Newsy

Artur Rojek: nie potrafię pisać o innych rzeczach, tylko o swoich przeżycia

2014-05-05  |  06:50
W kwietniu swój debiutancki materiał zaprezentował wieloletni lider Myslovitz oraz członek Lenny Valentino – Artur Rojek.  Muzyk przyznaje, że nagrywanie solowego materiału wymusiło na nim zmianę systemu pracy, jednak zaprzecza jakoby „Składam się z ciągłych powtórzeń” było jego najbardziej osobistą płytą.

Zaraz po premierze płyty wielu dziennikarzy muzycznych uznało dzieło Rojka za album niezwykle osobisty i najbardziej autobiograficzny w całej karierze. Muzyk jednak nie sądzi, by solowe wydawnictwo wyróżniało się na tle utworów stworzonych w innych formacjach.

Mówi się o tym, że „Składam się z ciągłych powtórzeń” jest moją najbardziej osobistą płytą, ale wrzuca się chyba przy tym całą moją twórczość do jednego worka. A trzeba rozdzielić twórczość solową od tego, co robiłem w Lenny Valentino i Myslovitz. W Lenny Valentino odpowiedzialny byłem za teksty i lirykę, w Myslovitz nie wszystko pisałem ja. Nie sądzę, żeby to była dla mnie szczególnie osobista płyta. Myślę, że każda następna będzie podobna. Nie potrafię pisać o innych rzeczach, tylko o swoich przeżyciach – przyznaje Artur Rojek w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Album Artura Rojka ukazał się nakładem wytwórni Kayax. Nad produkcją płyty czuwał Bartosz Dziedzic, znany ze współpracy z Moniką Brodką i Lechem Janerką. Krążek promuje singiel „Beksa”.

Tworzenie materiału na płytę było regularną pracą, która odbywała się między Warszawą a Katowicami przez ostatnie 2 lata. Przez ten czas udało mi się nagrać 10 piosenek. Po raz pierwszy album komponowałem w studiu. W Myslovitz potrzebowaliśmy do tego sali prób z praktycznego powodu – 5 osób potrzebuje przestrzeni. Trzeba było rozstawić piec, perkusje, założyć gitary. Teraz niczego takiego nie było. Głównym narzędziem pracy był komputer. Zdarzyły się utwory, które komponowałem na gitarę akustyczną, ale większość utworów powstała komputerowo w studiu Bartka Dziedzica – stwierdza Rojek.

Artur Rojek przez 20 lat związany był z grupą Myslovitz, z którą przez ten czas wydał 9 studyjnych albumów. Ostatnim z nich była, nagrana w 2011 roku, płyta „Nieważne jak wysoko jesteśmy…”. Wraz z formacją Rojek nagrał takie przeboje, jak „Peggy Brown”, „Chłopcy”, „Kraków”, „Z twarzą Marylin Monroe”. Oprócz tego muzyk był członkiem grupy Lenny Valentino, z którą wydał album „Uwaga! Jedzie tramwaj”.

Czytaj także

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Gwiazdy

Marcelina Zawadzka: Kiedyś sama decydowałam o swoim życiu i nie byłam od nikogo zależna. Teraz już przy opiece nad synkiem jestem zdana na pomoc innych

Prezenterka przyznaje, że bycie mamą to ciągłe wykraczanie poza swoją strefę komfortu, bo od momentu narodzin dziecka jest się całkowicie odpowiedzialnym za tę małą istotę i trzeba ustawić wszystko pod jej potrzeby. Każdego dnia macierzyństwo uczy ją pokory i pokazuje, że nie na wszystko ma wpływ i nie wszystkiemu jest w stanie zapobiec. Często nie pozostaje nic innego, jak przyjąć trudne doświadczenia i wyciągnąć z nich odpowiednią lekcję. Marcelina Zawadzka zdradza, że jej dziewięciomiesięczny syn już stawia pierwsze kroki i jest niezwykle ciekawy świata. Czasami towarzyszy jej także w pracy.

Prawo

Liczba związków nieformalnych w Polsce przekracza pół miliona. W Sejmie trwają prace nad przepisami dla nich

Temat związków partnerskich ponownie znalazł się w centrum debaty publicznej i politycznej w Polsce. W Sejmie trwają prace nad poselskim projektem ustawy o związkach partnerskich. Choć poparcie społeczne dla prawnego uznania relacji niemałżeńskich – zarówno jednopłciowych, jak i heteroseksualnych – pozostaje wysokie, wciąż kwestia ta czeka na rozstrzygnięcie.

Podróże

Beata Pawlikowska: Babia Góra to jest teraz moje ulubione miejsce w Polsce. Jest w niej coś magicznego, więc marzę o tym, żeby tam wrócić

Podróżniczka przyznaje, że majowa wyprawa na Babią Górę mimo kiepskiej pogody okazała się niezwykle ekscytującą przygodą. W prognozach na ten dzień miało być 20 stopni ciepła i dużo słońca, natomiast kiedy wyszła na szlak, padał deszcz, deszcz ze śniegiem i grad, a termometry pokazywały zaledwie kilka stopni powyżej zera. Beata Pawlikowska cieszy się jednak, że nie zniechęciła się taką aurą, bo ta wędrówka zadziałała na nią niezwykle kojąco.