Newsy

Śmiertelność z powodu raka prostaty jest w Polsce o połowę wyższa niż w innych krajach Europy. System leczenia wymaga poprawy

2021-07-01  |  06:15
Mówi:dr hab. n. med. Jakub Kucharz, specjalista onkologii klinicznej, Klinika Nowotworów Układu Moczowego, Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie
dr n. farm. Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie
  • MP4
  • Lekarze wskazują, że m.in. przez starzenie się społeczeństwa liczba zachorowań na nowotwór prostaty rokrocznie wzrasta, a na dodatek pandemia spowodowała duże opóźnienia w diagnostyce i leczeniu chorych. Tymczasem w Polsce – choć jakość i dostęp do świadczeń i nowoczesnych terapii powoli się poprawiają – skuteczność leczenia pacjentów z rakiem prostaty wciąż znacząco odbiega od państw Europy Zachodniej i krajów rozwiniętych. – Współczynnik śmiertelności dla raka prostaty w Polsce jest wyższy o ok. 50 proc. w porównaniu z Europą. To oznacza, że coś złego dzieje się w leczeniu pacjentów – mówi dr n. farm Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie.

    – W związku z pandemią COVID-19 obserwujemy pacjentów, którzy zgłaszają się do onkologa z bardziej zaawansowaną chorobą. Spodziewamy się kumulacji takich pacjentów w kolejnych miesiącach, co spowoduje automatyczne wydłużenie kolejek. Musimy brać pod uwagę, że jeszcze nie wszyscy chorzy, u których choroba rozwijała się w okresie pandemii, trafili do odpowiedniej diagnostyki i leczenia. Wynika to m.in. z tego, że pacjenci nadal obawiają się kontaktu ze służbą zdrowia – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes dr hab. n. med. Jakub Kucharz, specjalista onkologii klinicznej z Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie PIB w Warszawie.

    Przez lata rak prostaty był w Polsce drugim najczęstszym – po raku płuca – nowotworem wśród mężczyzn. Ta kolejność się jednak odwróciła. Liczba zachorowań na raka prostaty zwiększyła się już kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich dekad. Rokrocznie diagnozuje się go u ok. 15 tys. mężczyzn i stwierdza 5–6 tys. zgonów z jego powodu. W tym roku liczba zachorowań może być jednak większa, do czego przyczyniła się pandemia i spowodowane nią opóźnienia w diagnostyce.

    – Pacjentów, którzy zgłaszali się do onkologa w okresie pandemii, z całą pewnością było mniej – mówi dr hab. n. med. Jakub Kucharz. – W Polsce problemem jest brak odpowiednich danych odnośnie do rejestrowalności pacjentów onkologicznych. Jednocześnie Krajowy Rejestr Nowotworów, który prowadzi statystyki odnośnie do epidemiologii, publikuje swoje dane z kilkuletnim opóźnieniem, więc zobaczymy te statystyki dopiero za jakiś czas.

    Rak prostaty najczęściej dotyka mężczyzn po 60. roku życia, ale w grupie ryzyka znajdują się też dużo młodsi panowie. W ostatnich latach lekarze obserwują szybki wzrost liczby zachorowań wśród pacjentów nawet przed 50. rokiem życia. Choroba często rozwija się w ukryciu i przez długi czas przebiega bezobjawowo, a nawet jeśli dolegliwości występują, wielu pacjentów przed zgłoszeniem się do lekarza powstrzymuje wstyd i strach przed leczeniem.

    Co jednak istotne, wczesna diagnoza i wykrycie nowotworu prostaty w początkowym stadium, kiedy obejmuje on tylko gruczoł krokowy, daje dużą szansę na całkowite wyleczenie. Stwarza też możliwość zastosowania u pacjenta nowoczesnych i mniej inwazyjnych terapii. W Polsce gros przypadków nadal jest jednak wykrywanych w zaawansowanym stadium.

