Newsy

Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

2024-12-23  |  06:21
Nowe

Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.

– Zawsze lubię zostawiać interpretację tekstu osobom, które będą słuchały danej piosenki, ale dla mnie „Szybkie tempo” to jest utwór o tym, że czasami wpadamy w wir bardzo różnych zdarzeń, w wir pracy czy też uzależnienie od pewnych rzeczy i to przeszkadza nam w pełni korzystać z życia. Chciałem więc tym utworem przypomnieć, że warto czasami się trochę zatrzymać i pomyśleć o swoim życiu z innej perspektywy – mówi agencji Newseria Lifestyle Wiktor Dyduła.

Paradoksalnie jednak pracując nad tym utworem, artysta nie mógł zwolnić tempa. Przyszło bowiem natchnienie i nie chciał stracić ani chwili.

– Bardzo się cieszę, że mogłem pracować z Moniką Mimi Wydrzyńską i z Leonem Krześniakiem, bo po prostu wpadliśmy do studia, nagle Mimi coś zanuciła, ja coś dodałem i pracowaliśmy na tym superprzypływie energii. Moim zdaniem zawsze warto się skupiać na tej wenie, która nagle przypływa nie wiadomo skąd, i jak najlepiej ją wykorzystać. Nam udało się to zrobić, bo czasami bywa tak, że potem to tempo siada, nie wiemy, co dalej robić, a tutaj rzeczywiście bardzo sprawnie nam to wyszło. Jest super i jestem z tego dumny – mówi.

„Szybkie tempo” to już kolejny singiel po „Tam słońce, gdzie my” i „Motyla noga”, zwiastujący drugi album Wiktora Dyduły. Płyta ma się ukazać wiosną przyszłego roku. Wokalista nie kryje satysfakcji z tego, że jego kariera tak prężnie się rozwija. Marzył o takim etapie w swoim życiu i chce zrobić wszystko, by kolejne lata również obfitowały w sukcesy.

– Moje życie nabrało teraz bardzo szybkiego tempa, ale cieszę się, bo robię to, co lubię, i to, co mi sprawia bardzo dużą przyjemność, a przy tym spotykam niesamowitych ludzi, którzy powodują, że się rozwijam. Ja też mogę im coś dodać od siebie i właśnie takie współprace bardzo mnie cieszą. Uważam, że nie ma nic lepszego. Co więcej, jeszcze mogę z tego żyć, więc już w ogóle jestem szczęśliwy, dlatego nie zamierzam osiąść na laurach, tylko chcę to teraz jak najbardziej rozwijać. Czasami nawet narzucam sobie jeszcze więcej, bo strasznie mnie to ekscytuje, i zauważam, że jeszcze lepiej funkcjonuję, gdy tak dużo się dzieje wokół mnie – mówi.

Wiktor Dyduła podkreśla, że cieszy się z każdej współpracy i każda też przynosi mu inne doświadczenia. Jest więc otwarty na wszelkie propozycje, bo jego zdaniem muzyczne duety mają wielki potencjał.

– Bardzo dużym zaszczytem było stworzenie piosenki, w której zaśpiewała Natalia Grosiak. To jest dla mnie ogromna sprawa, że taka artystka zgodziła się ze mną zaśpiewać i że mogę nazywać ją teraz moją znajomą. To jest dla mnie coś niesamowitego i jestem z tego bardzo dumny. Pamiętam, jak kiedyś w liceum w jakimś przedstawieniu była wykorzystana piosenka Mikromusic i wtedy nawet nie wyobrażałem sobie, że za kilka lat będę znał jej autorkę. Czasami mam wrażenie, że jestem w jakimś filmie i zaraz ktoś mnie uszczypnie, że to wszystko nieprawda. Mam nadzieję, że jeszcze więcej takich pięknych muzycznych przygód czeka na mnie za rogiem, bo właśnie z każdej takiej współpracy staram się wyciągnąć jak najwięcej – tłumaczy.

