Newsy

Nie kosmetyczka czy kosmetolog, tylko lekarz z doświadczeniem może zagwarantować bezpieczeństwo podczas zabiegu medycyny estetycznej

2017-07-26  |  06:10
Mówi:dr Andrzej Ignaciuk
Funkcja:lekarz medycyny estetycznej
Firma:prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging
  • MP4
  • Jedynym sposobem na uchronienie się przed poważnymi powikłaniami po zabiegach medycyny estetycznej jest wybór lekarza z konkretną wiedzą i praktyką w zawodzie. Dlatego podczas pierwszego spotkania w gabinecie trzeba zdobyć jak najwięcej informacji o danym specjaliście, proponowanych zabiegach i preparatach. Nie warto decydować się na zabieg pod wpływem emocji.

    – Medycyna estetyczna jest częścią medycyny klasycznej, co powoduje, że ma pewne elementy, które mogą powodować, że nie każdy zabieg jest w 100 proc. bezpieczny. W ogóle w medycynie nie ma stuprocentowo bezpiecznych zabiegów – mówi agencji Newseria dr Andrzej Ignaciuk, lekarz medycyny estetycznej, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.

    Aby do minimum zmniejszyć ryzyko powikłań, zabiegi medycyny estetycznej trzeba wykonywać u dobrego lekarza z doświadczeniem i odpowiednim zakresem wiedzy teoretycznej.

    – Konieczny jest wybór lekarza, który będzie dobierał odpowiednie procedury, materiały i techniki, które zmniejszą do minimum ryzyko wystąpienia objawów ubocznych czy powikłań. Trzeba zaznaczyć, że medycyna estetyczna jako taka jest generalnie medycyną bezpieczną w związku z tym, że nie mamy tutaj do czynienia z zabiegami chirurgicznymi, które powodowałyby niepowetowane czy nieodwracalne uszkodzenia czy powikłania – tłumaczy dr Andrzej Ignaciuk.

    Medycyna estetyczna nie jest specjalizacją, dlatego nie ma oficjalnych list z nazwiskami konkretnych lekarzy, którzy zajmowaliby się tą dziedziną. Praktykują ją wszyscy specjaliści, najpierw jednak muszą się do tego odpowiednio przygotować.

    To przygotowanie może dostarczyć albo krótki kurs 1–3 dniowy albo szkoła np. 2–3 letnia, np. szkoła przy Polskim Towarzystwie Lekarskim, która kształci lekarzy medycyny estetycznej od kilkunastu lat. Trzeba znaleźć kogoś, kto daje maksimum gwarancji, że jest przygotowany i ma odpowiednio długą praktykę. Zrozumiałe, że nikt z nas by nie poddał się operacji u chirurga, który niedawno zrobił specjalizację, wolałby chirurga, który ma przynajmniej 5–10 lat doświadczenia. To samo dotyczy medycyny estetycznej – mówi dr Andrzej Ignaciuk.

    Bardzo ważna jest także wstępna rozmowa z danym lekarzem na temat zabiegu, naszych oczekiwań i możliwych efektów.

    – Lekarz musi mieć dla nas czas. To nie może być taśma, to nie może być 5 minut na pacjenta i następny proszę. Pacjent nie może być traktowany przedmiotowo. Lekarz nie powinien namawiać mnie do tego, żeby dany zabieg robić dziś, tylko zostawić mi czas na zastanowienie, dać alternatywę, a może polecić kolegę, który jest ekspertem. Po prostu radzę pójść do 2–3 lekarzy, porozmawiać i dopiero wyciągnąć wniosek, czy dany lekarz mi odpowiada, czy chętnie poddam się zabiegowi czy nie – mówi dr Andrzej Ignaciuk.

    W przypadku wątpliwości warto zapytać o danego lekarza w towarzystwie zrzeszającym fachowców zajmujących się medycyną estetyczną. Uzyskane w ten sposób informacje i opinie również mogą pomóc w podjęciu decyzji.

