Do przychodni? Najlepiej w piątki!
- W piątki w publicznych przychodniach jest o około 17% mniej pacjentów niż w poniedziałki.
- Również w prywatnych placówkach w piątki trafia znacznie mniej pacjentów niż w poniedziałki.
- Przeciętnie 20% wizyt w państwowych placówkach służy tylko wystawieniu tzw. powtórnej recepty.
- Ruch w przychodniach byłby mniejszy, gdyby częściej korzystać z teleporad, które NFZ w ostatnim czasie ograniczył.
- W prywatnych placówkach około 30% porad odbywa się przed telefon.
Każdy, kto korzysta z publicznej służby zdrowia, znalazł się w sytuacji, w której nie dostał się do lekarza, wtedy kiedy potrzebował. W sytuacji naprawdę złego samopoczucia to problem. Nie zawsze możemy czekać. Wówczas sięgamy po pomoc w ramach wizyt prywatnych czy w sieciach placówek niepublicznych. W części przypadków wizyta lekarska nie musi odbyć się w konkretnym terminie. Okazuje się, że w niektórych dniach dużo łatwiej dostać się do lekarza!
W poniedziałki najdłuższe kolejki do lekarzy
Sprawdziliśmy, jak to wygląda w placówkach publicznych. Korzystaliśmy z najnowszych dostępnych danych NFZ pokazujących liczbę wizyt u lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w poszczególnych dniach, w okresie lipiec-wrzesień 2021 r. Okazuje się, że najmniejszy ruch w przychodniach jest w piątki, bo tego dnia przychodzi przeciętnie 18% pacjentów, trafiających do lekarza w całym tygodniu. Na drugim biegunie są poniedziałki, w których chce skorzystać z porady 22% pacjentów. Z każdym dniem przychodzi o 1 punkt procentowy pacjentów mniej. Jak to przekłada się na konkretne liczby? Okazuje się, że w trzecim kwartale 2021 r. przeciętnie w poniedziałki trafiało do POZ prawie 600 tys. osób, we wtorki 567 tys., w środy 544 tys., w czwartki 532 tys., a w piątki już tylko nieco ponad 495 tys. Widać więc, że w piątki w publicznych przychodniach jest o około 17% mniej pacjentów, niż w poniedziałki. Statystyki NFZ nie uwzględniają weekendowych porad, bo wówczas w ramach tzw. dyżurów przyjmowani są pacjenci tylko w nagłych przypadkach.
A jaka jest sytuacja w placówkach prywatnych? Okazuje się, że odsetek przychodzących w piątek do placówek po podstawową poradę medyczną, jest tam jeszcze niższy! Na przykład z danych SALTUS Ubezpieczenia wynika, że przeciętnie w latach 2019-2022, było to nieco ponad 15%. Tu również w poniedziałki gabinety były najbardziej oblegane, bo przychodziło do nich prawie 22% ogółu pacjentów. Dodatkowo prywatne placówki współpracujące z Saltusem udzielają też porad w weekendy, nie tylko w nagłych przypadkach. W soboty korzystało z tej możliwości około 6% pacjentów, a w niedziele – niecały 1%.
- To spiętrzenie zapotrzebowania na porady w poniedziałek, wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze, z sytuacji, w których coś nas „bierze” już w piątek, ale liczymy, że w weekend wykurujemy się domowymi sposobami i pójdziemy do pracy. Niestety nie zawsze to się udaje i stąd konieczność wizyty u lekarza w poniedziałek. Po drugie, część pacjentów nosi się z postanowieniem pójścia do lekarza, bo coś ich niepokoi, ale czują się na tyle dobrze, że odwlekają wizytę przez kolejne dni. Gdy złapią chwilę oddechu w weekend, postanawiają sobie, że jednak zadbają o siebie i w poniedziałek już pójdą do lekarza. Jak widać z powyższych danych, lepiej to zrobić w piątki, bo pacjentów będzie zdecydowanie mniej – wyjaśnia Xenia Kruszewska, Dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych w SALTUS Ubezpieczenia.
Recepta na kolejki? Teleporady!
NFZ sprawdza też, ile wizyt u lekarzy POZ dotyczy tylko i wyłącznie wystawienia tzw. powtórnej recepty. Chodzi tu najczęściej o przypadki chorób przewlekłych, w których stan zdrowia wymaga regularnego przyjmowania tych samych leków. Z analizy danych w omawianym okresie wynika, że przeciętnie tego dotyczy 20% ogółu wizyt w publicznych placówkach. Zdaniem ekspertów części tych wizyt można by uniknąć, ograniczając się do teleporady.
- Oczywiście monitoring pacjentów z chorobami przewlekłymi jest też ważny i nie można latami ograniczać się do wypisywania recept na podstawie rozmowy telefonicznej. Jednak wydaje się, że można by zmniejszyć tłok w publicznych przychodniach, kierując pacjentów potrzebujących tylko recepty na teleporadę – mówi Xenia Kruszewska.
Zwraca uwagę, że sytuacja wygląda nieco inaczej w placówkach prywatnych, szczególnie tych, które mają możliwość przeprowadzania badań diagnostycznych na odległość. Na przykład popularnie w czasie COVID-19 badanie pulsoksymetrem w domu, czy zdalne badanie EKG.
- W takiej sytuacji monitoring stanu zdrowia pacjenta przewlekle chorego może być równie dokładny, jak przy wizycie osobistej w placówce. Na podstawie dostarczonych wyników można np. zmienić dawkowanie lekarstw przy wypisywaniu kolejnej recepty. W niektórych przypadkach można zasugerować jednak przyjście do placówki. W publicznych placówkach takie rozwiązania nie są stosowane. Dodatkowo po ogłoszeniu ustąpienia pandemii w marcu tego roku, NFZ mocno ograniczył dostępność teleporad – mówi Xenia Kruszewska.
Tymczasem jak pokazują doświadczenia placówek prywatnych, Polacy przekonali się do zdalnej formy kontaktu z lekarzami. Jak wynika z danych SALTUS Ubezpieczenia – w pierwszym kwartale 2022 roku teleporady stanowiły 30,8% wszystkich porad internistycznych i specjalistycznych.
- Najczęściej korzystamy w ten sposób z porady internisty. Często tą drogą prosimy też o wypisanie recepty na stale przyjmowany lek, o skierowanie na badania lub interpretację wykonanych badań. Telefonicznie odbywają się też konsultacje specjalistyczne – mówi Xenia Kruszewska.
Wśród pięciu najczęściej zamawianych są konsultacje z ginekologiem (26%), endokrynologiem (14%), ortopedą (10%), dermatologiem (8%) i alergologiem (6%).

