Mówi: | Joanna Ciepłucha, marketing project manager, Oxford University Press Jarosław Matuszewski, przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych, Polska Izba Książki |
Wydawcy muszą w tym roku wydrukować i dostarczyć do szkół 34 mln nowych podręczników. MEN ma czas na ich akceptację do końca czerwca
Tegoroczna reforma oświaty znacząco wpłynęła na rynek podręczników. Przed nowym rokiem szkolnym wydawcy edukacyjni muszą wydrukować i dostarczyć do szkół 34 mln podręczników i ćwiczeń zgodnych z nową podstawą programową. By to się udało, nauczyciele muszą wybrać i złożyć zamówienie na książki maksymalnie do końca czerwca. Obecnie nowe podręczniki są na etapie opiniowania przez recenzentów wyznaczonych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.
– Tegoroczna reforma edukacji spowodowała, że klasy pierwsze, czwarte i siódme, które rozpoczynają naukę we wrześniu, muszą mieć nowe podręczniki, dostosowane do zmienionej podstawy programowej. Pozostałe klasy kontynuują pracę z podręcznikami, które zostały napisane wcześniej, ponieważ dla nich w tym roku podstawa programowa się nie zmienia – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Joanna Ciepłucha, marketing project manager w wydawnictwie Oxford University Press.
Na początku stycznia prezydent podpisał pakiet ustaw reformujących system oświatowy. Poza najważniejszą zmianą, czyli likwidacją gimnazjów i powrotem do 8-letnich szkół podstawowych, reforma zmodyfikowała też podstawę programową, co dla wydawców edukacyjnych oznaczało konieczność opracowania nowych podręczników.
Jak dotąd wydawcy edukacyjni złożyli do zaaprobowania w Ministerstwie Edukacji Narodowej 119 nowych podręczników przystosowanych do nowej podstawy programowej w klasach pierwszej, czwartej i siódmej. To oznacza, że do każdego z przedmiotów będzie kilka propozycji różnych wydawnictw edukacyjnych. Nauczyciele będą mieli prawo wyboru pozycji, która najlepiej odpowiada ich stylowi nauczania i najlepiej realizuje ich potrzeby edukacyjne.
– Książki są złożone w MEN-ie, co oznacza, że my swoją pracę wykonaliśmy w terminie. Teraz czas na recenzentów wyznaczonych przez resort. Konkretnie wygląda to tak, że wydawnictwa edukacyjne w większości zakończyły pierwszy etap, czyli przygotowanie książki dla recenzenta. Składa się ją do ministerstwa, prosząc o numer aprobaty. Resort wyznacza swoich recenzentów, do których wysyłamy pojedyncze egzemplarze. Oni czytają i wydają opinię –tłumaczy Jarosław Matuszewski, przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki.
Wyznaczeni przez resort edukacji recenzenci po zapoznaniu się z podręcznikiem mogą wydać opinię negatywną, pozytywną lub pozytywną warunkową, czyli zaproponować wprowadzenie do książki pewnych zmian. Recenzent ma prawo zasugerować wydawcy np. zmianę okładki. Jeżeli spośród trzech recenzji jedna jest negatywna, a dwie pozytywne – wówczas wydawca może prosić ministerstwo o wyznaczenie arbitra, który jednoznacznie rozstrzygnie, czy książka nadaje do użytku szkolnego.
– Zważywszy na przebieg prac w ostatnich tygodniach, jesteśmy pod dużym wrażeniem, ponieważ prace w MEN-ie też przebiegają bardzo sprawnie i śmiem twierdzić, że obydwu stronom tak samo zależy na tym, żeby książki były gotowe jak najszybciej – ocenia Jarosław Matuszewski.
Nauczyciele powinni otrzymać podręczniki we wrześniu, kiedy rozpocznie się nowy rok szkolny. Żeby było to możliwe, książki muszą być gotowe już w czerwcu. Wydawcy edukacyjni podkreślają, że muszą mieć czas na ich wydrukowanie i dystrybucję. Dlatego nauczyciele powinni dokonać wyboru podręcznika jeszcze przed wakacjami.
– Książki złożyliśmy w MEN-ie w takim terminie, aby resort miał czas je zaopiniować i nadać im numer aprobaty jeszcze przed końcem czerwca. To może być początek albo połowa czerwca, byleby przed wakacjami, żeby nauczyciele byli jeszcze w pracy. Jeżeli szkoła zamówi książki w tym terminie, choćby nawet ostatniego dnia czerwca, to jako wydawcy edukacyjni możemy zagwarantować, że książki dotrą do szkół na początku września. Natomiast jeżeli szkoła zamówi książki w sierpniu, bo zgodnie z przepisami ma do tego prawo, to śmiem twierdzić, że będą wydrukowane i gotowe dopiero w październiku – mówi Jarosław Matuszewski.