    – Jest jeszcze jeden problem, który powstaje w zwłaszcza pierwszymi kontakcie pomiędzy lekarzem a pacjentem. Pacjenci często mają mnóstwo informacji, często nieprawdziwych, najczęściej pochodzących z internetu czy innych źródeł. Bywa, że próbują nakłonić lekarza, by zrobić ten, a nie inny zabieg, zastosował ten, a nie inny preparat. Pacjent musi zaufać lekarzowi i mieć świadomość, że lekarz wybierze to, co jest najlepsze. Czasami sugestia pacjenta ma sens, ale to nie może być supermarket, sklep samoobsługowy, gdzie się chodzi z koszyczkiem, wkłada do niego coś i idzie do kasy. Nie tędy droga – mówi dr Andrzej Ignaciuk.

    Coraz częściej tzw. szybkie zabiegi lunchowe oferują kosmetyczki i kosmetolodzy. Niestety skutki mogą być opłakane: różnego rodzaju infekcje, martwica tkanek, reakcje alergiczne, a co gorsza – osoby bez wykształcenia medycznego nie mają wiedzy, by im przeciwdziałać i leczyć.

    – Zabieg, nawet najbardziej banalny, może się skończyć omdleniem, powikłaniami, prawdziwymi problemami. Z „lunchowego” staje się zabiegiem, nie chce powiedzieć, że ostatecznym, ale prawie. Dodam, że zabiegi „lunchowe” mogą polegać na poprawieniu szminką ust albo pomalowaniem oczu. Z medycyną lunch nie ma nic wspólnego – dodaje dr Andrzej Ignaciuk.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Moda

    Maria Sadowska: Często kupujemy ubrania tylko na jeden sezon, a powinniśmy recyklingować modę. Ja jestem królową second handów

    Wokalistka zauważa, że co kilka miesięcy do sprzedaży trafiają nowe kolekcje ubrań, a te, które jeszcze nie są zniszczone i mogłyby się przydać innym, lądują na śmietniku. Podobnie jest z różnymi urządzeniami elektronicznymi, sprzętem RTV i AGD. Nowe modele z dnia na dzień wypierają starsze, a góra elektrośmieci stale rośnie. Maria Sadowska apeluje więc, by zadać sobie trochę trudu i niepotrzebne telefony, tablety czy komputery oddać do odpowiedniego punktu, z którego trafią do recyklingu i utylizacji. Artystka docenia też kreatywność swojego męża, który maluje obrazy na starych, skórzanych kurtkach i tworzy w ten sposób nietuzinkowe elementy garderoby.

    Media

    Edyta Herbuś: Program „Tańcząca ze światem” łączy ze sobą moją pasję do podróży, tańca i odkrywania świata. Podczas nagrań wskakuję z jednej półki energetycznej w drugą

    W nowej odsłonie programu „Tańcząca ze światem” Edyta Herbuś zabierze widzów do Jordanii. Jak zaznacza, plan wyjazdu był bardzo intensywny. Przez dziewięć dni ekipa realizująca pracowała po 12 godz., by pokazać niezwykłe, kulturowe i historyczne bogactwo tego fascynującego kraju. Tancerka zdradza też, że te wyjątkowe miejsca pozwoliły jej odkryć w sobie uśpione pokłady wrażliwości i stały się powodem wielu wzruszeń.

    Konsument

    Brytyjscy naukowcy dowiedli, że odczuwania szczęścia można się nauczyć. Trzeba jednak stale to ćwiczyć

    Sześcioletnie badania, połączone z prowadzeniem kursów uczących tego, jak poprawić samopoczucie i stać się człowiekiem szczęśliwym, wykazały, że stosując odpowiednie strategie, można uzyskać zadowalające rezultaty. Przejście kursu prowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Bristolskiego umożliwia poprawę parametrów świadczących o samopoczuciu nawet o 15 proc. Okazuje się jednak, że zalecane ćwiczenia należy wykonywać trwale – w przeciwnym razie następuje regres do poziomu sprzed ich wdrożenia. Dobre wyniki badań skłoniły ich autora do wydania poradnika. Jego polskojęzyczna wersja ukaże się w maju.