Newsy

Zadłużenie mieszkańców dużych miast wyższe niż w innych regionach. Rekordzista musi oddać 47 mln zł

2018-11-08  |  06:20
Mówi:Halina Kochalska
Funkcja:ekspert
Firma:Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor
  • MP4
  • Zadłużenie mieszkańców aglomeracji jest średnio o 10 tys. zł wyższe niż w przypadku innych regionów Polski. Jedną czwartą dłużników w dużych miastach stanowią osoby w szczycie kariery zawodowej, ale co ciekawe, w tym gronie jest też kilka osób niepełnoletnich, których łączne zobowiązania przekraczają 350 tys. zł. Z największym długiem musi zmierzyć się 56-letni mieszkaniec aglomeracji rzeszowskiej, który ma do spłacenia prawie 47 mln zł – wynika z analizy przeprowadzonej przez Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor i Biuro Informacji Kredytowej.

    – Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor oraz BIK przeprowadziły analizę, w której podzieliły Polaków na mieszkańców trzynastu dużych aglomeracji i tych, którzy mieszkają poza nimi. Okazuje się, że w tych największych miastach oraz okalających je miejscowościach Polacy mają problemy finansowe nie rzadziej niż poza tymi ośrodkami – mówi agencji Newseria Biznes Halina Kochalska, ekspert Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor.

    Z danych zgromadzonych w BIG InfoMonitor oraz BIK wynika, że w trzynastu największych aglomeracjach w Polsce ponad milion osób ma problemy ze spłatą bieżących rachunków oraz kredytów. Ich zaległości sięgają łącznie niemal 34 mld zł. Oznacza to, że udział osób zamieszkujących duże aglomeracje w ogólnej liczbie dłużników w Polsce stanowi mniejszość – niecałe 40 proc. Natomiast pod względem kwotowym ich udział sięga już 50 proc.

    – Aglomeracje, które jawią nam się jako miejsca większych szans, możliwości, wyższych zarobków i mniejszego bezrobocia, co wydawałoby się dobrą pozycją startową do tego, aby spłacać regularnie swoje zobowiązania, w rzeczywistości niekoniecznie są takim miejscem – mówi Halina Kochalska. –Problemy finansowe dłużników z dużych miast są znacznie większe. Średnia zaległość mieszkańca aglomeracji, którzy wpadł w tarapaty finansowe, wynosi około 33 tys. zł, podczas gdy osób mieszkających poza aglomeracjami niecałe 23 tys. zł.

    Jest to spowodowane głównie problemami z obsługą kredytów, przede wszystkim wysokokwotowych kredytów mieszkaniowych. Średni dług wynikający z takiego nieobsługiwanego kredytu mieszkaniowego wynosi około 220 tys. zł. Poza aglomeracjami jest to 121 tys. zł.

    – W aglomeracjach wśród niesolidnych dłużników jest większy udział osób starszych oraz kobiet. Mówimy tutaj o udziale seniorów wynoszącym około 30 proc. i pań – około 40 proc. Patrząc na kwoty zaległości mieszkanek dużych miejscowości, mają one większe problemy finansowe. Co warto zauważyć, w aglomeracji łódzkiej panie stanowią aż 43 proc. dłużników, co jest już rekordem w kraju – mówi Halina Kochalska.

    Jedną czwartą (25 proc.) dłużników w aglomeracjach (kredytowych i pozakredytowych zarejestrowanych w BIK i BIG) stanowią osoby w grupie wiekowej 35–44 lata, a więc w szczycie kariery zawodowej.

    – Najwyraźniej służy im to jednak do powiększania swojej zdolności kredytowej czy zdolności nabywczej różnych usług, z których spłacaniem nie zawsze sobie później radzą. Właściwie 2/3 długów nieopłacanych przypada na osoby między 25. a 55. rokiem życia – mówi Halina Kochalska.

    Jedna trzecia niespłacanych zobowiązań przypada na osoby, które ukończyły 55 lat, natomiast 5 proc. – na osoby między 18 a 24 rokiem życia. Ekspert BIG InfoMonitor zwraca uwagę na to, że w rejestrze znajduje się również 31 niepełnoletnich dłużników przed 18 rokiem życia, których łączne zobowiązania przekraczają 350 tys. zł. 

    – Rekordzista wśród niesolidnych dłużników z dużych miast to mężczyzna z aglomeracji rzeszowskiej, który ma 56 lat i prawie 47 mln zł do spłacenia. Na drugim miejscu jest 41-latek z aglomeracji mazowieckiej, który ma do oddania raptem 1 mln zł mniej. Warto zauważyć, że średnia wieku rekordzistów w aglomeracjach przekracza 57 lat i jest nieznacznie wyższa niż w pozostałych regionach. Widać też w pierwszej dziesiątce tych niesolidnych płatników bardzo dużą reprezentację mieszkańców stołecznej aglomeracji, bo aż pięciu rekordzistów pochodzi właśnie z Warszawy i okolic – mówi Halina Kochalska.

    Do pobrania

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł

    Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.

    Ochrona środowiska

    Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami

    Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.

    Motoryzacja

    Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut

    Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.