Newsy

Media społecznościowe i aplikacje na potęgę śledzą użytkowników. Niebawem będą także potrafiły przewidzieć popełnienie przestępstwa

2019-02-11  |  06:00

Już niedługo media społecznościowe mogą przewidywać przestępstwa tylko na podstawie wiedzy o użytkowniku. Techniki śledzenia i profilowania stają się coraz bardziej inwazyjne. Aplikacje sprawdzają lokalizację, na podstawie IP oceniają, z kim dzielimy mieszkanie, jakie są nasze sympatie polityczne i upodobania. Media społecznościowe zbierają wszystkie dane, podsłuchują i manipulują emocjami. To jednak tylko początek. Odgadywanie ludzkich zachowań wykracza daleko poza konsumpcję, a wkracza bardzo mocno w sferę relacji z państwem czy zdolności kredytowej.

– Łatwo jest myśleć, że portale społecznościowe i aplikacje wiedzą o nas tyle, ile im powiemy, ale ich wiedza daleko wykracza poza to, co sami udostępniamy. Każda z nich obserwuje bardzo dokładnie nasze zachowanie – gdzie jesteśmy, jak się łączymy z internetem, z kim wchodzimy w interakcje, kogo unikamy, jak ruszamy palcami na klawiaturze, jak poruszamy się po stronach. Z tych ułamków informacji wyciągają najciekawsze wnioski – mówi agencji Newseria Innowacje Katarzyna Szymielewicz, prezeska Fundacji Panoptykon.

Przeciętny użytkownik internetu nawet nie wie, ile informacji na jego temat krąży w sieci. Reklamy przedstawiające przedmioty, nad zakupem których się zastanawiamy, nie są przypadkiem. Media społecznościowe i aplikacje zbierają niemal wszystkie dane. Zwracają uwagę, na co klikamy, o jakich porach, sprawdzają odwiedzane strony i miejsce logowania.

„Raport o śledzeniu” Fundacji Panoptykon wskazuje, że przeciętny użytkownik smartfona korzysta aktywnie z około 27 aplikacji miesięcznie. Tylko nieliczni poświęcają czas i uwagę na to, by zapoznać się z ich regulaminami i politykami prywatności. W efekcie sami często zgadzamy się na sprawdzanie naszej lokalizacji czy dajemy dostęp do naszych kontaktów. Algorytmy gromadzą i analizują coraz więcej informacji i na tej podstawie budują profil psychologiczny. Następnie dobierane są wyświetlane reklamy, wyniki wyszukiwarek czy informacje pojawiające się na tablicach w mediach społecznościowych

– Nie możemy mieć gwarancji, tak naprawdę nie wiemy, na jakiej zasadzie to jest robione. Wiemy, że profilowanie istnieje, ale nie wiemy, jak ten profil wygląda, bo tego głębokiego profilu wynikającego z obserwacji nikt nam nie udostępnia. To jest duża część problemu, z którą się mierzymy w internecie, że ta najciekawsza wiedza o człowieku jest przed nami ukryta, mimo że to ona właśnie służy do profilowania treści – tłumaczy Katarzyna Szymielewicz.

Najpopularniejsze portale społecznościowe mogą automatycznie uruchamiać mikrofon w komputerze lub smartfonie co jakiś czas, aby sprawdzić, jakie programy użytkownik ogląda w telewizji. Odpowiedni system na podstawie zdjęć i wspólnych numerów IP i identyfikatorów urządzeń ustala, z kim użytkownicy dzielą gospodarstwo domowe. Z kolei opracowana przez Facebook technologia Offline Trajectories przewiduje przyszłe lokalizacje użytkowników.

Popularne gry mobilne można uruchomić tylko wtedy, gdy użytkownik zgodzi się na dostęp do mikrofonu i lokalizacji. Po dokładnym sprawdzeniu ustawień okazuje się jednak, że śledzi nawyki oglądania telewizji w celu serwowania reklam.

– Większość komunikatorów, z których korzystamy, nawet jeśli szyfruje nasze dane, jednocześnie ma dostęp do wysyłanych treści. Facebook, Google czy Skype z całą pewnością analizują również treść naszych komunikatów, czasami także głosowych, bo cały czas trwają prace nad sztuczną inteligencją, która analizuje głos właśnie po to, żeby lepiej zrozumieć, jak człowiek myśli, jak mówi, czego dotyczą nasze rozmowy, jakie są nasze problemy. I ta wiedza jak najbardziej również służy profilowaniu pod kątem reklam – wskazuje prezeska Panoptykon.

