Newsy

Prawie połowa potrąceń pieszych ma miejsce na pasach. Brak ostrożności i odblasków pogarszają te statystyki

2019-01-25  |  06:00
Mówi:podinsp. Radosław Kobryś
Firma:Wydział Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji
  • MP4
  • W ubiegłym roku w wypadkach drogowych zginęło ponad 2,8 tys. osób, a 37 tys. zostało rannych – wynika z wstępnych danych policji za 2018 rok. Dużą grupę poszkodowanych stanowią piesi. Nie zawsze winny jest kierowca. Nagłe wtargnięcie pieszego na jezdnię, ciemne ubranie nocą i brak odblasków to elementy, które mogą zwiększać prawdopodobieństwo wypadku. Eksperci przestrzegają, że ostrożność należy zachować również na pasach – mimo że są to miejsca bezpiecznego przejścia przez jezdnie, to na nich dochodzi do blisko połowy potrąceń. Szczególne znaczenie ma w tym kontekście edukacja dzieci.

    Jesień i zima to trudne pory roku nie tylko dla kierowców. Również piesi w tym czasie muszą wykazać się dużo większą rozwagą i ostrożnością. Częste opady, mgły i szybko zapadający zmrok powodują bowiem, że są oni gorzej widoczni dla innych uczestników ruchu.

    – Zgodnie z przepisami światła mijania w pojeździe świecą na odległość 40 m. Niektórzy kierowcy mają te światła ustawione za wysoko, oślepiając innych, albo za nisko, świecąc tuż przed samochodem, więc pieszy zostanie zauważony zbyt późno. Jeśli ktoś jedzie z prędkością 100 km/h, to w jedną sekundę przemierza prawie 30 m, więc jeśli przy takiej prędkości zauważy pieszego z 30 bądź 20 m, to nawet nie jest w stanie rozpocząć hamowania – mówi agencji informacyjnej Newseria podinsp. Radosław Kobryś z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, ekspert akcji Akademia Bezpiecznego Puchatka.

    Pieszy nie może wychodzić z przeświadczenia, że skoro on widzi samochód, to i kierujący widzi jego. Nocą osoba ubrana w ciemny strój jest widziana przez kierowcę z odległości około 40 metrów. Natomiast jeśli ma na sobie elementy odblaskowe staje się widoczna nawet z odległości 150 metrów.

    – Jeśli chcemy iść wzdłuż drogi, korzystajmy z chodnika bądź drogi dla pieszych. Jeśli tych elementów nie ma, możemy wejść na lewe pobocze lub iść lewą stroną jezdni, dlatego że wtedy pieszy widzi pojazdy jadące z naprzeciwka. Ale i tak nie wyłączajmy ostrożności. Konieczne są elementy odblaskowe lub różnego rodzaju światełka. Jeśli tego nie mamy, to można włączyć latarkę w telefonie komórkowym. Starajmy się ubierać w bardziej jaskrawe kolory, bo jeśli wszyscy się ubieramy na czarno, szaro bądź brązowo, to ta kolorystyka zlewa się z otoczeniem, w szczególności po zmroku – mówi podinsp. Radosław Kobryś.

    Trzeba też z rozwagą korzystać z przejść dla pieszych. Już od najmłodszych lat należy wpajać dzieciom zasadę: spójrz w lewo, spójrz w prawo, spójrz jeszcze raz w lewo i jeżeli nic nie jedzie, przechodź zdecydowanie i najkrótszą drogą. Zasadę tę powinien stosować każdy, bez względu na miejsce, w którym przechodzi na drugą stronę jezdni, nawet na przejściu z sygnalizacją świetlną. Podinsp. Radosław Kobryś podkreśla, że do prawie połowy potrąceń dochodzi właśnie w tym obszarze.

