Newsy

Metody udrażniania zatok są coraz mniej inwazyjne. Nowoczesne zabiegi dostępne również w Polsce

2015-10-05  |  06:30

Na przewlekłe zapalenie zatok cierpi ok. 15 proc. Polaków, a przyczyną 70 proc. bólów głowy, na które się uskarżamy, są chore zatoki. Stany zapalne nasilają się szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Od niedawna nowoczesna laryngologia dysponuje coraz mniej inwazyjnymi zabiegami, które udrażniają chore zatoki.

Lekarze tłumaczą, że zapalenie zatok najczęściej pojawia się po zwykłym przeziębieniu. Może też mieć podłoże alergiczne. O zapaleniu zatok mówimy wtedy, kiedy w okolicy czoła i nasady nosa pacjent odczuwa przewlekły ból, a dolegliwość nasilają się w godzinach porannych i przy pochylaniu, konieczna jest konsultacja ze specjalistą.

Okres jesienno-zimowy cechuje się zwiększoną zachorowalnością na infekcje zatok, sprzyja rozwijaniu się stanów zapalnych. Problemy związane z zatokami bezpośrednio przekładają się na zaburzenia wentylacji nosa. Możliwości leczenia są albo farmakologiczne, albo chirurgiczne. My proponujemy pacjentom zabieg udrożnienia zatok, zapewniający stały drenaż i stałą wentylację – mówi agencji informacyjnej Newseria dr n. med. Michał Michalik, specjalista otolaryngologii w Centrum Medycznym MML.

Metody udrażniania zatok są coraz mniej inwazyjne. Przykładem może być balonoplastyka XprESS. W Stanach Zjednoczonych zostało wykonanych już ponad 100 tys. takich zabiegów. Od dwóch miesięcy mogą z nich również korzystać Europejczycy. Jedną z dwóch europejskich klinik, które włączyły do swojej oferty tę metodę, jest Centrum Medyczne MML w Warszawie.

Technika polega na tym, że po bardzo precyzyjnym podglądzie endoskopowym znajdujemy naturalne ujścia zatok, wprowadzamy tam delikatne sondy, a po nich balonik. Możemy go odpowiednio napełnić, poszerzając ujścia. Struktura ujść naturalnych zatok jest tak zbudowana, że po jej poszerzeniu ten wymiar już zostaje. To zwykle jest zabieg jednorazowy, który rozwiązuje problem praktycznie na zawsze – tłumaczy Michalik.

Specjaliści podkreślają, że w porównaniu do tradycyjnego balonikowania zatok, nowa metoda ma sporo ulepszeń. Przede wszystkim jest mniej inwazyjna.

Co istotne, jest jedno urządzenie do udrażniania wszystkich zatok. Dzięki temu zabieg jest bardziej precyzyjny i krótszy. Przy wcześniejszych technikach jest trochę większy próg skomplikowania, bo są różne urządzenia do różnych zatok – wyjaśnia dr n. med. Michał Michalik. – Zabiegi są funkcjonalne, czyli przywracające czynność – likwidujemy przyczynę i w ten sposób nie dopuszczamy do wystąpienia konsekwencji.

Zabieg przeznaczony jest dla pacjentów, u których występują przewlekłe lub ostre stany zapalne zatok. Może być wykonywany nawet u pacjentów z poważnymi chorobami serca, u których nie może być wykonywane znieczulenie ogólne.

Zabieg wykonuje się w warunkach gabinetu, co najwyżej w lekkiej sedacji, czyli w nadzorze anestezjologicznym, głównie ze względu na polepszenie komfortu pacjenta. To jest też technika, którą na pewno będziemy wykorzystywać w leczeniu najmniejszych pacjentów, bo czym mniejsza inwazyjność zabiegu, tym lepiej – mówi specjalista otolaryngologii.

Po dwóch godzinach od wykonania zabiegu pacjent może opuścić klinikę. Maksymalnie w ciągu dwóch dni wraca do normalnej aktywności.

Po wszystkich zabiegach zatokowych pacjent ma nos zatkany. Przy tej technice, nos działa od razu i zatoki w miarę możliwości jak najszybciej zaczynają się drenować i wentylować. Nie stosujemy żadnych opatrunków – dodaje dr n. med. Michał Michalik.

Zabieg kosztuje około 9 tys. zł. Podobnie jak starsza metoda balonoplastyki zatok nie jest on refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Handel

Ekonomiczna dostępność alkoholu rośnie. To zwiększa jego konsumpcję i prowadzi do uzależnień

Spożycie alkoholu w Polsce systematycznie wzrasta, co pociąga za sobą dziesiątki tysięcy przedwczesnych zgonów i koszty społeczno-ekonomiczne liczone w miliardach złotych rocznie. – W Polsce alkohol tanieje w stosunku do naszych zarobków, jego cena nie nadąża za wzrostem gospodarczym. A im wyższa dostępność ekonomiczna, tym wyższa konsumpcja. Alkohol jest według mnie absurdalnie tani – mówi dr hab. n. med. Łukasz Balwicki, krajowy konsultant ds. zdrowia publicznego. Jak ocenia, konieczna jest kompleksowa zmiana polityki podatkowej, dzięki której alkohol stałby się mniej dostępną ekonomicznie używką.

Transport

Co trzeci wypadek na kolei powoduje kierowca samochodu. Wciąż za mało skrzyżowań bezkolizyjnych

Ze statystyk Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że w systemie kolejowym w Polsce co trzeci wypadek powodują kierowcy samochodów. Zdaniem eksperta najsłabszymi punktami w bezpieczeństwie na kolei są miejsca, w których tory przecinają się z drogami. Kierowcy zapominają, że droga hamowania pociągu jest bardzo długa, a samochód w starciu z lokomotywą jest bez szans.