Newsy

Sasha Strunin: dzieciństwo to dla mnie zapach pudru, potu, desek teatralnych

2016-11-14  |  06:55

Już jako 11-latka Sasha Strunin wiedziała, że przyszłość zawodową chce związać z muzyką. Nie wyklucza, że stało się to pod wpływem rodziców, śpiewaków operowych z poznańskiego Teatru Wielkiego. W przeciwieństwie do nich wokalistka postanowiła jednak zająć się muzyką rozrywkową, dającą większe możliwości kreacyjne niż opera.

Sasha Strunin pochodzi z rodziny o silnych artystycznych tradycjach. Jej babcia była aktorką, dziadek reżyserem, rodzice są natomiast śpiewakami operowymi. Wokalistka twierdzi, że praca rodziców z pewnością wywarła na nią wpływ – naturalną rzeczą jest według niej fakt, że dziecko śpiewaków również chce śpiewać zawodowo. Przez pierwsze lata życia nie zamierzała jednak podążyć tą samą drogą zawodową co rodzice. Nie zdawała sobie wówczas sprawy z wartości artystycznej muzyki operowej, nie wiedziała też, ile pracy i wysiłku wymaga.

Ja się wychowałam na scenie, w teatrze, u garderobianych, i zapach mój dzieciństwa to jest zapach pudru, potu, tych desek teatralnych, taki bardzo charakterystyczny. Kojarzyło mi się to tak dziwnie – mówi Sasha Strunin agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Dopiero, kiedy miała 11 lat, zrozumiała, że jej przyszłością jest muzyka. Rodzice zapisali ją na lekcje śpiewu do Marzeny Osiewicz w Poznaniu. Sasha Strunin uczestniczyła ponadto w różnego rodzaju festiwalach i przeglądach piosenki. Od początku wiedziała, że nie zamierza się zajmować operą, tak jak jej rodzice, lecz muzyką rozrywkową, daje ona bowiem znacznie więcej możliwości kreacyjnych. 

– To nie jest odtwarzanie muzyki, która została napisana w baroku, oczywiście można odtwarzać na wiele różnych sposobów i interpretować na różne sposoby, aczkolwiek mnie ciągnęło do muzyki rozrywkowej – mówi Sasha Strunin.

Pełne nazwisko wokalistki to Aleksandra Igoriewna Strunina. Jej ojciec Igor Strunin jest bowiem Rosjaninem, matka natomiast, Wita Nikołajenko – Ukrainką. Gwiazda przyszła na świat w ówczesnym Leningradzie, a przez pierwsze lata życia mieszkała na Ukrainie. Dopiero potem wraz z rodzicami przeniosła się do Poznania. Twierdzi, że mimo mieszanego pochodzenia czuje się przede wszystkim Polką.

– Na olimpiadzie kibicuję najlepszym, bardzo lubię oglądać także paraolimpiadę. Jak mam czas i jak siądę, to muszę przyznać, że kibicuję chyba bardziej jednak Polsce mówi Sasha Strunin.

Wokalistka posługuje się rosyjskim zdrobnieniem swojego imienia. Jej zdaniem jest to atut, w Polsce Sasza nie jest bowiem popularnym imieniem, zwłaszcza dla dziewczynki. Gwiazda twierdzi, że imię to noszą jedynie pochodzący z Ukrainy chłopcy. W krajach Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych Ameryki jest to natomiast popularne imię dla obu płci, jest więc łatwe do wymówienia i zapamiętania. Posługiwanie się tym zdrobnieniem jest dla niej również kwestią przyzwyczajenia.

– Rodzice mówili na mnie Sasha, jak przyjechali do Polski słabo mówili po polsku, dopiero się uczyli. W szkole, a nawet w przedszkolu, jak pani wołała na mnie Ola, to ja po prostu nie zwracałam uwagi na tę Olę. I każdy kolejny nauczyciel w każdej kolejnej szkole po prostu był już nauczony, że jest Sasha – mówi Sasha Strunin.

W październiku tego roku ukazał się drugi solowy album studyjny wokalistki, zatytułowany „Woman in Black”. Krążek, nagrany we współpracy z amerykańskim muzykiem Garym Guthmanem, utrzymany jest w stylistyce, którą gwiazda określa mianem jazz noir.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Partner Serwisu Zdrowie

Viatris

Gwiazdy

Gwiazdy

Marcin Bosak: Mam to szczęście, że nie dostaję nietrafionych prezentów. Sam bardzo lubię je dawać

Aktor zaznacza, że lubi wręczać prezenty i obserwować reakcję osób, którym je wręcza. Raczej nie zdarzyło mu się w tej kwestii nieprzyjemnie kogoś zaskoczyć. On sam również nie dostał czegoś, co szybko wylądowało w koszu.

Gwiazdy

Enej: Wielkanoc musi być w rodzinnym gronie. Nie jesteśmy fanami wyjazdów do hoteli, żeby spędzać święta z obcymi ludźmi

Muzycy zespołu Enej przyznają, że lubią i celebrują święta, dlatego cieszą się na nadchodzącą Wielkanoc. Zamierzają wtedy zwolnić tempo, odłożyć na bok pracę i poświęcić czas rodzinie. Mirosław Ortyński i Piotr Sołoducha zdradzają, że ich popisowym, a jednocześnie ulubionym świątecznym przysmakiem jest sałatka jarzynowa. Sami też z przyjemnością ją przygotowują.