    – Patrząc na nowotwór prostaty, widzimy dwa niepokojące zjawiska. Po pierwsze, Polska w ocenie statystycznej wydaje się taką cudowną wyspą, gdzie mamy relatywnie mniej chorych niż w krajach sąsiednich. Po drugie, standaryzowany współczynnik śmiertelności dla raka prostaty jest wyższy o 50 proc. w porównaniu z Europą. To oznacza, że źle szukamy i część pacjentów ucieka nam z rejestrów, co jest niedobre, bo trudno prognozować politykę lekową, nie wiedząc, ilu mamy chorych – twierdzi dr n. farm. Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie.

    Jak podkreśla, znacznie zwiększona śmiertelność wskazuje, że coś złego dzieje się w leczeniu pacjentów. Odsetek pięcioletnich przeżyć chorych z rakiem prostaty sięga niewiele ponad 50 proc. przypadków, podczas gdy na Zachodzie wynosi 70 proc.

    – To jest współczynnik, który jest ogromnym wyzwaniem dla każdego ministra zdrowia – mówi prezes Fundacji Razem w Chorobie.  Nie możemy godzić się z sytuacją, w której ktoś, tylko dlatego że jest Polakiem, umiera szybciej na raka prostaty.

    Leczenie raka prostaty opiera się głównie na radioterapii, która niszczy komórki rakowe, albo chirurgicznym wycięciu nowotworu. W tym drugim przypadku niemal powszechna jest już prostatektomia laparoskopowa, a od niedawna coraz popularniejsze stają się też nowoczesne i mało inwazyjne zabiegi z wykorzystaniem robotów chirurgicznych.

    Jakość świadczeń i dostęp do nowoczesnych metod leczenia w Polsce systematycznie się poprawiają. Pacjenci w ramach programów lekowych zyskują dostęp, choć jeszcze nie w pełni refundowany, do nowoczesnych terapii hormonalnych o wysokiej skuteczności. Ponieważ nowotwór prostaty potrzebuje do rozwoju androgenów (np. testosteronu), leczenie hormonalne opiera się w dużej mierze na blokowaniu ich syntezy w organizmie chorego.

    Poprawę pod tym względem przyniósł 2019 rok, kiedy po długich staraniach pacjenci doczekali się uzupełnienia opcji terapeutycznych dla chorych przed chemioterapią o enzalutamid. To nowoczesny lek hormonalny, który podany przed chemioterapią wydłuża życie, nie osłabia organizmu i nie wywołuje długiej listy skutków ubocznych. Wciąż jednak obowiązują ograniczenia w jego dostępności, bo nowoczesnym leczeniem enzalutamidem, apalutamidem czy darolutamidem zostali objęci tylko pacjenci z przerzutami. To oznacza, że grupa chorych, u których nowotwór jest oporny na kastrację, ale jeszcze nie dał przerzutów, nie ma do niego dostępu.

    – Dostęp do terapii w przypadku zaawansowanego raka gruczołu krokowego w Polsce jest ograniczony, dlatego że szereg nowych terapii, które zostały już zarejestrowane, nie jest u nas refundowanych. Przykładowo dla pacjentów z przerzutowym, wrażliwym na kastrację rakiem prostaty jedyną opcją, którą w tej chwili dysponujemy w ramach leczenia refundowanego, jest dołączenie chemioterapii do hormonoterapii. Nie dysponujemy nowymi lekami hormonalnymi, które mogą być stosowane na tym etapie choroby. Również w przypadku opornego na kastrację nieprzerzutowego raka stercza nie mamy refundacji terapii, o których wiadomo, że są skuteczne, aktywne, pozwalają wydłużyć czas do wystąpienia przerzutów i czas przeżycia pacjentów – mówi dr hab. n. med. Jakub Kucharz.

    Lekarze podkreślają, że na potrzebę zwiększania dostępu do nowoczesnych, rejestrowanych w Europie leków hormonalnych wskazywać mogą duże dysproporcje w nakładach na leczenie pacjentów onkologicznych.

