Newsy

Co roku rośnie liczba skazanych za przestępstwa wobec zwierząt, jednak kary uważane są za zbyt łagodne. Niedawny wyrok dla hodowcy lisów może się okazać przełomowy

2024-01-18  |  06:15

Rośnie liczba skazanych za przestępstwa wobec zwierząt. Raport organizacji Otwarte Klatki wskazuje jednak, że niemal połowa podobnych spraw kończy się umorzeniem postępowania. Niedawny, pierwszy w historii wyrok w sprawie hodowcy zwierząt futerkowych, który skazał go na karę sześciu miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, może się okazać przełomowy. – Mamy nadzieję, że w ślad za nim będą szły kolejne podobne wyroki w takich sprawach, a kary będą coraz surowsze, żeby hodowcy faktycznie obawiali się konsekwencji – mówi Anna Iżyńska-Tymoniuk ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Policyjne statystyki podają, że w 2021 roku wszczęto ponad 2,8 tys. postępowań w zakresie ustawy o ochronie zwierząt. Przestępstwa stwierdzono w 1864 przypadkach. Dla porównania – w 2000 roku postępowań było około tysiąca przy 818 stwierdzonych przestępstwach.

Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, podawanych przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki, wynika, że systematycznie rośnie też liczba prawomocnie skazanych za przestępstwa wobec zwierząt. W 2016 roku skazano 592 osoby, a w 2019 roku – 779 osób. Tylko dwie usłyszały jednak wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności na okres powyżej dwóch lat.

 Po każdym śledztwie dotyczącym hodowli zwierząt futerkowych zgłaszamy zawiadomienie do prokuratury, że podejrzewamy popełnienie przestępstwa, natomiast faktycznie te wyroki, nawet jeśli zapadały, to były zawsze wyrokami w zawieszeniu. Czasami to były naprawdę skandalicznie niskie wyroki, pokazujące, że faktycznie zwierzęta nie są traktowane jak podmioty, tylko zupełnie jak czyjaś własność – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Anna Iżyńska-Tymoniuk, menedżerka do spraw komunikacji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.

Dodatkowo w wielu przypadkach sprawy są umarzane. Raport Fundacji Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami” wskazuje, że w latach 2012–2014 w badanych prokuraturach rejonowych 74 proc. z niemal 4,5 tys. spraw o przestępstwa przeciwko zwierzętom zakończyło się odmową wszczęcia dochodzenia lub jego umorzeniem.

W latach 2017–2019 umorzeniem dochodzenia kończyło się 46 proc. spraw. Najczęściej decyzja ta była uzasadniona faktem, że dany czyn nie nosił znamion czynu zabronionego (40 proc.). 36 proc. wynikało z ustalenia, że czynu nie popełniono lub z braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu. Podobnie uzasadniano odmowy wszczęcia dochodzenia – taka decyzja dotyczyła 29 proc. wszystkich spraw. Niespełna 19 proc. postępowań toczonych w prokuraturach zakończyło się wniesieniem do sądu aktu oskarżenia.

– Jest duże niezrozumienie, jeśli chodzi o samo pojęcie znęcania nad zwierzętami. Sądy często to interpretowały w taki sposób, że znęcanie musi być świadome, w takim sensie, że ktoś świadomie chce zadać cierpienie zwierzęciu, podczas kiedy prawo dotyczy świadomości tego, że ja dokonuję jakiegoś czynu, to znaczy świadomości tego, że ja uderzam zwierzę, a nie że świadomie chcę zadać cierpienie i to jest mój nadrzędny cel. Dość długo był taki problem z interpretacją prawną, natomiast widzimy, że idzie to do przodu – ocenia ekspertka.

Analiza Stowarzyszenia Otwarte Klatki wskazuje, że w latach 2017–2019 ponad 80 proc. wszystkich przeprowadzonych w sądach spraw zakończyło się wymierzeniem kary. Karę pozbawienia wolności zasądzono w 37,6 proc. spraw, ale tylko 13,7 proc. to kary bez zawieszenia, a w 35 proc. – grzywnę.

W ostatnich latach sądy coraz częściej wymierzają karę ograniczenia wolności – 27,5 proc. wszystkich kar. Wymierzana jest najczęściej w przypadkach, kiedy popełniony czyn odznaczał się jakimś stopniem okrucieństwa.

W listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu potwierdził wyrok sądu I instancji w sprawie hodowcy lisów z Kościana. To wyrok sześciu miesięcy pozbawienia wolności, a także zakaz prowadzenia działalności związanej ze zwierzętami, pracy przy zwierzętach czy posiadania zwierząt futerkowych – wskazuje Anna Iżyńska-Tymoniuk.

W 2016 roku aktywiści opublikowali nagrania pokazujące zabijanie zwierząt u hodowcy z Kościana. Lisy były uśmiercane w nieprawidłowy sposób w klatkach na oczach innych zwierząt, a ich zwłoki wyrzucane bezpośrednio obok klatek. Hodowca nie miał odpowiednich kwalifikacji i uprawnień do zabijania zwierząt, a sam sposób ich uśmiercania według opinii biegłej sądowej mógł się przyczynić do przedłużania ich agonii. Po publikacji hodowca został oskarżony i skazany za znęcanie się nad zwierzętami. Sąd wymierzył mu karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i zakazał prowadzenia działalności związanej z hodowlą zwierząt na pięć lat. Aby obejść zakaz, właścicielką fermy stała się jego żona. Mimo to były właściciel jeszcze do niedawna zajmował się lisami.

Walka o ukaranie hodowcy trwała kilka lat. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu odrzucił apelację hodowcy i utrzymał wyrok (sześć miesięcy pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia działalności związanej ze zwierzętami, pracy przy zwierzętach oraz posiadania zwierząt futerkowych na okres siedmiu lat). To pierwszy w historii przypadek skazania hodowcy zwierząt futerkowych na karę bezwzględnego pozbawienia wolności.

 To wyrok przełomowy, bo w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami, zwłaszcza zwierzętami gospodarskimi czy futerkowymi, wciąż zapadają bardzo niskie wyroki, bardzo często w zawieszeniu – podkreśla ekspertka ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. – Mamy nadzieję, że w ślad za tym wyrokiem będą szły kolejne, podobne w takich sprawach. Kary powinny być coraz surowsze, żeby hodowcy faktycznie obawiali się konsekwencji i dwa razy się zastanowili, zanim skrzywdzą zwierzęta.

Obecnie maksymalna kara dla oprawców zwierząt to pięć lat pozbawienia wolności. Sądy mogą też orzec nawiązkę w wysokości do 100 tys. zł.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Mniej niż 2 proc. polskich rzek ma czystą wodę zdatną do picia. Podczas akcji sprzątania wolontariusze zbierają setki ton śmieci

Z badań Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynika, że w latach 2014–2020 zły stan wód odnotowano w 99,5 proc. polskich rzek. Problemem jest także zaśmiecanie rzek i ich okolic. W trakcie corocznych akcji sprzątania wolontariusze zbierają setki ton śmieci. Rozwijanie powszechnej świadomości i odpowiedzialności za lokalne środowisko to jeden z głównych celów akcji Operacja Czysta Rzeka. Trwa właśnie szósta edycja akcji, w którą angażują się także prywatne firmy.

Infrastruktura

Podczas wojny w Ukrainie całkowicie zniszczono niemal 10 proc. mieszkań i domów. Proces odbudowy potrzebuje odpowiedniej strategii

Łączne szkody w infrastrukturze Ukrainy spowodowane inwazją rosyjską sięgają 157 mld dol. – wynika z obliczeń Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Bank Światowy wylicza, że całkowity koszt odbudowy Ukrainy w ciągu następnej dekady wyniesie 486 mld dol., przy czym najwięcej pochłonie mieszkalnictwo. – Ukraina potrzebuje kompleksowej strategii odbudowy i renowacji swoich zasobów budowlanych – ocenia Besim Nebiu z Habitat for Humanity International. Jego zdaniem powinna ona od razu uwzględniać problemy w mieszkalnictwie, z którymi jeszcze przed wojną borykały się ukraińskie gminy.

Przemysł

Projekt budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej nabiera tempa. Ruszają prace geologiczne w miejscu planowanej inwestycji

W maju ruszają prace geologiczne w miejscu planowanej budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej na Pomorzu. Pierwszy etap badań zakończy się w tym roku, a wyniki zostaną wykorzystane w trwającym procesie projektowania elektrowni przez konsorcjum Westinghouse i Bechtel. – Chcemy dobrze poznać strukturę gruntu, na którym posadowiona będzie elektrownia. Dzięki temu będziemy mogli dopracować sam projekt elektrowni z perspektywy bezpieczeństwa – podkreśla Leszek Hołda, prezes Bechtel Polska.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.