Plan na zdrowie! Na czym polega planowanie radioterapii?
Wizerunkowo.com
Wizerunkowo.com
Pamiątkowa 2
60-687 Poznań
sandra.zochowska|wizerunkowo.com| |sandra.zochowska|wizerunkowo.com
61 646 08 22
www.wizerunkowo.com
Planowanie pomaga nam porządkować codzienność. Zdarza się jednak, że w obliczu choroby niektóre zamiary musimy zmodyfikować, porzucić lub odłożyć w czasie. Wraz z diagnozą „rak”, którą według prognoz WHO w 2025 roku usłyszy niemal 204 tys. Polaków, często pojawia się niepewność i obawy o przyszłość. Czy jest recepta na taki stan? Jedną z kluczowych metod walki z nowotworami jest radioterapia. W Światowy Dzień Walki z Rakiem (4.02) przybliżamy, jak wygląda jej planowanie.
Radioterapia, czyli co?
Według szacunków WHO liczba zachorowań na raka w Polsce z przeszło 185,5 tys. w 2018 roku wzrośnie w 2025 roku do niemal 204 tys. Coraz więcej osób – bo będą to nie tylko chorzy, ale i ich bliscy – będzie zainteresowanych skuteczną walką z tą chorobą. Jednym z najważniejszych sposobów na to jest radioterapia. – Radioterapia polega na wykorzystaniu promieniowania jonizującego, by zniszczyć komórki nowotworowe, hamować ich wzrost lub zmniejszać objawy choroby, np. łagodząc ból. Ta metoda jest skuteczna szczególnie w przypadku pierwotnego ogniska, a także przerzutów regionalnych do węzłów chłonnych. Stosuje się ją u około 75% wszystkich pacjentów onkologicznych – jako samodzielną metodę lub w ramach leczenia skojarzonego, przede wszystkim z chirurgią czy chemioterapią – mówi dr n. med. Katarzyna Bojarowska, radioterapeuta z Affidea Międzynarodowego Centrum Onkologii. Żeby maksymalizować szanse na osiągnięcie oczekiwanego skutku, czyli pełnego powrotu do zdrowia, całkowitego zniszczenia nowotworu i ograniczenia powikłań po terapii, kluczowe jest precyzyjne zaplanowanie leczenia przez zespół specjalistów.
Indywidualny plan
Odpowiednie opracowanie planu radioterapii ma wpływ na jej bezpieczne przeprowadzenie i ochronę zdrowych narządów przed promieniowaniem. – Przed rozpoczęciem radioterapii, w oparciu o badania diagnostyczne: tomografię komputerową, rezonans magnetyczny czy pozytonową tomografię emisyjną połączoną z tomografią komputerową (PET-CT), lekarz określa obszar do napromieniania, czyli guz i, jeżeli jest to konieczne, pakiety sąsiadujących węzłów chłonnych. Następnie fizyk medyczny przy pomocy systemów komputerowych dobiera dla danego chorego metodę leczenia, ale również energię promieniowania, by zapewnić zdeponowanie przypisanej dawki we wskazanym obszarze, a równocześnie maksymalnie chronić pozostałe zdrowe narządy – wyjaśnia dr n. fiz. Marcin Dybek z Affidea Międzynarodowego Centrum Onkologii.
Proces planowania leczenia wymaga od osób biorących w nim udział wiedzy z zakresu onkologii, radiobiologii, fizyki promieniowania, a nawet statystyki i zwykle trwa od kilku do kilkunastu godzin, choć może zdarzyć się i tak, że zajmie kilka dni – w zależności od rodzaju schorzenia. Fizyczna obecność pacjenta jest niezbędna m.in. gdy technik radioterapii zaznacza na jego skórze za pomocą wodoodpornych markerów lub małych tatuaży punkty, dzięki którym podczas terapii będzie można odtworzyć odpowiednie ułożenie chorego. – Gdy nowotwór występuje w obrębie głowy czy szyi lub w regionie, który może ulec przemieszczeniu w trakcie seansu terapeutycznego, najpierw przygotowywane jest specjalne unieruchomienie, najczęściej jest to maska termoplastyczna, na której następnie zaznaczane są punkty wejścia wiązki promieniowania lub częściej tzw. izocentrum planu leczenia. Ułożenie pacjenta i zapewnienie odtwarzalności tego ułożenia w trakcie każdej z kilkunastu lub kilkudziesięciu frakcji jest niezwykle ważne dla powodzenia leczenia – mówi dr n. fiz. Marcin Dybek z Affidea.
W zależności od rodzaju i stopnia zaawansowania choroby oraz planowanej dawki terapeutycznej, leczenie zwykle trwa od jednego do kilku tygodni, choć zdarzają się także jednorazowe terapie. Samo napromienianie trwa natomiast od kilku do kilkunastu minut.
