Newsy

Zawieruchy ekonomiczne bez wpływu na polski rynek sztuki. Rekordy gonią rekordy

2023-07-28  |  06:20

– Bieżący rok może być okresem chwilowego zatrzymania, może drobnej stagnacji na rynku dzieł sztuki. Ale jednocześnie widzimy, że obroty wciąż utrzymają się na najwyższych poziomach z poprzedniego roku, kolekcjonerzy nadal intensywnie kupują – mówi Rafał Kamecki, prezes Artinfo.pl. Jak wskazuje, polski rynek dzieł sztuki od wielu lat jest w silnym, wzrostowym trendzie i nie zachwiała nim nawet rekordowo wysoka inflacja. Rozstrzygający dla tegorocznych wyników będzie IV kwartał, w którym tradycyjnie już wypracowywanych jest ok. 50 proc. rocznych obrotów. – Wydaje nam się, że ten rok ponownie zakończy się mocnym wynikiem – prognozuje ekspert.

– Na rynku dzieł sztuki już właściwie od dekady obserwujemy spektakularne wzrosty. Co roku mamy nawet 20–30-proc. wzrosty obrotów uzyskanych ze sprzedaży na aukcjach i niewiele jest branż, które mogą się pochwalić równie imponującymi wynikami – mówi agencji Newseria Biznes Rafał Kamecki. – Imponująca jest też liczba odbywających się w Polsce aukcji. W ubiegłym roku było ich 636, a obrót całego rynku aukcyjnego, na którym działa ok. 50–60 podmiotów, wyniósł prawie 570 mln zł. Do tego przyczyniły się oczywiście rekordowe transakcje, jak chociażby praca Jacka Malczewskiego „Rzeczywistość”. To jest pierwsze dzieło w Polsce, które przekroczyło kwotę 20 mln zł do zapłacenia przez nabywcę. Równie wysoko sprzedał się obraz olejny Jana Matejki „Portret córki Heleny z krogulcem” – tu cena przekroczyła 15,2 mln zł.

Według danych GUS-u w ubiegłym roku całkowita wartość sprzedanych na polskim rynku dzieł sztuki i antyków sięgnęła 650,7 mln zł i była o 10,1 proc. wyższa r/r. Ponad 2/3 tej wartości uzyskano ze sprzedaży na aukcjach. Co ciekawe aż 78,1 proc. sprzedanych w zeszłym roku antyków i dzieł sztuki (o wartości 508 mln zł) przypadło na Mazowsze, gdzie działa też większość podmiotów związanych z tym rynkiem.

Statystyki pokazują również, że największą popularnością wśród kolekcjonerów sztuki cieszy się malarstwo. W ubiegłym roku największą kwotę uzyskano właśnie ze sprzedaży obrazów (563 mln zł, czyli ponad 86 proc. wartości całej sprzedaży dzieł sztuki), w tym malarstwa dawnego (342,8 mln zł) i malarstwa współczesnego (220,2 mln zł).

– Zainteresowanie klientów na polskim rynku się odwraca. Kiedyś kolekcjonerzy byli zainteresowani właściwie tylko sztuką dawną, tylko ten rodzaj sztuki był w handlu. Z czasem zaczęło się to zmieniać i teraz można powiedzieć, że prym wiedzie sztuka współczesna, a nawet sztuka młoda. Z naszych podsumowań rocznych wynika, że ponad 60 proc. sprzedaży to w tej chwili sztuka współczesna, a sztuka dawna stanowi tylko 40 proc. Natomiast tutaj nadal mamy do czynienia z obrazami klasy muzealnej, na które jest ogromny popyt. Jeżeli tylko takie dzieło pojawi się na aukcji, to od razu znajduje nowych właścicieli za milionowe kwoty. Z kolei sztuka współczesna, reprezentowana przez takie nazwiska jak Kantor, Stażewski czy Nowosielski, jest cały czas bardzo popularna, to jest wręcz najbardziej poszukiwany segment sztuki współczesnej – mówi prezes Artinfo.pl.

