Newsy

Tamara Gonzalez Pereao o „Tańcu z gwiazdami”: Zaczynam się rozkochiwać w tym, co tutaj robimy. Chciałabym jak najdłużej potańczyć

2019-03-26  |  06:21

Autorka bloga Macademian Girl nie ukrywa, że każdy kolejny występ, motywujące komentarze jurorów i przychylność widzów powodują u niej apetyt na więcej. Marzy więc o tym, by pozostać w programie jak najdłużej. Blogerka tłumaczy, że dzięki show nie tylko pokochała taniec towarzyski, lecz także spotkała wielu fascynujących ludzi. Jej zdaniem za kulisami programu zawiązało się wiele przyjaźni. Nie ma rywalizacji, a pary wzajemnie się wspierają.

Tamara Gonzalez Perea doskonale radzi sobie na parkiecie „Tańca z gwiazdami”. Wraz z Rafałem Maserakiem mistrzowsko realizują kolejne wyzwania i nie zwalniają tempa. Doceniają to także jurorzy, którzy nie szczędzą im pozytywnych opinii i wysokich not. W ostatnim odcinku para zatańczyła sambę i otrzymała 28 punktów, a zatem do maksimum brakowało tylko dwóch.

– Zawsze najtrudniejsze emocje są w dwóch momentach: chwila przed live i tzw. „odpadanka”. Zawsze z żalem się rozstajemy z którąś z par. Wielkim przywilejem jest to, że mogę przejść do kolejnego odcinka, że będzie mi dane zatańczyć kolejny taniec, bo przyznam, że zaczynam się rozkochiwać w tym, co tutaj robimy, i to jest piękne, więc chciałabym jak najdłużej potańczyć – mówi agencji Newseria Lifestyle autorka bloga Macademian Girl.

Tamara Gonzalez Perea podkreśla, że taniec wyzwala ogromne emocje, a każdy występ poprzedzony jest wielogodzinnymi treningami. Blogerka bardzo chwali sobie współpracę z Rafałem Maserakiem, który cały czas daje jej solidne wsparcie i cenne wskazówki.

– Jeżeli mam być szczera, to jednak jest to 80 proc. pracy, może jakieś 20 proc. predyspozycji. Ale uważam, że takie predyspozycje to ma większość z nas, kobiet szczególnie. Natomiast praca, praca, praca. Taniec towarzyski to zupełnie inna historia niż się wydaje. Jak się idzie np. na imprezę sobotnią do klubu. Więc tutaj dużo nauki, dużo pracy, dużo ćwiczenia. Ale najważniejsze, że są efekty i że jest radość z tego tańca – mówi Tamara Gonzalez Perea.

Blogerka podkreśla, że nie odczuwa zaciętej rywalizacji między parami. Choć każdy ma ambicje i marzy o wygranej, to za kulisami panuje bardzo przyjazna atmosfera.

– Wiem, że nie każda edycja „Tańca z gwiazdami” jest tak zgrana jak nasza. Jestem więc przeszczęśliwa, że w takiej jestem. To jest wielkie szczęście móc spotkać tylu cudownych ludzi w jednym miejscu, na planie takiego programu. Nie ma tutaj ducha rywalizacji, bardziej jest wsparcie i wzajemna motywacja. Kiedy jest ciężko, to staramy się siebie pocieszać. I powiem szczerze, że wspaniałych mamy ludzi w tej edycji – tak różnorodnych, tak kolorowych, a każdy każdemu potrafi służyć dobrą radą. Chciałabym, żeby cały show-biznes tak wyglądał – mówi Tamara Gonzalez Perea.

Tamara Gonzalez Perea podkreśla, że dzięki programowi zżyła się z wieloma wartościowymi osobami. Ceni ich zarówno za osiągnięcia zawodowe, jak i przyjacielską postawę wobec innych.

– Dużo jest tutaj kochanych osób, natomiast z takich najbliższych mi, to na pewno Daniel Qczaj, którego po prostu kocham, z Paulinką Biernat, Mariusz z Kasią Vu Manh, to też są bardzo bliskie mi osoby. Jest oczywiście Kuba Kucner z Lenką, my też się bardzo kochamy, i Gimper, internetowy nasz twórca, z Natalią Głębocką. Trudno jest mi wybrać, ale to jest takie to najbliższe grono. Natomiast za wszystkich pozostałych też ogromnie trzymam kciuki – mówi Tamara Gonzalez Perea.

Blogerka tłumaczy, że każda para wkłada wiele wysiłku w przygotowanie kolejnych układów tanecznych. Wszystkim zależy bowiem na tym, żeby finalny efekt był satysfakcjonujący. Natomiast występ na żywo i w obecności publiczności dodatkowo obarczony jest stresem, więc drobne potknięcia nie zawsze są wynikiem braku umiejętności, tylko ogromnych emocji.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Partner Serwisu Zdrowie

Viatris

Media

Styl życia

Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych

Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.

Handel

Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.