Teledysk do utworu „Szybkie tempo” zrealizowany we współpracy z reżyserem Bartoszem Kordkiem to metaforyczne przedstawienie pracoholizmu. Wypalony zawodowo bohater, w którego wciela się Wiktor Dyduła, chce wytańczyć swoje emocje. Wokalista zauważa, że pracoholizm to ewidentny problem naszych czasów. Wiele osób w pogoni za pracą, karierą, lepszym stanowiskiem i pieniędzmi traci poczucie czasu, porzuca pasje, zaniedbuje swoich bliskich i burzy dobre relacje rodzinne. W efekcie dochodzi do spięć i nieporozumień. Dlatego, zdaniem piosenkarza, trzeba się czasem zatrzymać, odpocząć i spojrzeć na pewne rzeczy z dystansem.

– Pracoholizm na pewno jest teraz bardziej popularny niż kiedyś. Widziałem statystyki, że w Polsce naprawdę dużo pracujemy, dlatego warto czasami się zastanowić, czy praca, czy cokolwiek innego skrajnie nie zaburza nam naszej codzienności, nie powoduje, że jakieś fajne rzeczy po prostu nas omijają. Od czasu do czasu trzeba po prostu wyjść na chwilę z ciała, spojrzeć na siebie z boku i zastanowić się, czy na pewno to, co robimy, sprawia nam przyjemność, i czy czegoś nie chcemy zmienić – mówi wokalista.

Jak zaznacza, mimo że u niego dużo się dzieje i często coś musi być gotowe na wczoraj, to nie uważa siebie za pracoholika. Wie bowiem, co powoduje u niego dyskomfort i umie postawić sobie wyraźne granice.

– Myślę, że w pracoholizm jeszcze nie wpadłem, bo mam momenty, gdy totalnie naturalnie odrzucam wszystko, co się dzieje i robię sobie bardzo leniwy dzień, oglądam seriale, koncerty czy jakieś programy albo po prostu nic nie robię. Nie jestem więc uzależniony od pracy, nie jestem jakimś robocopem, bo mam to miejsce na odpoczynek. Zresztą jestem już osobą na tyle świadomą swojego życia i otoczenia, że na pewno zauważę, kiedy już będzie problem albo że będzie to sprawiać problemy moim bliskim. Na razie takiego problemu nie widzę – zapewnia.

Artysta przyznaje jednak, że obserwując branżę muzyczną, nie sposób nie dostrzec pracoholików. Niestety nadmiar obowiązków i szybkie tempo pracy często prowadzi u nich do wypalenia zawodowego. W pewnym momencie zamiast czerpać radość z realizowanych projektów, wpadają w rutynę i robią coś z przymusu.

– Znam parę takich osób, które skarżą się, że już za dużo pracują i potrzebują trochę przerwy, że się wypaliły i że to, co kiedyś sprawiało im dużo przyjemności, teraz jest już tylko zawodowym obowiązkiem, więc rzeczywiście jest to jakiś problem. Ja uważam, że teraz bardzo dużo robię, ale są osoby, które robią jeszcze więcej, a dla nich to też nie jest dużo pracy. Więc to zależy od przypadku, jak na kogoś działa liczba obowiązków i szybkie tempo. Tak czy owak, na pewno trzeba być świadomym i też uważnie słuchać ludzi wokół, którym ufamy. Jeśli oni zwracają uwagę na to, że mamy jakiś problem, to warto się nad tym pochylić – dodaje Wiktor Dyduła.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Problemy społeczne

Przeciętny Polak spędza w sieci ponad trzy godziny dziennie. Tylko 11 proc. podejmuje próby ograniczenia tego czasu

Polacy średnio spędzają w internecie ponad trzy godziny dziennie. Jednocześnie, według badania na temat higieny cyfrowej, jedynie 14 proc. respondentów kontroluje swój czas ekranowy, a co piąty ogranicza liczbę powiadomień w telefonie czy komputerze. Nadmierne korzystanie z ekranów może wpływać na zaniedbywanie obowiązków i relacji z innymi, a także obniżenie nastroju i samooceny. Kampania Fundacji Orange „Nie przescrolluj życia” zwraca uwagę na potrzebę dbania o higienę cyfrową. Szczególnie okres świątecznego wypoczynku sprzyja takiej refleksji.