    – W Polsce na jednego pacjenta w programie lekowym szpiczaka plazmocytowego wydajemy prawie 94 tys., na pacjenta z chłoniakiem – 121 tys. zł, natomiast na pacjenta z prostatą – 43 tys. zł – wskazuje dr n. farm. Leszek Borkowski.

    – Wzrost nakładów na leczenie pacjentów z rakiem gruczołu krokowego powinien być przesunięty zwłaszcza na aspekt choroby wrażliwej na kastrację w stadium uogólnienia, kiedy mamy jeszcze możliwość zastosowania nowoczesnych, skutecznych terapii hormonalnych, a tym samym opóźnienia albo uniknięcia chemioterapii, oraz u pacjentów z opornym na kastrację, nieprzerzutowym rakiem prostaty, u których też możemy opóźnić czas do progresji choroby – postuluje specjalista onkologii klinicznej z Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie PIB w Warszawie. – Trzeba pamiętać, że u pacjenta z rakiem prostaty to przerzuty odległe są w większości odpowiedzialne za kolejne dolegliwości i problemy zdrowotne. Dlatego terapia, która pozwala opóźnić wystąpienie tych przerzutów o ponad 20 miesięcy,  w oczywisty sposób przekłada się na jakość życia pacjentów. 

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Kongres MOVE

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Infrastruktura

    Sektor ochrony zdrowia odpowiada za większe emisje CO2 niż lotnictwo. Zielone zmiany wymagają drastycznego przyspieszenia

    Sektor ochrony zdrowia ponosi znaczące konsekwencje wynikające z rosnącej liczby ekstremalnych zjawisk klimatycznych, ale też poważnego zanieczyszczenia powietrza, a koszty z tym związane będą rosły. Z drugiej strony sam sektor też się przyczynia do zmian klimatycznych – odpowiada za 4 proc. emisji CO2, czym wyprzedza takie branże jak żegluga czy lotnictwo. O potrzebie przyspieszenia zielonych zmian w ochronie zdrowia coraz więcej się mówi, ale to wymaga konkretnych działań. Temu ma służyć powołana właśnie do życia Zielona Koalicja dla Zdrowia, w której uczestniczy prawie 30 podmiotów i której patronuje m.in. Narodowy Fundusz Zdrowia.

    Ochrona środowiska

    Nowa kadencja samorządów pod znakiem działań energetycznych i klimatycznych. 15 mld euro z UE może przyspieszyć zmiany w tym zakresie

    Do wyborów samorządowych pozostał nieco ponad tydzień. Jak pokazuje nowy raport Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju, na samorządowców nadchodzącej kadencji będzie czekać wiele wyzwań związanych z energetyką i polityką klimatyczną, które wynikają zarówno z regulacji UE, jak i oczekiwań społecznych. Jednak w praktyce możliwości aktywnego działania samorządów w tym obszarze są tak szerokie, jak umożliwiają im to regulacje prawne. – Tutaj pewnych rozwiązań po prostu nie ma albo są w dość dokuczliwy sposób szczegółowe i stwarzają samorządom duże trudności. Dlatego potrzebna jest interwencja rządu, żeby umożliwić samorządom aktywne działania – ocenia dr Wojciech Szymalski, prezes Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju.

    Prawo

    Postęp technologiczny rewolucjonizuje pracę specjalistów ds. finansów. Stają się strategicznymi doradcami biznesu

    Częste zmiany regulacyjne i postęp technologiczny wymuszają na specjalistach ds. finansów ciągłe nabywanie nowych kompetencji, doszkalanie i uaktualnianie swojej wiedzy. Ci, którzy potrafią się dostosować do szybkich zmian i wesprzeć swoimi umiejętnościami rozwój biznesu, mogą jednak liczyć na większe możliwości rozwoju kariery. – Finanse operują w świecie, który coraz szybciej się zmienia. To powoduje, że w przyszłości ludzie z obszaru finansów będą musieli poświęcać dużo więcej energii na to, żeby dotrzymać tempa – mówi Kuba Neneman, head of finance.ai, commercial data science manager w Shellu.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.