Newsy

Aleksandra Domańska: Trwałam zaplątana w marzenia, o których myślałam, że są moje. Lockdown pokazał mi, że czas zweryfikować to, co dzieje się w moim sercu

2020-08-19  |  06:27

Aktorka tłumaczy, że czas izolacji wykorzystała głównie na to, aby wsłuchać się w swoje potrzeby. Odcięcie od bodźców zewnętrznych i szumu informacyjnego okazało się dla niej wyjątkowo korzystne. Zrozumiała bowiem, że nie wszystko, w co do tej pory się angażowała, dawało jej satysfakcję i pozwalało się rozwijać. Obecnie Aleksandra Domańska bierze udział w zdjęciach do filmu „Szczęścia chodzą parami”.

Podczas gdy wiele gwiazd tłumaczy, jak bardzo produktywnie wykorzystywało kwarantannę, aktorka przyznaje, że postanowiła przede wszystkim odpocząć i zregenerować siły. Zaznacza jednak, że nie uważa czasu za zmarnowany. Wręcz przeciwnie, dzięki chwili wytchnienia zrozumiała, na czym naprawdę jej zależy oraz co jest dla niej najważniejsze.

– Nie zajmowałam się niczym, po prostu byłam. Słuchałam, chodziłam, rozmawiałam, ale nie robiłam nic szczególnego. Nie zrealizowałam żadnego wyzwania typu szpagat w 60 dni ani nie nauczyłam się nowego języka. Po prostu byłam, czego nie robiłam od dawna – mówi w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle Aleksandra Domańska.

Aktorka tłumaczy, że w ciągu ostatnich lat w jej życiu sporo się działo. Natłok nowych projektów i obowiązki sprawiały, że nie zawsze miała wystarczająco dużo czasu, żeby przeanalizować zmiany oraz ich konsekwencje. Kwarantanna i związane z nią zamknięcie w izolacji pozwoliły jej na nowo rozpoznać własne priorytety.

– Trwałam zaplątana w bodźce, których było za dużo, marzenia, o których myślałam, że są moje, ale okazało się, że tak nie było, programy oraz inne pułapki. Lockdown pokazał mi, że czas zweryfikować to, co dzieje się w moim sercu, oraz pomyśleć nad tym, gdzie chciałabym być – tłumaczy.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Teatr

Konsument

Tanie dekoracje do domu coraz poważniejszym problemem dla środowiska. Eksperci ostrzegają przed skutkami fast homeware

Sztuczne dekoracje kwiatowe, wiosenne wianki, puchate króliki, kurczaczki wielkanocne czy plastikowe świecidełka bożonarodzeniowe – ostatnie lata to prawdziwy boom na sezonowe dekoracje do domu. Trend ten znacząco zyskał na popularności w czasie pandemii, kiedy w domach pracowaliśmy i spędzaliśmy większość wolnego czasu, a podchwyciły go sklepowe marki, które wprowadziły do oferty taki asortyment i kuszą sezonowymi promocjami na niego. Eksperci podkreślają, że o ile w dekorowaniu domu nie ma nic złego, o tyle wybieranie tanich dekoracji i zmienianie ich co kilka tygodni czy miesięcy to trend szkodliwy i dla naszych portfeli, i dla środowiska. I porównują fast homeware do szkodliwości fast fashion, czyli taniej mody w naszych szafach.

Psychologia

Beata Pawlikowska: To wszystko, czego doświadczyłam w dżungli amazońskiej, wstrząsnęło mną i pokazało mi prawdę o sobie samej. To właśnie był początek zmian w moim życiu

Pisarka preferuje podróżowanie w pojedynkę. Lubi wyjeżdżać w trudne, niedostępne rejony świata, bo takie wyprawy są także podróżą w głąb siebie. Chociażby w dżungli amazońskiej przekonała się, że decyzje, jakie podejmujemy na różnych etapach naszego życia, wynikają właśnie z naszego postrzegania samych siebie i świata. A z kolei to postrzeganie zależy od podświadomych przekonań, które są naszym wewnętrznym programem wgranym w dzieciństwie. W swojej książce zatytułowanej „Kody podświadomości” podróżniczka tłumaczy, że jeśli ktoś podświadomie wierzy na przykład w to, że nie ma prawa do szczęścia i jest gorszy od innych, to jego życiowa droga będzie właśnie wiernym odbiciem tych przekonań.