Nie daj się skutkom ubocznym planu na zdrowie
Choć radioterapia to bezpieczna i skuteczna metoda leczenia wielu nowotworów złośliwych, może wiązać się z pewnymi dolegliwościami towarzyszącymi terapii. – Napromienianie może oddziaływać nie tylko na komórki nowotworowe, ale i sąsiadujące z nimi – zdrowe. Te jednak zwykle odbudowują się po zakończeniu leczenia. Chociaż podczas samego napromieniania pacjent nie odczuwa bólu, nieco później mogą pojawić się jego następstwa. Osoby w trakcie terapii często zgłaszają np. zmiany skórne, zmęczenie czy zaburzenia apetytu – mówi dr n. med. Katarzyna Bojarowska z Affidea. W zależności od tego, która część ciała jest napromieniana, nieraz pojawiają się też takie dolegliwości jak m.in. utrata włosów, zmiany potencji czy trudności z oddawaniem moczu. Terapii w obrębie mózgu towarzyszyć mogą również bóle głowy i zaburzenia widzenia, a w obszarze piersi – obrzęki i nadwrażliwość na dotyk.
Podczas terapii, a także po jej zakończeniu ważna jest więc świadomość tego, na jakie objawy powinniśmy zwracać uwagę. Większość tego typu skutków ustępuje w czasie dwóch miesięcy od zakończenia radioterapii. U niektórych pacjentów występują jednak tzw. późne efekty uboczne leczenia, które mogą pojawić się dopiero po sześciu miesiącach, a nawet później. Niezwykle ważne jest więc pozostanie pod opieką onkologa, który podczas wizyt kontrolnych, również po czasie oceni ewentualne skutki oraz skuteczność samego promieniowania.
Choć walka z nowotworem to bez wątpienia niełatwy czas, ważne, by trudności towarzyszące realizacji planu na zdrowie nie przysłoniły celu – pokonania choroby i powrotu do swoich wcześniejszych planów – tych sprzed diagnozy „rak”. Chyba że w międzyczasie znajdziesz inne, jeszcze lepsze pomysły na przyszłość, bo przecież rak to nie wyrok i wielu pacjentów wygrywa walkę z nim. Może więc warto potraktować czas po terapii jako nowy start rozpoczęty od wielkiego sukcesu – pokonania choroby?
Innowacje w biotechnologii. Wegańskie suplementy diety
KONKURS Zostań Aquaphorianinem
„Tramwaj zwany Pożądaniem” profilaktyka HIV na ulicach Szczecina
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Media
Edyta Herbuś: Rozmawiałam z produkcją na temat mojej ewentualnej roli w „Tańcu z gwiazdami”. Wierzę, że stworzą taką, która będzie dla mnie inspirująca
Tancerka przyznaje, że kiedy dostała propozycję udziału w ostatniej edycji „Tańca z gwiazdami”, to choć miała apetyt na powrót do tej produkcji, po rozważeniu wszystkich za i przeciw jednak ją odrzuciła. Z jednej strony miała już inne zobowiązania zawodowe, a z drugiej – zależało jej na tym, by powrócić do show nie tylko w charakterze instruktorki, ale zaprezentować się widzom z nieco innej strony. Edyta Herbuś wierzy, że w przyszłości program przejdzie pewną metamorfozę i znajdzie się w nim rola skrojona właśnie dla niej. Nie ukrywa też, że ta edycja wyjątkowo przyciągnęła jej uwagę, bo skupiła bardzo charyzmatycznych uczestników.
Prawo
Sztuczna inteligencja coraz śmielej wkracza w produkcję muzyczną. Artyści i odbiorcy chcą jasnego oznaczania utworów generowanych przez takie narzędzia
Dziesięciokrotny wzrost przychodów rynku sztucznej inteligencji w tworzeniu muzyki przewidują analitycy w ciągu najbliższych 10 lat. Wokół tematu narasta coraz więcej kontrowersji, związanych m.in. z uczeniem się algorytmów na już skomponowanych dziełach czy wykorzystywania głosów wokalistów do tworzenia coverów śpiewanych przez SI. Jednocześnie ponad jedna trzecia muzyków przyznaje już, że wspierali się w swojej pracy sztuczną inteligencją. Artyści oczekują jednak jasno wytyczonych ram regulacyjnych dla tego typu narzędzi. Przede wszystkim miałyby one dotyczyć zgód na wykorzystanie własności intelektualnej i wyraźnego oznaczania muzyki komponowanej przez SI.
Handel
Po kiełbaski wege czy roślinne burgery sięga coraz więcej konsumentów. Branża roślinna będzie walczyć o utrzymanie takiego nazewnictwa
Kiełbasa bezmięsna, burger roślinny, parówka wegetariańska, stek vege – do takich nazw produktów wielu konsumentów zdążyło się przyzwyczaić i coraz chętniej po nie sięga. Pojawiają się jednak pomysły, by zakazać nazewnictwa charakterystycznego dla produktów mięsnych. Również w Polsce pojawiła się propozycja w tym zakresie ze strony poprzedniego składu resortu rolnictwa pod koniec ubiegłego roku. Zwolennicy uzasadniają ten pomysł ochroną interesów konsumenckich, ale badania pokazują, że tylko niewielki odsetek klientów pomylił produkt wegański i mięsny przy zakupie.