Logi rozszerza funkcje analizy nawyków i raportowania – nowe narzędzia wspierają współpracę pacjenta ze specjalistą w walce z insulinoopornością

Wpływ stosowania pestycydów na zdrowie ludzi i środowisko

Organizacje kobiece apelują do Ministerstwa Zdrowia o działania na rzecz dostępu do antykoncepcji awaryjnej
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Zdrowie

Sylwia Butor: Badania profilaktyczne powinny być częścią naszej codzienności. Jak zrobienie paznokci czy koloryzacja włosów
Influencerka uważa, że nawet o tak trudnym temacie jak choroby nowotworowe można mówić w social mediach w taki sposób, żeby nie straszyć, ale skutecznie przekonywać chociażby do profilaktyki. Raport „Polki a profilaktyka raka piersi – motywacje, bariery oraz opinie o zaangażowaniu marek w kwestie prozdrowotne” pokazuje, że kobiety w tej kwestii coraz częściej sięgają po informacje z internetu, mediów społecznościowych oraz kampanii edukacyjnych, webinarów czy warsztatów. Dlatego też Sylwia Butor w swoich rolkach zamierza w sposób przystępny i niebudzący niepotrzebnego lęku jak najczęściej zachęcać swoje obserwatorki do badań profilaktycznych.
Prawo
Koszty certyfikacji wyrobów medycznych sięgają milionów euro. Pacjenci mogą stracić dostęp do wyrobów ratujących życie

Od 2027 roku wszystkie firmy produkujące wyroby medyczne w Unii Europejskiej będą musiały posiadać certyfikat zgodności z rozporządzeniem MDR (Medical Devices Regulation). Nowe przepisy wprowadzają dużo ostrzejsze wymagania w zakresie dokumentacji, badań klinicznych oraz procedur certyfikacyjnych. Branża ostrzega, że część małych i średnich producentów nie zdąży się dostosować. Problemem jest także wysoki koszt i długi czas uzyskiwania certyfikatów. W konsekwencji z rynku mogą zniknąć urządzenia ratujące życie.
Ochrona środowiska
Lasy Państwowe wywiozły w zeszłym roku z lasów 820 tirów śmieci. Kosztowało to 34 mln zł

Lasy traktowane są nierzadko jak dzikie wysypiska śmieci, gdzie można bezkarnie wyrzucać różne odpady, nie tylko resztki jedzenia czy plastikowe torby, butelki czy puszki, ale też elektrośmieci i toksyczne substancje. Z wyliczeń Lasów Państwowych wynika, że w ubiegłym roku wywóz śmieci kosztował spółkę 34 mln zł. Każda wycieczka do lasu wymaga przestrzegania podstawowych zasad, a nieśmiecenie jest jedną z nich. Leśnicy przestrzegają także przed wjeżdżaniem do lasów samochodami, płoszeniem dzikich zwierząt czy rozpalaniem ogniska czy grilla.