    – Przejście z sygnalizacją to ma być bezpieczne miejsce, azyl dla pieszego, ale – jak się okazuje – tak nie jest. Zaznaczam, że nie tylko kierujący pojazdami są sprawcami wypadków drogowych w tych miejscach, chociaż lwia część tych wypadków to jest ich wina. Bardzo często potrącenia są wynikiem niewłaściwego zachowania pieszych. Musimy uczyć dzieci, że nie mogą wyłączać ostrożności w tym miejscu, że czasem warto podnieść rękę do góry, poczekać, aż kierujący samochodem się zatrzyma. Ta nauka nie dotyczy tylko dzieci, ale wszystkich pieszych – mówi podinsp. Radosław Kobryś.

    Kiedy stoimy przed przejściem dla pieszych, musimy się też upewnić, czy wszyscy kierujący nas zauważyli. Dlatego policja radzi, by w tym momencie odłożyć telefon komórkowy czy wyjąć z uszu słuchawki.

    – Jeśli ktoś po lewej stronie się zatrzyma, żeby nam ustąpić pierwszeństwa, i wychodzimy na przejście, nie zapomnijmy sprawdzić również prawej strony. Często widzimy na filmach z monitoringu miejskiego, że osoba wchodzi na pasy przepuszczona przez kierującego z lewej strony, po czym zagląda w telefon komórkowy, a na kolejnym pasie ruchu zostaje uderzona przez inny samochód, który zachował się niezgodnie z prawem. Konieczna jest zasada ograniczonego zaufania – mówi podinsp. Radosław Kobryś.

    Z wstępnych danych policji wynika, że w 2018 roku na polskich drogach doszło do ponad 31 tys. wypadków. To o ponad 1,3 tys. mniej niż przed rokiem. Zginęło 2 857 osób, a ponad 37 tys. zostało rannych.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Gwiazdy

    Muzycy zespołu Enej: Technika i budżety od wielkiej powodzi sprzed 27 lat poszły w górę. A jednak nadal nie jesteśmy w stanie sobie poradzić z żywiołem i go przewidzieć

    Muzycy zespołu Enej do końca nie chcieli wierzyć, że powtórzy się czarny scenariusz sprzed 27 lat i na południu Polski dojdzie do powodzi na południu Polski. Niestety najgorsze przewidywania meteorologów i hydrologów spełniły się. Artyści mocno nad tym ubolewają i solidaryzują się z tymi, którzy przeżywają teraz dramat, bo z dnia na dzień zostali z niczym, bez dachu nad głową. W takich sytuacjach Polacy stanęli na wysokości zadania. Szybko ruszyły zbiórki pieniędzy i potrzebnych produktów dla powodzian. Piotr Sołoducha i Mirosław Ortyński nie szczędzą pochwał i słów uznania wobec wszystkich, którzy wykazują się empatią i zrozumieniem.

    Gwiazdy

    Gabi Drzewiecka i Jagna Niedzielska: Filipińczycy są ludźmi otwartymi i im mniej mają, tym więcej chcą ci dać. To jest wzruszające i na pewno dające do myślenia

    Uczestniczki programu „Azja Express” nie ukrywają, że na początku trudno im było przełamać barierę wstydu, zapukać do cudzego domu i poprosić o nocleg. Zadania nie ułatwiała obecność pozostałych członków ekipy, bo nawet jeśli właściciele domu byli skłonni pomóc dwóm pięknym kobietom, to już kamery budziły pewien niepokój. Gabi Drzewiecka i Jagna Niedzielska zaznaczają jednak, że również w tym przypadku trening czyni mistrza i za każdym kolejnym razem było już coraz łatwiej. Zdążyły się też przekonać, że Filipińczycy są niezwykle otwarci, życzliwi i gościnni.

    Gwiazdy

    Magda Bereda: Boję się o moich znajomych z Wrocławia. Dostali ostrzeżenie, że może ich zalać

    Wokalistka przyznaje, że ona również z niepokojem patrzy na kolejne prognozy hydrologów. Jest wstrząśnięta relacjami z obszarów powodziowych i ma świadomość, że w obliczu żywiołu ludzie są bezsilni. Magda Bereda wspiera także swoich znajomych, którzy mieszkają we Wrocławiu i ma nadzieję, że nie nadejdą od nich kolejne złe informacje. Artystka zachęca do wszelkiej pomocy powodzianom i do włączania się w zbiórki najbardziej potrzebnych produktów.