Newsy

Brakuje leków refundowanych na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc

2014-04-14  |  06:30
Mówi:prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Alergologii CSK MSWiA w Warszawie
dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. zdrowia, Uczelnia Łazarskiego
  • MP4
  • Według danych epidemiologicznych przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP) dotyczy już 2 mln Polaków. Najczęściej dotyka osoby po 40. roku życia, zarówno te palące papierosy, jak i biernych palaczy. Bagatelizuje się jednak objawy choroby. Narodowy Fundusz Zdrowia pokrył koszty leczenia zaledwie jednej czwartej wszystkich chorujących. Problemem polskich lekarzy i pacjentów z POChP jest brak dostępu do wachlarza terapeutycznego, w tym terapii stosowanych raz na dobę, które są już standardem terapeutycznym w Europie.

    Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewiduje, że do 2030 r. POChP stanie się trzecią przyczyną zgonów na świecie. Jakkolwiek ta choroba nie jest wyleczalna, jej rozwój opóźnić może wdrożenie odpowiedniego leczenia. Aby ją odpowiednio rozpoznać, trzeba przede wszystkim podnieść świadomość pacjentów.

    Świadomość wśród pacjentów na temat chorób układu oddechowego nie jest duża. Choroba dotyczy w większości przypadków mężczyzn, którzy palą papierosy. Niektórzy pacjenci kaszel traktują jako coś naturalnego i nie zgłaszają się do lekarzy – mówi agencji informacyjnej Newseria dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. zdrowia z Uczelni Łazarskiego.

    W przebiegu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc dochodzi do ograniczenia przepływu powietrza przez drogi oddechowe, a co za tym idzie – szybkiego męczenia się. Do jej najczęstszych objawów należą: utrudniony wydech powietrza i chroniczny kaszel. Nieleczona powoduje dalsze powikłania w organizmie – rozedmę płuc, choroby zakrzepowo-zatorowe, powikłania kardiologiczne, zwiększa też ryzyko wystąpienia raka płuc. Rozpoznanie i rozpoczęcie odpowiedniego leczenia opóźnia postęp choroby.

    Kuracja polega głównie na leczeniu wziewnym. Pacjenci używają leków inhalacyjnych z inhalatorów albo z nebulizatorów. Podstawą jest leczenie rozkurczające, tzn. takie, które ma na celu zwiększyć światło oskrzela i w związku z tym zwiększyć przepływ tego powietrza, ułatwić wdech, by wciągnąć powietrze, którego nie możemy nabrać – mówi prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Alergologii CSK MSWiA w Warszawie.

    Leki wziewne zmniejszają objawy chorobowe, ich częstotliwość oraz ryzyko ciężkich zaostrzeń choroby. W wyniku ich przyjmowania poprawia się ogólny stan chorego. Zdaniem specjalistów, jednak zbyt mało leków na POChP jest w Polsce refundowanych. Problemem dla pacjentów jest również reżim przyjmowania leków (np. 4 razy na dobę), czyli stosowanie się do zaleceń, co nie jest bez znaczenia dla postępu choroby. Rozwiązanie daje lek z grupy beta2-agonistów, podawany tylko raz na dobę, a jednocześnie zapewniający lepszą rozszerzalność oskrzeli w porównaniu do innych leków krótko działającymi.

    Każda nowa cząsteczka, każda nowa szansa dla pacjenta jest bardzo istotna. Co więcej, zmniejszając pewne inne obciążenia ochrony zdrowia, w dłuższej perspektywie może okazać się, że szybkie refundowanie nowych leków wziewnych opłaci się systemowi w projekcji kilkuletniej – tłumaczy prof. Andrzej Fal.

    Część nowych substancji ma już akceptację Europejskiej Agencji Leków, a także pozytywną rekomendację prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM). Jednak od ponad 4 lat niewiele zmieniło się w leczeniu POChP. Żaden z leków nowej generacji nie jest w Polsce refundowany.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Motoryzacja

    Zdrowie

    Julia Kamińska: Nie zawsze badałam się regularnie. Ale kiedy zaczęłam mieć problemy zdrowotne, to się przestraszyłam

    Aktorka przyznaje, że był w jej życiu taki moment, kiedy mocno zaniepokoił ją stan jej zdrowia. Najadła się wtedy sporo strachu, ale z tego przykrego doświadczenia wyciągnęła też ważne wnioski na przyszłość. Od tamtego czasu nie zaniedbuje więc regularnych badań kontrolnych.

    Sport

    Trening siłowy może mieć umiarkowane działanie przeciwdepresyjne. Naukowcy rekomendują jego włączenie do procesu leczenia

    Aktywność fizyczna może zwiększać skuteczność leczenia przeciwdepresyjnego. Naukowcy z Uniwersytetu w Santo Amaro wykazali jednak, że szczególnie dobre efekty udaje się osiągnąć, stosując trening siłowy. Jak podkreślają, nie oznacza to, że ćwiczenia powinny zastępować konwencjonalną terapię przeciwdepresyjną. Mogą natomiast ją wspomóc i być wsparciem dla chorych na postać lekooporną choroby, która jest główną przyczyną samobójstw na świecie. Według WHO z depresją zmaga się 350 mln ludzi i 4 mln Polaków. To ponad 10 proc. populacji naszego kraju.