Newsy

Przez pandemię europejska branża motoryzacyjna nie wyprodukowała co najmniej 2 mln samochodów. Producenci aut i części mogą odczuwać skutki kryzysu przez kilka lat

2020-05-26  |  06:30
Mówi:Jakub Faryś
Funkcja:prezes zarządu
Firma:Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego
  • MP4
  • Od popytu konsumenckiego na nowe samochody zależy to, jak szybko europejska branża motoryzacyjna poradzi sobie z kryzysem wywołanym pandemią. – Branża motoryzacyjna jest szczególnie poszkodowana z uwagi na spadek popytu i zamknięcie fabryk. Niewykluczone, że firmy będą zmuszone zwalniać pracowników, a powrót do poziomu produkcji z czasów przed pandemią będzie trudny i długotrwały – mówi Jakub Faryś, prezes zarządu Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Ratunkiem dla branży może być wsparcie ze strony rządów oraz Unii Europejskiej, które pobudzi popyt rynkowy na nowe samochody.

    Przestój w produkcji samochodów wywołany koronawirusem spowodował zmniejszenie wolumenu wytworzonych aut o co najmniej 2 mln sztuk, a zapewne liczba ta jeszcze się zwiększy. Średnio fabryki samochodów były zamknięte przez prawie miesiąc, a kłopoty mieli także producenci części i podzespołów którzy dostarczają je w modelu just-in-time. Nawet jeżeli dostawcy mogli produkować, to pojawiły się problemy z transportem – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

    Jak podkreśla, branża motoryzacyjna jest jednym z najważniejszych sektorów gospodarki europejskiej. Pracuje w niej 12 mln osób, a przez zastój w sprzedaży i produkcji, spowodowany przez pandemię, ich miejsca pracy są zagrożone. Z danych ACEA (Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów), przytaczanych przez PZPM, wynika, że w kwietniu br. odnotowano blisko 80-proc. spadek liczby rejestracji nowych samochodów osobowych i dostawczych w Unii Europejskiej w porównaniu do sytuacji sprzed roku. Był to pierwszy pełny miesiąc obowiązywania ograniczeń i zamknięcia salonów samochodowych. Sprzedaż spadła z ponad 11,1 mln sztuk w kwietniu 2019 roku do niecałych 271 tys. w kwietniu 2020 roku. Tak silnego tąpnięcia nie było w historii badania rynku. Jeśli w najbliższych miesiącach popyt na nowe samochody nie powróci do poziomu sprzed pandemii i plany produkcyjne nie zostaną zrealizowane, producenci będą zmuszeni zwalniać pracowników.

    Poziom ewentualnych zwolnień zależy od tego, jak dalej potoczy się sytuacja – mówi prezes PZPM. – Jeżeli wygaszanie wszystkich ograniczeń i powrót do normalności – nawet jeżeli nie będzie taka sama jak przed koronawirusem – potrwa stosunkowo krótko, to mam nadzieję, że uda się utrzymać porównywalny poziom produkcji i wielkość zatrudnienia. Jeżeli produkcja zmniejszy się o 10, 20 czy nawet 30 proc., trzeba będzie rozważyć zwolnienia pracowników, także u producentów części i podzespołów. Dlatego też ważny jest szybki powrót optymizmu wśród konsumentów, aby ludzie odwiedzali salony i kupowali samochody.

    W Polsce skala spadku sprzedaży nowych samochodów w kwietniu była nieco mniejsza niż w UE. Liczba rejestracji aut osobowych i dostawczych wyniosła 17 865 sztuk, czyli o 65,8 proc. mniej niż przed rokiem. Od początku do końca kwietnia spadek wyniósł 33,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku. Dane Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców za pierwsze 20 dni maja pokazują, że sprzedaż zaczyna odbijać w stosunku do kwietnia, ale wciąż jest o połowę niższa niż przed rokiem.

    – Trudno ocenić, kiedy branża motoryzacyjna wróci do sytuacji sprzed koronawirusa. Odbudowanie rynku po kryzysie finansowym z 2008 roku zajęło blisko 10 lat. Dziś mamy znacznie głębszy problem – ludzie obawiają się o swoją przyszłość zarówno w kwestii zdrowia, jak i w wymiarze finansowym. Zastanawiają się, czy będą mieli za co kupić podstawowe artykuły, a co dopiero nowy samochód. Z całą pewnością powrót do normalności zajmie lata, a nie miesiące – przewiduje Jakub Faryś.

    Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów, którego Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego jest członkiem, ogłosiło wspólnie z kilkoma innymi organizacjami motoryzacyjnymi 25-punktowy plan powrotu do normalności. Jednym z jego punktów jest zaangażowanie ze strony rządów europejskich krajów oraz organów Unii Europejskiej w odbudowę popytu na rynku.

