Newsy

Nowoczesne metody nauki języków obcych można dopasować do własnej osobowości. To zwiększa ich skuteczność

2015-08-04  |  06:35
Mówi:Krzysztof Litwiński
Funkcja:prezes Instytutu Colina Rose
Firma:SzybkiAngielski.pl
  • MP4
  • Nauka języków obcych może być znacznie skuteczniejsza, jeśli dostosuje się ją do własnej osobowości. Inaczej wiedzę przyswaja wzrokowiec, a inaczej kinestetyk  każdy typ osobowości potrzebuje odmiennych bodźców. Nowoczesne metody nauki wykorzystują te indywidualne predyspozycje uczniów. Stawiają także na sposoby jak najbardziej zbliżone do naturalnych.

    Z badań CBOS wynika, że ponad połowa Polaków nie potrafi porozumieć się w żadnym obcym języku. Pozostała część posługuje się najczęściej angielskim lub rosyjskim. Według Komisji Europejskiej 80 proc. Polaków nie opanowało jednak angielskiego w stopniu biegłym. Zdaniem ekspertów może to wynikać z nieodpowiednich metod uczenia. W większości szkół i uczelni wciąż naucza się języków obcych w sposób tradycyjny, nieuwzględniający różnic, które dotyczą indywidualnych predyspozycji do przyswajania wiedzy. Tymczasem każdy człowiek uczy się w innym tempie i w inny sposób przyswaja przedstawiane mu treści.

    Przy tradycyjnej nauce języka jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że efekt osiąga się za pomocą wkuwania: gramatyki, którą się idealizuje, i słówek. Tymczasem można się uczyć w inny sposób. W inny sposób uczyliśmy się własnego języka i nawet najbardziej niezdolne dziecko uczy się własnego języka w kilkanaście miesięcy – mówi agencji informacyjnej Newseria Krzysztof Litwiński, prezes Instytutu Colina Rose.

    Nowoczesne metody zakładają uczenie się w sposób jak najbardziej zbliżony do naturalnego. Przede wszystkim angażują wszystkie zmysły i kanały percepcji jednocześnie. Nauka przychodzi z łatwością, mózg bowiem w naturalny sposób przyswaja informacje. Dokładnie w ten sam sposób, niemal intuicyjny, uczą się własnego języka dzieci.

    – Wszyscy Polacy świetnie posługują się jednym z najtrudniejszych języków na świecie. Jak to możliwe? Nauczyli się tego w działaniu, reagując na bodźce, które są w otoczeniu. Dziecko biegnie przez pokój, uderzy się o stół, mamusia mówi: „Och, o stół się uderzyłeś”, babcia wchodzi i mówi: „Och, o stół się uderzył”, więc dziecko już wie, że to jest stół – mówi Krzysztof Litwiński.

    W praktyce metody te sprowadzają się do pracy przez dwie do czterech godzin tygodniowo na specjalnej platformie interaktywnej. Do tego dochodzi godzinne spotkanie z trenerem językowym w małej, maksymalnie czteroosobowej grupie. Na spotkaniu tym uczestnicy kursu w aktywny sposób używają wiedzy zdobytej samodzielnie w ciągu tygodnia – zajęcia polegają głównie na grach i zabawach sytuacyjnych. Na platformie interaktywnej również nie znajdzie się tradycyjnych zadań językowych.

    – Człowiek wciąga się w te zadania, ponieważ ostatnie, co mu przychodzi do głowy, to jest to, że uczy się języka. Uczymy się trochę przy okazji, to jest zresztą sformułowanie, którego często nasi klienci używają, żeby opisać naukę – mówi Krzysztof Litwiński.

    Nowoczesne metody nauki języków opierają się głównie na teoriach systemów reprezentacyjnych WAK oraz inteligencji wielorakiej, której autorem jest Howard Gardner. Zgodnie z teorią WAK ludzie dzielą się na wzrokowców, słuchowców i kinestetyków. Każda z tych osobowości ma odmienne sposoby funkcjonowania oraz potrzeby w zakresie optymalnego środowiska uczenia się – działają na nie bowiem zupełnie inne bodźce. Teoria inteligencji wielorakiej natomiast wyróżnia aż siedem typów inteligencji: matematyczno-logiczną, interpersonalną, ruchową, muzyczną, wizualno-przestrzenną, intrapersonalną i językową. Howard Gardner uznał, że każdy człowiek reprezentuje inną ich kombinację.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Muzyka

    Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

    Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.