci, ale w Polsce wciąż jest mocno lekceważona
- 2024-02-16: Anna Jurksztowicz: Powinniśmy mieć większą wiedzę na temat osteoporozy. Po 50. roku życia należy mierzyć wzrost i badać gęstość kości
- 2024-02-07: Coraz więcej nastolatków i dorosłych zmaga się z zaburzeniami jedzenia. W kwestii ich leczenia mamy w Polsce wiele do nadrobienia
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Gwiazdy
Aleksandra Popławska: Zazwyczaj dostaję fajne prezenty. Najbardziej cieszy mnie, jak ktoś mi coś namaluje albo napisze wiersz
Aktorkę można teraz oglądać między innymi w spektaklu „Wyjątkowy prezent” w reżyserii Tomasza Sapryka. Dzięki tej sztuce widzowie mogą się przekonać, że wyszukany, drogi i niezwykle odważny upominek nie tylko może zepsuć urodzinową imprezę, ale także relacje rodzinne i przyjacielskie. Aleksandra Popławska zdaje sobie sprawę z tego, że wiele osób ma nie lada dylemat, co podarować komuś z okazji urodzin czy imienin. Jednocześnie podkreśla, że ona sama nigdy nie dostała nietrafionego prezentu, który szybko wylądował w koszu.
Media
Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski: Mamy wieloletnie doświadczenie telewizyjne. To nam pozwoliło zbudować wideopodcast „Serio?” od strony merytorycznej i technicznej
Po zwolnieniu z TVP Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski ruszyli na podbój YouTube’a. Do autorskiego wideopodcastu „Serio?” para zamierza zapraszać gości, którzy działają na różnych płaszczyznach, mają nietuzinkowe pasje i swoim postępowaniem dają dobry przykład innym. Prezenterzy wierzą, że ich nowy projekt z odcinka na odcinek będzie się cieszył coraz większą popularnością. Na razie obserwuje ich ok. 5 tys. subskrybentów. Obydwoje zapewniają, że nie boją się nowych wyzwań zawodowych, a satysfakcję sprawia im to, że przy realizacji nagrań mogą w pełni wykorzystać swoje doświadczenie telewizyjne.
Edukacja
Co piąte polskie dziecko padło ofiarą cyberprzemocy. Brakuje narzędzi, które pomogłyby z tym zjawiskiem walczyć
Według badań HBSC co szósty nastolatek na świecie padł ofiarą cyberprzemocy – informuje Europejskie Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). W Polsce jest pod tym względem dużo gorzej. Nawet jedno na pięcioro dzieci mogło doświadczyć przemocy w sieci – alarmują naukowcy. Grupą najbardziej narażoną na cyberprzemoc są 13-latki. Porównanie danych z obecnej i poprzedniej edycji badania wskazuje, że dotychczasowe programy przeciwdziałania przemocy, i to nie tylko w obszarze cyber, nie są skuteczne. Eksperci podkreślają, że trzeba w nie włączyć nie tylko szkoły, ale też placówki medyczne, rodziców i samą młodzież.