Newsy

Katarzyna Sowińska: Celem mojego wyjazdu do Los Angeles była szkoła. Potem planowałam powrót do Polski

2016-10-05  |  06:55

Aktorka nie planowała kariery w Los Angeles. Celem jej wyjazdu do Kalifornii było spełnienia marzeń o studiach aktorskich. Jest przekonana, że w dalszej karierze czekają ją zarówno wzloty, jak i upadki, towarzyszyć jej będzie także stała tęsknota za domem. Kocha jednak swoją pracę, a przeszkody pomagają jej kształtować osobowość.

Jako dziecko Katarzyna Sowińska uczyła się w szkole muzycznej w rodzinnym Wałbrzychu. W dorosłym życiu zdecydowała się jednak na studia na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Pracowała jako konferansjerka, prezenterka muzycznej stacji MTV i modelka. Po debiucie w serialu „Kryminalni” odkryła, że jej największą pasją jest aktorstwo, na studia na tym kierunku było już jednak za późno. Wystąpiła w takich produkcjach jak „Polisz kicz projekt... kontratakuje”, „Ryś”, i „BrzydUla”. W 2010 roku, po zakończeniu zdjęć do serialu „Samo życie”, postanowiła wyjechać do Los Angeles – uznała bowiem, że tam będzie mogła spełnić marzenie o studiach aktorskich.

– Poszłam na teatralne klasy letnie, które trwały dwa miesiące, a później do szkoły filmowej, która trwała dwa lata. To było celem i głównym założeniem mojego wyjazdu do Los Angeles – szkoła. A po dwóch latach szkoły planowałam wrócić do Polski – mówi Katarzyna Sowińska agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Gwiazda twierdzi, że w Los Angeles zakochała się od pierwszego wejrzenia. Miała gotowe wyobrażenie o tym mieście, zbudowane na podstawie kultowego serialu „Beverly Hills 90210” i nie rozczarowała się. Los Angeles faktycznie okazało się pięknym, słonecznym miastem, w którym mieszkają uśmiechnięci ludzie. Życie tam nie jest jednak łatwe. Do Los Angeles przyjeżdżają bowiem tysiące osób pragnące spełnić swój amerykański sen.

– Każdy ma to swoje marzenie, każdy albo osiągnął olbrzymi sukces w swoim kraju i przyjechał do Los Angeles zdobywać kolejne szczyty, albo postanowił od podstaw budować swoją ścieżkę kariery w Los Angeles, chodząc do szkoły filmowej, szukając menadżera, agenta, chodząc na castingi – mówi Katarzyna Sowińska.

Aktorka podkreśla, że jej droga do kariery w Los Angeles była długa i kręta, zaczęła się jednak spokojnie. Jej celem nie było bowiem odniesienie sukcesu zawodowego, lecz nauka. Po dwóch latach studiów dostała propozycję roli w polskim serialu i planowała powrót do domu. Wówczas jednak zwrócił na nią uwagę Luis Miguel, meksykański wokalista pięciokrotnie uhonorowany nagrodą Grammy. Artyście spodobało się jej wykonanie hitu „Besame Mucho” – Polka opublikowała swoje nagranie na platformie YouTube. W ciągu niecałych trzech tygodni zyskało ono ponad 100 tys. wyświetleń. Sowińska wyruszyła w trasę koncertową z Miguelem, podczas której zagrali ponad 200 koncertów.

– Nie zaplanowałam tej pracy, nie starałam się o nią, nie byłam na castingu do tego wydarzenia, ono zupełnie mnie zaskoczyło i zmieniło moje życie, ono jakby zmieniło bieg mojego życia, więc nie mogłam kontynuować swojej pracy aktorskiej, skupiłam się na muzyce – mówi Katarzyna Sowińska.

Trasa trwała w sumie trzy lata. Po jej zakończeniu Polka zagrała w dwóch krótkometrażowych filmach oraz dokumencie, którego tematem jest historia jej kariery w Los Angeles. Gwiazda nie ukrywa, że nie było jej łatwo. Musiała się odnaleźć w nowej kulturze, ze słabą znajomością języka, bez przyjaciół i koneksji. Udało się jej odnieść sukces, co określa mianem cudu i zbiegu okoliczności. Jej zdaniem bieg jej kariery całkowicie odmieniła publikacja nagrania „Besame Mucho” w internecie.

– Myślę, że najważniejsze jest to, żeby mieć tę pasję, mieć te marzenia, żeby jednak robić to, co lubisz najbardziej, to, co kochasz najbardziej, ponieważ to, przynajmniej ja mogę o tym powiedzieć ze swojego doświadczenia, że to jest taką moją energią w życiu, która mnie napędza – mówi Katarzyna Sowińska.

Artystka zdaje sobie sprawę z tego, że jej dalsza kariera nie będzie przebiegać idealnie. Jest przekonana, że wielokrotnie będzie płakać z rozczarowania, złości i tęsknoty za domem. Każdego ranka wstaje jednak z łóżka ze świadomością, że kocha to, co robi zawodowo.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Dawid Kwiatkowski: Uczestnicy „Must Be the Music” starają się zaczepiać nas na korytarzach. Ja uciekam, bo przed castingiem nie chcę wchodzić w żadne relacje

Nowy juror w programie „Must Be the Music” przyznaje, że na planie produkcji panują duże emocje. Na castingi zgłosiło się bowiem wielu utalentowanych solistów i różne zespoły muzyczne, a każdy chce wypaść jak najlepiej i przejść do kolejnego etapu. Niektórzy uczestnicy próbują w kuluarach zbliżyć się do jurorów i być może w ten sposób też coś „ugrać”, ale Dawid Kwiatkowski zaznacza, że on sam nie daje się w żaden sposób przekupić. Jest obiektywny, bezstronny i jego ocena podyktowana jest tylko tym, co widzi i słyszy ze sceny.

Edukacja

Jedna na trzy kobiety w UE doznała w życiu przemocy. Apele o bardziej zdecydowaną walkę z tym zjawiskiem

Około 50 mln, czyli 31 proc. kobiet w Unii Europejskiej doznało w swoim życiu przemocy seksualnej lub fizycznej – wynika z europejskiego badania przemocy uwarunkowanej płcią. Do takich aktów dochodzi zarówno w domach, jak i w miejscach pracy czy przestrzeni publicznej, w różnych środowiskach. Dyrektywa, która ma pomóc walczyć z tym zjawiskiem, weszła już w życie, ale państwa członkowskie mają ją wdrożyć do polowy 2027 roku.

Media

Beata Tadla: Ludziom się wydaje, że na wizji wkładamy jakąś maskę, żeby nie pokazywać swojego stosunku do tego, o czym mówimy

Gospodyni „Pytania na śniadanie” bardzo ceni sobie to, że w porannym formacie nie trzeba przyjmować sztywnej pozy i karmić widza sztucznym uśmiechem, tylko można zachowywać się spontanicznie i naturalnie. Jak zapewnia, ona sama przed kamerami nie ukrywa emocji, czasem się wzrusza, a innym razem śmieje do łez. Zdaniem Beaty Tadli widzowie wyczują każdy fałsz, dlatego nie warto udawać i posługiwać się maskami. Trzeba być szczerym i otwartym. Ważna jest przy tym nić porozumienia ze swoim partnerem ekranowym, bo wtedy można sobie pozwolić na więcej.