Newsy

Masaż pałeczkami bambusowymi może zrelaksować i wymodelować ciało

2014-05-20  |  06:15

Zabieg z użyciem bambusowych pałeczek opracował Gil Amsallem, jeden z najwybitniejszych instruktorów masażu w Europie i znawca orientalnych technik masażu. Inspiracją była dla niego panda ocierająca się o pędy bambusa. Zabieg ma działanie relaksujące, drenujące i liftingujące. Usuwa toksyny z organizmu, zmniejsza napięcie w mięśniach, poprawia krążenie i elastyczność mięśni. Jest też sprzymierzeńcem w walce z cellulitem.

– Jest rewelacyjny, kiedy prowadzimy stojący lub siedzący tryb życia, kiedy nasze mięśnie, szczególnie te mięśnie wokół karku, są mocno napięte, ponieważ wtedy bardzo fajnie możemy je rozluźnić. Jest czymś innym, więc warto go chociaż raz w życiu spróbować, bo nie każdy preferuje masaże klasyczne – wyjaśnia kosmetolog Iwona Żołądek w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.

Zabieg pałeczkami bambusowymi zawsze poprzedzony jest krótkim masażem manualnym. Wprowadza on pacjenta w stan relaksu i przyzwyczaja do dotyku masażysty. Używane w trakcie masażu pałeczki są wcześniej smarowane olejkami eterycznymi oraz podgrzane do właściwej temperatury.

– To wszystko musi przebiegać w bardzo powoli i delikatnie, aby pacjent mógł się zrelaksować i aby czuł się dobrze. Kiedy kończymy masować pałeczkami bambusowymi, często je zostawiam w okolicy lędźwiowej, żeby jeszcze klient cały czas czuł, że one są. Natomiast wtedy delikatnie zaczynam masować jeszcze raz ciało na koniec dłońmi – dodaje Iwona Żołądek. 

Do masażu używa się pałeczek różnej średnicy. Masażysta zaczyna od najszerszej i masuje nią duże partie ciała, na przykład plecy. Następnie przechodzi do pałeczek o coraz mniejszej średnicy. Najmniejszych pałeczek używa się pod koniec zabiegu, aby wyciszyć pobudzone wcześniej ciało.

– Pałeczki bambusowe mają długość około 40-50 centymetrów. Podczas zabiegu skupiam się na tym, aby trzymać je za dwa krańce, i pracuję nadgarstkami. Nie można tego masażu wykonywać na sztywno, nasze nadgarstki muszą cały czas pracować, żebyśmy mogli coraz głębiej dotrzeć do ciała pacjenta i żebyśmy rozluźnili jego napięte mięśnie – wyjaśnia kosmetolog.

Przeciwwskazaniem do zabiegu są stany podgorączkowe, zmiany skórne, zmiany ropne, miażdżyca, żylaki, choroby serca i ciąża.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Żywienie

Filip Chajzer: Jestem samozwańczym królem kebaba. Miałem już ponad 700 zapytań o franczyzę i za dwa–trzy lata będzie to bardzo poważny biznes

Dziennikarz zamienił studio telewizyjne na budkę z kebabami i jak przekonuje, była to jedna z najlepszych decyzji w jego życiu zawodowym. Nie przejmuje się więc drwinami kolegi po fachu z TVN-u, za nic ma jakiekolwiek głosy krytyki i nie ogląda się na innych, tylko robi swoje. Wierzy bowiem, że ten biznes ma sens i szybko odniesie sukces w branży fast food. Filip Chajzer zdradza, że jego pomysł natychmiast odbił się szerokim echem. Po wyjątkowy przysmak do food trucka ustawiają się długie kolejki klientów i już teraz ma siedemset zapytań o franczyzę.

Zdrowie

Mikołaj Roznerski: W wieku 40 lat zrozumiałem, że powinienem regularnie się badać. Mam dziecko i chcę jak najdłużej żyć w zdrowiu

Aktor wspomina, że jakiś czas temu ani myślał o profilaktyce. Regularne badania spychał na margines, bo był przekonany, że jeśli dobrze się czuje i jest aktywny, to nie ma powodu do obaw. W końcu zrozumiał jednak, że nie tędy droga. Aby zachować dobre zdrowie, a w przypadku choroby móc błyskawicznie zareagować i rozpocząć leczenie, trzeba się badać. Teraz Mikołaj Roznerski zachęca też innych nieprzekonanych do tego, by zmienili podejście i nie zapominali o kontroli swojego organizmu.

Konsument

Polacy coraz częściej rezygnują z mięsa na rzecz roślinnych zamienników. Blisko połowa próbowała już produktów tego rodzaju

Już 24 proc. polskich konsumentów identyfikuje się jako fleksitarianie, a 6 proc. stosuje dietę roślinną – wynika z raportu ProVeg „Plant-Based Food in Poland”. Choć pod względem spożywanego mięsa wciąż plasujemy się w europejskiej czołówce, to ponad 40 proc. Polaków je go mniej niż rok wcześniej. – Potencjał rozwoju rynku roślinnych alternatyw w Polsce jest bardzo duży, zwłaszcza że rośnie świadomość o potrzebie ograniczenia mięsa – ocenia Marcin Tischner, public affairs coordinator w ProVeg.