Dostęp do informacji na temat zainteresowań i nawyków klientów dostarczają nie tylko smartfony, smartwatche i zainstalowane aplikacje. W dobie internetu rzeczy, także czujniki gazu, inteligentne lodówki czy zabawki i autonomiczne odkurzacze zbierają informacje na temat przyzwyczajeń, trybu życia i upodobań. To nie tylko zagrożenie prywatności, ale w niektórych sytuacjach także fizycznego bezpieczeństwa. Szymielewicz podkreśla, że choć może się wydawać, że dane służą wyłącznie lepszemu profilowaniu i dobieraniu precyzyjnie reklam, rzeczywistość może być znacznie bardziej groźna.

– Wiele rządów prowadzi już eksperymenty z wykorzystaniem profilowania i przewidywania naszych zachowań, np. kto popełni przestępstwo albo gdzie ono będzie popełnione, albo analizę tego, czy przestępca może wyjść wcześniej z więzienia. Ta tendencja do odgadywania ludzkich zachowań wykracza daleko poza konsumpcje, a wkracza w sferę naszej relacji z państwem, relacji społecznych, również rekrutacji do pracy czy analizy ryzyka finansowego. Zanim „Raport mniejszości” stanie się naszą rzeczywistością dobrze byłoby ten proces powstrzymać, a przynajmniej go kontrolować – podsumowuje Katarzyna Szymielewicz.

Komisja Europejska szacuje, że wartość rynkowa ogółu danych przetwarzanych online na terenie Unii Europejskiej osiągnie do 2020 roku 739 mld euro.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Venture Cafe Warsaw

IT i technologie

Nowy ośrodek w Krakowie będzie wspierać innowacje dla NATO. Połączy start-upy i naukowców z sektorem obronności

Połączenie najzdolniejszych naukowców oraz technologicznych start-upów z firmami z sektora obronnego i wojskowego – to główny cel akceleratora, który powstaje w Krakowie. Będzie on należał do natowskiej sieci DIANA, która z założenia ma służyć rozwojowi technologii służących zarówno w obronności, jak i na rynku cywilnym w krajach sojuszniczych NATO. Eksperci liczą na rozwiązania wykorzystujące m.in. sztuczną inteligencję, drony czy technologie kwantowe. Dla sektora to szansa na pozyskanie innowacji na skalę światową, a dla start-upów szansa na wyjście na zagraniczne rynki i pozyskanie środków na globalny rozwój.

Farmacja

Sztuczna inteligencja pomaga odkrywać nowe leki. Skraca czas i obniża koszty badań klinicznych

Statystycznie tylko jedna na 10 tys. cząsteczek testowanych w laboratoriach firm farmaceutycznych pomyślnie przechodzi wszystkie fazy badań. Jednak zanim stanie się lekiem rynkowym, upływa średnio 12–13 lat. Cały ten proces jest nie tylko czasochłonny, ale i bardzo kosztowny – według EFPIA przeciętne koszty opracowania nowego leku sięgają obecnie prawie 2 mld euro. Wykorzystanie sztucznej inteligencji pozwala jednak obniżyć te koszty i skrócić cały proces. – Dzięki AI preselekcja samych cząsteczek, które wchodzą do badań klinicznych, jest o wiele szybsza, co zaoszczędza nam czas. W efekcie pacjenci krócej czekają na nowe rozwiązania terapeutyczne – mówi Łukasz Hak z firmy Johnson & Johnson Innovative Medicine, która wykorzystuje AI w celu usprawnienia badań klinicznych i opracowywania nowych, przełomowych terapii m.in. w chorobach rzadkich.

Edukacja

Skutki zbyt długich sesji gier wideo mogą być bolesne. Naukowcy rekomendują, aby nie przekraczać 3 godz. dziennie [DEPESZA]

Zmęczenie oczu, ból głowy, pleców, dłoni i nadgarstka to dolegliwości najczęściej zgłaszane przez osoby regularnie grające w gry komputerowe. Na podstawie ankiety przeprowadzonej na grupie niemal tysiąca dorosłych osób amerykańscy naukowcy ustalili, że regularne sesje gier trwające co najmniej 3 godz. najbardziej przyczyniają się do powstania takich dolegliwości. Co ciekawe, u osób będących lub planujących zostać e-sportowcami natężenie dolegliwości nie rośnie gwałtownie, jak należałoby przypuszczać. Może to mieć związek z bardziej świadomym doborem sprzętu i lepszym zrozumieniem znaczenia ergonomii.

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.