Ekspert wskazuje, że od niedawna na polskim rynku sztuki widać również coraz większe zainteresowanie współczesnymi, młodymi artystami do 35. roku życia.

– Tutaj możemy wymienić takie nazwiska jak Karolina Jabłońska, Agata Kus, Karol Palczak, Irmina Staś. Tych nazwisk znajdziemy sporo w galeriach, gdzie są wręcz kolejki zainteresowanych i chętnych do kupna. W tej chwili nie można już kupić prac tych artystów od ręki, trzeba się zapisać, poczekać, może uda się to na wystawie. I tak wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o rynek dzieł sztuki tych najmłodszych, wschodzących gwiazd. To często są też artyści pokolenia 1989, myślę tu m.in. o Wilhelmie Sasnalu, Maciejowskim, Bujnowskim – to są nazwiska, które są wręcz rozchwytywane na rynku – wymienia Rafał Kamecki.

Jak wskazuje, na polskim rynku praktycznie każdego roku padają też rekordy transakcyjne. W ubiegłym – obok wspomnianej „Rzeczywistości” Jacka Malczewskiego (wylicytowanej za 17 mln zł, ale z uwzględnieniem opłaty aukcyjnej nowy nabywca będzie musiał zapłacić 20,4 mln zł) oraz „Portretu córki Heleny z krogulcem” Jana Matejki – rekordową kwotę 13,6 mln zł zapłacono na aukcji Polswiss Artu za dzieło Magdaleny Abakanowicz pt. „Bambini”, czyli 83 rzeźby przedstawiające sylwetki dziecięce. Był to nie tylko jeden z rekordów polskiego rynku, ale i najdrożej sprzedana praca tej artystki na świecie.

– Cały rynek dzieł sztuki żyje rekordami. W Polsce również mamy ich bez liku, bo właściwie co roku pojawia się kolejna historyczna transakcja, która bije poprzednie rekordy – podkreśla ekspert. – Dowodem na to, jak silnie rośnie ten rynek, jest też nasz indeks Artinfo TOP 1000. To zestawienie tysiąca najdrożej sprzedanych dzieł sztuki od 1989 roku, czyli w zasadzie od początku funkcjonowania polskiego rynku. Praktycznie co roku aktualizujemy w nim 220 do 250 wpisów, co oznacza, że około 1/4 tego rankingu wciąż się zmienia, ponieważ wchodzi tak wiele nowych, rekordowych sprzedaży.

Ekspert ocenia też, że polski rynek dzieł sztuki od wielu lat jest w stałym, wzrostowym trendzie i nie zachwiała nim nawet rekordowo wysoka inflacja, która tylko w niewielkim stopniu wpływa na zainteresowanie kolekcjonerów. Dlatego, pomimo gorszego otoczenia makroekonomicznego, prognozy dla rozwoju tego rynku wciąż są bardzo dobre.

– W świecie kolekcjonerstwa, dzieł sztuki liczą się obrazy, wyjątkowe dzieła sztuki, liczą się ważne nazwiska. Tak naprawdę wszelkie zawieruchy ekonomiczne nie mogą zaprzepaścić możliwości zakupu wyjątkowego dzieła przez klienta, który często czekał na nie latami. Niektórzy kolekcjonerzy gromadzą swoje dzieła przez całe życie, więc chwilowa sytuacja ekonomiczna raczej nie ma wpływu na ich decyzje – mówi Rafał Kamecki. – Wygląda na to, że bieżący rok będzie okresem chwilowego zatrzymania, może drobnej stagnacji, ale jednocześnie widzimy, że obroty wciąż utrzymają się na najwyższych poziomach z roku poprzedniego, kolekcjonerzy nadal intensywnie kupują. Co najwyżej może nie będziemy mieć znowu kilkudziesięcioprocentowych wzrostów. W Polsce cały rynek dzieł sztuki koncentruje się w IV kwartale, to wtedy jest wypracowywanych ok. 50 proc. całorocznych obrotów. I wydaje nam się jednak, że ten rok ponownie zakończy się mocnym wynikiem.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna

Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.

Ochrona środowiska

Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]

„Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

IT i technologie

Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.