Mówi: | Anna Dereszowska |
Funkcja: | aktorka |
Anna Dereszowska chce zwrócić uwagę na problem przemocy seksualnej wobec kobiet w Indiach
Anna Dereszowska wystąpiła w filmie dokumentalnym przedstawiającym trudną sytuację kobiet w Indiach. W wyprodukowanym przez TVN Style wzięły udział trzy indyjskie dziewczęta, które przeżyły napaść na tle seksualnym, oraz rodzice zmarłej przed dwoma laty Damini – ofiary brutalnego gwałtu w Delhi. Anna Dereszowska, która spotkała się z bohaterkami filmu, przyznaje, że praca przy tej produkcji była dla niej trudnym, wyczerpującym emocjonalnie przeżyciem.
Według danych Krajowego Biura Statystyk Kryminalnych w 2012 roku w Indiach średnio co 20 minut składano zawiadomienie o gwałcie. W roku tym ofiarą przemocy na tle seksualnym padło 25 tys. kobiet. Tylko co czwarty sprawca został jednak ukarany. Indie borykają się także z problemem selektywnej aborcji, a więc usuwaniem płodów płci żeńskiej. Wynika to nie tylko z postrzegania kobiety jako istoty o niższej niż mężczyzna pozycji w społeczeństwie. Dla rodziców dziewczynek problemem jest bowiem posag, który należy wypłacić ich przyszłym mężom. Mimo że domaganie się i wręczanie posagu jest w Indiach prawnie zabronione od 1961 roku, nadal jest praktykowane, zwłaszcza w środowiskach wiejskich.
– Społeczeństwo, szczególnie mężczyźni, w Indiach jest potwornie sfrustrowane, kobiet jest zdecydowanie mniej, a to z racji tego, że kobieta jest istotą gorszą, dlatego masowe są aborcje selektywne. Mimo że jest to zakazane, usuwa się płody żeńskie, ponieważ kobietę trzeba wyposażyć, kiedy będzie wychodziła za mąż. Jest nawet takie przysłowie hinduskie: „wychowywać dziewczynkę, to jak podlewać pole sąsiada”. Po prostu jesteśmy kosztowne, a nic w gruncie rzeczy z nas nie ma, bo i tak potem przechodzimy do innej rodziny – mówi Anna Dereszowska w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Praktyka selektywnej aborcji doprowadziła do zaburzenia równowagi demograficznej. Według spisu powszechnego z 2011 roku w Indiach na 1000 nowo narodzonych chłopców przypada tylko 940 dziewczynek. Dysproporcja ta zwiększa się drastycznie przy trzecim noworodku w rodzinie: w tym przypadku na 1000 chłopców przypada zaledwie 250 dziewczynek. Z tego powodu już w 1994 roku indyjskie władze przyjęły ustawę zakazującą lekarzom informowania przyszłych rodziców o płci płodu.
Film „Trzy na godzinę” ma uzmysłowić widzom, nie tylko polskim, skalę problemu. Twórcy filmu mają zamiar pokazywać go na międzynarodowych festiwalach i w ten sposób dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. W filmie wzięli udział m.in. rodzice zmarłej w 2012 roku Damini – ofiary zbiorowego gwałtu w autobusie w Delhi, oraz trzy młode dziewczyny, które także były celem napaści na tle seksualnym.
– To bardzo trudne doświadczenie także z tego względu, że te dziewczyny nie mają żadnych perspektyw i świadomości tego, że tak niewiele można dla nich zrobić, a każda forma pomocy, nawet rozmowa z nimi, jest dla nich niezwykle istotna i to widać, bo są odsunięte od społeczeństwa. Są zhańbione, brudne i nigdy się tego piętna nie pozbędą. Jest pomysł na to, żeby te dziewczęta, które tam są pozbawione jakiejkolwiek pomocy lekarskiej, zostały sprowadzone tutaj, do Polski. Jest lekarz, który zdeklarował się, że je zoperuje, że będzie się zajmował ich powrotem do zdrowia. I chociażby z tego względu warto było. Mam nadzieję, że to się uda – mówi Anna Dereszowska.
Aktorka ma nadzieję, że dzięki temu filmowi na nowo rozgorzeje w mediach dyskusja na temat trudnej sytuacji kobiet w Indiach i ich pozycji w społeczeństwie. Zdjęcia do filmu „Trzy na godzinę” kręcone były m.in. w Delhi i okolicach. Widzowie stacji TVN Style będą mogli zobaczyć dokument w poniedziałek 10 listopada o godzinie 22.25. Jest to już drugi dokument wyprodukowany przez TVN Style. Pierwszym tego typu filmem była relacja z wyprawy Jarosława Kuźniara do Rio de Janeiro.
Czytaj także
- 2024-11-28: Jedna na trzy kobiety w UE doznała w życiu przemocy. Apele o bardziej zdecydowaną walkę z tym zjawiskiem
- 2024-11-13: Katarzyna Dowbor: Mamy z synem umowę, że nie rozmawiamy o pracy. Cieszę się, że został ciepło przyjęty przez widzów TVN i ma dobre wyniki oglądalności
- 2024-11-15: Anna Lewandowska: Są aż trzy odsłony „Czerwonego dywanu” w „Pytaniu na śniadanie”. Ten punkt naszego programu ma bardzo dobrą oglądalność
- 2024-10-24: Agata Młynarska: Kobiety coraz odważniej rozmawiają na trudne tematy. Bardzo odważnie bronią swojego zdania
- 2024-10-17: Krzysztof Skórzyński: Wkrótce planuję co najmniej dwa nowe single. Jeżeli moja muzyka nie znajdzie słuchaczy, to nie będę miał do nikogo pretensji
- 2024-10-04: Anna Głogowska: Długo wstydziłam się stanąć na scenie teatralnej. Teraz zaczynam myśleć o sobie jako o aktorce
- 2024-09-18: Anna Głogowska: W samym środku lata wyjechałam na wakacje do Egiptu. Temperatura powietrza sięgała 43, a wody 38 stopni
- 2024-10-25: Anna Głogowska: Piękna jest sztuka z elektroodpadów. Takie ubrania to dobry pomysł na oryginalny strój na czerwony dywan
- 2024-11-07: Anna Głogowska: Obsesyjnie sortuję śmieci. Jestem wściekła na wszystkich sąsiadów, którzy tego nie robią
- 2024-09-03: Jessica Mercedes: Mój brat został potrącony na pasach, mimo że miał zielone światło. Była to dla nas strasznie stresująca sytuacja
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Muzyka
Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem
Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.