Newsy

Monika Mazur: Boję się tego, w jakim kraju i momencie urodził się mój syn. Martwię się o to, co go czeka

2020-11-03  |  05:45

Aktorka zaznacza, że solidaryzuje się z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet i wspiera osoby, które pomimo rozprzestrzeniającego się wirusa wychodzą na ulice, żeby okazać swój sprzeciw. Jej zdaniem decyzja Trybunału Konstytucyjnego jest niedopuszczalna i niezgodna z prawami człowieka. Przyznaje, że gdyby nie kilkumiesięczny syn, którym musi się zajmować, również trzymałaby w dłoni transparent. Ma nadzieję, że to, co dzieje się obecnie w Polsce, otworzy oczy rządzącym i doprowadzi do zmian.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis uchwalony w 1993 roku dopuszczający aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodny z Konstytucją RP. Kobiety masowo wyszły na ulicę, by zaprotestować przeciwko odbieraniu im praw. Osoby rozpoznawalne, artyści wyrażają swoje niezadowolenie publiczne, ponieważ boją się o przyszłość.

– Wyrok Trybunału Konstytucyjnego to temat świeży. Chyba jeszcze nie do końca do mnie dociera, co się dzieje. Czuję ogromny żal i smutek. W zeszłym tygodniu miałam łzy szczęścia, gdy patrzyłam na swojego siedmiotygodniowego syna. Cieszyłam się, że jest z nami zdrowy i że wszystko się udało. Teraz patrzę na niego i mam łzy przerażenia w oczach. Boję się tego, w jakim kraju i w jakim momencie się urodził. Martwię się o to, co go czeka. Głęboko wierzę, że kiedy mój syn zacznie rozumieć świat, w Polsce coś się już zmieni – mówi w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle Monika Mazur.

Zdaniem aktorki kobiety wyszły na ulicę, by protestami zapewnić bezpieczną przyszłość nie tylko sobie, ale przede wszystkim swoim najbliższym. Strajkujący martwią się, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego pociągnie za sobą również inne ograniczenia: brak edukacji seksualnej, ograniczony dostęp do antykoncepcji. Monika Mazur ma nadzieję, że władza przejrzy na oczy i zrozumie, że popełniła błąd, decydując się na ograniczenia praw kobiet.  

– Odbieranie nam wolnej woli jest niedopuszczalne. W XXI wieku i cywilizowanym kraju takie działania nie powinny mieć miejsca. Ze względu na to, że mam małego dzidziusia w domu, niestety nie mogę czynnie uczestniczyć w protestach, ale jestem z kobietami całym sercem. Widzimy, że w strajku biorą udział mężczyźni i całe rodziny. Bardzo dziękuję tym, którzy mimo pandemii i zagrożenia zdecydowali się walczyć o nasze prawa – tłumaczy.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Konsument

Media

Robert El Gendy: Jestem śpiochem i przychodzę do studia w ostatniej chwili. Raz nie obudziłem się na czas i dopiero telefon z redakcji postawił mnie na nogi

Prezenter „Pytania na śniadanie” zaznacza, że lubi sobie pospać, dlatego prowadzenie porannego programu to dla niego prawdziwe wyzwanie. Musi się bowiem sporo natrudzić, by być w studiu telewizyjnym na czas. Zazwyczaj nie udaje mu się jednak obudzić wraz z dźwiękiem pierwszego budzika i zdarzyło się, że z głębokiego snu wyrwał go dopiero telefon od produkcji „Pytania na śniadanie”.

Problemy społeczne

Ukraińcy mają podobne problemy związane z ochroną zdrowia, co Polacy. Problemem jest długi czas oczekiwania na wizytę i wysokie koszty leków

Długi czas oczekiwania, wysokie koszty leczenia i zakupu leków – to największe bariery w dostępie do opieki zdrowotnej, z jakimi mierzą się uchodźcy z Ukrainy w Polsce – wynika z raportu GUS i WHO. – Problemy stają się coraz bardziej podobne do tych charakterystycznych dla całego systemu ochrony zdrowia. Mniej mają charakter nagły, który był charakterystyczny dla okresu tuż po wybuchu wojny – wskazuje dr Dominik Rozkrut, prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Większość przypadków, z powodu których Ukraińcy potrzebują pomocy lekarza, to ostre schorzenia. Co czwarty leczy się z powodu choroby przewlekłej. Wyzwaniem pozostają szczepienia ukraińskich dzieci: wskaźnik wyszczepienia rośnie, ale jest poniżej poziomu wśród polskich dzieci.