Aby zamówić podręcznik, nauczyciele muszą mieć pewność, że wybrana przez nich pozycja dostała od Ministerstwa Edukacji Narodowej numer dopuszczenia do użytku szkolnego. Jak dotąd wydawcy edukacyjni udostępnili nauczycielom wersje pilotażowe, czyli tzw. pre-printy nowych podręczników, aby mieli możliwość zapoznać się z zawartymi w nich materiałami albo zgłosić ewentualne uwagi. Ich ostateczne wersje będą gotowe w czerwcu.
– Z punktu widzenia wydawców edukacyjnych tegoroczna reforma oświaty ma olbrzymią skalę. Żeby wszystko się udało, książki muszą być gotowe pierwszego września i dojechać do szkół. Wyliczyliśmy, że w tym roku wydrukujemy 34 mln książek i podręczników, które powinny być w szkołach wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Ale to zależy tak samo od nas, jak i od kierowców, urzędników i recenzentów MEN-u. Trzymamy za nich kciuki, żeby jak najszybciej czytali nasze książki – mówi Jarosław Matuszewski.
Czytaj także
- 2024-05-16: Trwają prace nad reformą finansowania samorządów. Mają zyskać większą autonomię i niezależność budżetu od zmian w podatkach
- 2024-05-17: Start-upy mogą się starać o wsparcie. Trwa nabór do programu rozwoju innowacyjnych pomysłów na biznes
- 2024-05-16: Szybki rozwój 5G w Orange Polska. Do końca roku operator uruchomi 3 tys. stacji dających dostęp do nowej technologii
- 2024-05-14: Projekt budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej nabiera tempa. Ruszają prace geologiczne w miejscu planowanej inwestycji
- 2024-04-30: Miliony Polaków klikają w linki wyłudzające dane i pieniądze. Liczba oszustw w internecie będzie rosnąć
- 2024-05-13: Francuskie firmy z potężnym wkładem w polską gospodarkę. Reinwestują tu połowę wypracowywanych zysków i zatrudniają prawie 230 tys. osób
- 2024-04-26: T-Mobile startuje w Polsce z nowym konceptem. Pozwoli klientom przetestować i doświadczyć najnowocześniejszych technologii
- 2024-04-23: Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami
- 2024-04-11: Greenpeace: Prawie 6 tys. ciężarówek pełnych drzew wyjeżdża codziennie z polskich lasów. Wycinki trwają tam, gdzie nie wolno
- 2024-04-25: Niska wiedza ekonomiczna Polaków może wpłynąć na większe zainteresowanie usługami doradców finansowych. Wciąż rzadko korzystamy z ich pomocy
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Regionalne
Start-upy mogą się starać o wsparcie. Trwa nabór do programu rozwoju innowacyjnych pomysłów na biznes
Trwa nabór do „Platform startowych dla nowych pomysłów” finansowany z Funduszy Europejskich dla Polski Wschodniej 2021–2027. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wybrała sześć partnerskich ośrodków innowacji, które będą oferować start-upom bezpłatne programy inkubacji. Platformy pomogą rozwinąć technologicznie produkt i zapewnić mu przewagę konkurencyjną, umożliwią dostęp do najlepszych menedżerów i rynkowych praktyków, ale też finansowanie innowacyjnych przedsięwzięć. Każdy z partnerów przyjmuje zgłoszenia ze wszystkich branż, ale także specjalizuje się w konkretnej dziedzinie. Jest więc oferta m.in. dla sektora motoryzacyjnego, rolno-spożywczego, metalowo-maszynowego czy sporttech.
Transport
Kolej pozostaje piętą achillesową polskich portów. Zarządy liczą na przyspieszenie inwestycji w tym obszarze
Nazywane polskim oknem na Skandynawię oraz będące ważnym węzłem logistycznym między południem i północą Europy Porty Szczecin–Świnoujście dynamicznie się rozwijają. W kwietniu 2024 roku wydano decyzję lokalizacyjną dotycząca terminalu kontenerowego w Świnoujściu, który ma szansę powstać do końca 2028 roku. Zdaniem ekspertów szczególnie ważnym elementem rozwoju portów, podobnie jak w przypadku innych portów w Polsce, jest transport kolejowy i w tym zakresie inwestycje są szczególnie potrzebne. – To nasza pięta achillesowa – przyznaje Rafał Zahorski, pełnomocnik zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście ds. rozwoju.
Polityka
Projekt UE zyskuje wymiar militarny. Wojna w Ukrainie na nowo rozbudziła dyskusję o wspólnej europejskiej armii
Wspólna europejska armia na razie nie istnieje, a w praktyce obronność to wyłączna odpowiedzialność państw członkowskich UE. Jednak wybuch wojny w Ukrainie, tuż za wschodnią granicą, na nowo rozbudził europejską dyskusję o potrzebie posiadania własnego potencjału militarnego. Jak niedawno wskazał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, Europa powinna mieć własne siły szybkiego reagowania i powołać komisarza ds. obronności, ponieważ stoi obecnie w obliczu największych wyzwań od czasu zakończenia II wojny światowej. – Musimy zdobyć własną siłę odstraszania i zwiększać wydatki na obronność – podkreśla europoseł Janusz Lewandowski.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.