    To mogą być dopłaty do zakupu nowych samochodów, ale niekoniecznie – ocenia prezes PZPM. – Wiele różnych działań stymuluje popyt, np. preferencje przy zakupie nowego auta dla tych, którzy oddadzą stary samochód. Tego typu programy były już prowadzone z sukcesem, szczególnie w latach 2008–2009, w okresie kryzysu finansowego. Wtedy okazało się, że wpływy do budżetu poszczególnych krajów były większe niż w sytuacji, gdyby tych programów nie było.

    Duże możliwości kreowania popytu na rynku ma Unia Europejska, która mogłaby uruchomić jeszcze inne mechanizmy wsparcia dla branży motoryzacyjnej, np. przesunięcie w czasie niektórych wymagań wobec producentów, uchylenie albo złagodzenie niektórych obowiązków nałożonych na nie.

    – Nowe obowiązki na ogół oznaczają większe koszty, a większe koszty to większe wydatki i tu się koło zamyka. Dlatego apelujemy do Brukseli, żeby niektóre obowiązki zostały albo przesunięte w czasie, albo przynajmniej złagodzone – podkreśla Jakub Faryś.

    Chodzi m.in. o nowe rozporządzenie homologacyjne, nowe wymagania dla norm Euro 6, kolejnej generacji tachografów oraz radia cyfrowego. Europejskie organizacje podkreślają, że niezbędne jest także wydłużenie terminów ważności decyzji dla końcowych partii produkcji. Szefowie organizacji motoryzacyjnych podkreślili w apelu, że branża motoryzacyjna popiera konieczność ograniczenia emisji szkodliwych substancji do środowiska, ale poziom redukcji wyznaczony na lata 2025 i 2030 jest bardzo ambitny. W obecnej sytuacji realizacja tych zamierzeń stała się trudna, dlatego należy ocenić, czy będzie to realne.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zmiany klimatu i dezinformacja wśród największych globalnych zagrożeń. Potrzeba nowego podejścia do zarządzania ryzykiem

    Niestabilność polityczna i gospodarcza, coraz większa polaryzacja społeczeństwa, kryzys kosztów utrzymania, rosnąca liczba konfliktów zbrojnych i ryzyka cybernetyczne związane z rozwojem sztucznej inteligencji – to największe zagrożenia dla biznesu wskazywane w tegorocznym „Global Risks Report 2024”. Z raportu wynika, że obawy o bliską i dalszą przyszłość wciąż są zdominowane przez ryzyka klimatyczne i środowiskowe. Jednak w tym roku przykryły je niebezpieczeństwa związane z dezinformacją, wspieraną przez AI, która może wywoływać coraz większe niepokoje społeczne. – W tym roku na świecie 3 mld ludzi weźmie udział w wyborach, więc konieczność zaradzenia temu ryzyku staje się coraz pilniejsza – podkreśla Christos Adamantiadis, CEO Marsh McLennan w Europie.

    Ochrona środowiska

    Ciech od czerwca będzie działać jako Qemetica. Chemiczny gigant ma globalne aspiracje i nową strategię na sześć lat

    Globalizacja biznesu, w tym możliwe akwizycje w Europie i poza nią – to jeden z głównych celów nowej strategii Grupy Ciech. Przedstawione plany na sześć lat zakładają także m.in. większe wykorzystanie patentów, współpracę ze start-upami w obszarze czystych technologii i przestawienie biznesu na zielone tory. – Mamy ambitny cel obniżenia emisji CO2 o 45 proc. do 2029 roku – zapowiada prezes spółki Kamil Majczak. Nowej strategii towarzyszy zmiana nazwy, która ma podsumować prowadzoną w ostatnich latach transformację i lepiej podkreślać globalne aspiracje spółki. Ciech oficjalnie zacznie działać jako Qemetica od czerwca br.

    Finanse

    72 proc. firm IT planuje podwyżki. W branży wciąż ogromna jest różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn

    W ubiegłym roku rynek pracy IT był znacznie mniej dynamiczny niż w poprzednich latach – wynika z „Raportu płacowego branży IT w 2024” Organizacji Pracodawców Usług IT. Przy wysokim poziomie podwyżek specjaliści rzadziej zmieniali pracę, ale niektórych zmusiły do tego cięcia w zatrudnieniu wynoszące w zależności od wielkości firmy od 12 do 26 proc. Ten rok zapowiada się bardziej optymistycznie: 61 proc. przedsiębiorstw planuje zwiększać zatrudnienie, a 72 proc. – pensje. Eksperci zwracają uwagę na wciąż duży rozstrzał między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn w tej branży.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.