Newsy

Efektem pandemii może być fala samobójstw wśród nastolatków. Prawie 40 proc. zmaga się z objawami depresji, a co piąty z nich ma myśli samobójcze

2021-03-04  |  06:15

Polska jeszcze przed pandemią COVID-19 była w niechlubnej czołówce państw z najwyższym odsetkiem samobójstw wśród dzieci i młodzieży. W 2019 roku w grupie wiekowej 13–18 lat odnotowano blisko tysiąc prób samobójczych. W ubiegłym roku było ich nieco mniej, ale specjaliści od zdrowia psychicznego obawiają się, że długotrwałym skutkiem pandemii może być fala samobójstw wśród nastolatków. – W grupie nastolatków z objawami depresji, potrzebującej natychmiastowej pomocy psychologa i psychiatry, ok. 18 proc. zmaga się z myślami samobójczymi – alarmuje psycholog dr Beata Rajba. – Nie oznacza to, że te nastolatki popełnią samobójstwo, ale że są w grupie wysokiego ryzyka i potrzebują natychmiastowej pomocy – dodaje. 

Badania przeprowadzone przez PAN pokazują, że pandemia COVID-19 przyczyniła się do pogorszenia stanu zdrowia psychicznego zwłaszcza wśród tych osób, które już wcześniej zmagały się z problemami. Drugą grupą najbardziej narażoną na jej negatywne oddziaływanie są nastolatki i dzieci.

– To nas zaskoczyło, bo wydawało się, że nastolatki wręcz się będą cieszyć. Nie mają szkoły, nie są w grupie ryzyka. Okazało się natomiast, że wręcz przeciwnie – już w czasie pierwszego lockdownu 44 proc. dzieci zmagało się z objawami depresji. W tej chwili ten wynik jest trochę niższy i wynosi 38 proc. Natomiast u tych dzieci, które mają objawy depresji, nastrój się znacznie pogorszył – wskazuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes dr Beata Rajba, psycholog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Polska jeszcze przed pandemią COVID-19 była w niechlubnej czołówce państw z najwyższym odsetkiem samobójstw wśród dzieci i młodzieży. W 2019 roku w grupie wiekowej 13–18 lat odnotowano 905 prób samobójczych, a na przestrzeni poprzednich sześciu lat ich liczba wzrosła dwuipółkrotnie. W ubiegłym roku prób było 814. Mimo nieznacznego spadku specjaliści od zdrowia psychicznego obawiają się, że długotrwałym skutkiem pandemii może być fala samobójstw wśród nastolatków.

W tej skrajnej grupie – potrzebującej pilnej pomocy psychologa i psychiatry – ok. 18 proc. zmaga się z myślami samobójczymi, z czego 11 proc. wręcz ma myśli samobójcze z zamiarem, czyli chciałoby popełnić samobójstwo – alarmuje psycholog.  Nie oznacza to, że 11% nastolatków się zabije, ale że są w grupie wysokiego ryzyka i powinny natychmiastowo uzyskać pomoc. 

Zwłaszcza że sytuacji nie poprawia utrudniony dostęp do lekarzy specjalistów. Według rejestru Naczelnej Izby Lekarskiej w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży aktywnych jest 482 lekarzy.

– Na kilka tysięcy dzieci przypada mniej więcej jeden psychiatra. Trochę lepiej jest w przypadku dorosłych, ale to wciąż za mało. Natomiast jeżeli depresja nie jest bardzo nasilona, to nie musi być psychiatra, bo psycholog lub psychoterapeuta może pomóc równie skutecznie, a ich dostępność jest większa – mówi dr Beata Rajba.

Badania PAN pokazują, że nie tylko dzieci i nastolatki, lecz także dorośli Polacy kiepsko radzą sobie z psychicznymi skutkami pandemii. W tej chwili mniej więcej dwa razy więcej osób niż jeszcze w 2018 roku zmaga się z objawami depresji. Dotyczy to już blisko 40 proc. Polaków, z których przynajmniej kilkanaście procent wymaga natychmiastowej pomocy.

– Pandemia postawiła nas w sytuacji kryzysowej, która rozpisała się w trzy podstawowe fazy. Pierwszą fazą, którą przeżyliśmy w marcu zeszłego roku, była dezorganizacja. Wtedy rzuciliśmy się do sklepów kupować papier toaletowy i makaron. Później nastąpiła dosyć długa faza adaptacji, kiedy jakoś sobie radziliśmy. Przy czym „jakoś” oznacza tak naprawdę „z dużym wysiłkiem”. To doprowadziło nas do trzeciej fazy wyczerpania, w której nawet połowa Polaków zmaga się z problemami psychicznymi, takimi jak bezsenność, depresja czy zaburzenia lękowe – mówi psycholog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Badanie przeprowadzone dla Human Power na grupie blisko 1,4 tys. osób pokazało, że po roku trwania pandemii ok. 80 proc. doświadcza trudnych do opanowania ataków paniki, a 68 proc. odczuwa więcej stresu. Niemal połowa ma też problemy z jakością snu, a blisko 40 proc. przyznało, że czuje się psychicznie gorzej niż wtedy, kiedy pandemia dopiero się zaczęła. Z sondażu wynika też, że dominującymi stanami, które towarzyszą w tej chwili wielu Polakom, są lęk oraz stres.

Efekty pandemii są też widoczne w rosnącej sprzedaży alkoholu, nasileniu problemu przemocy domowej, rosnącej liczbie rozwodów i osłabieniu kontaktów społecznych, bo funkcjonowanie online przełożyło się na rozluźnienie więzi i samotność.

– Długofalowe skutki pandemii i izolacji to przede wszystkim zwiększenie dystansu. Nie tylko społecznego, ale też emocjonalnego. Nasze relacje się rozluźniają, często ograniczają się do kurtuazyjnych like’ów albo komentarzy na Facebooku. W social mediach zwykle pokazujemy superuśmiech, ale nie pokazujemy tych momentów, kiedy potrzebujemy wsparcia. Poza tym prawdopodobnie życie w jeszcze większym stopniu przeniesie się do sieci, bo już widać, że coraz lepiej radzimy sobie z pracą zdalną, z nauką przez internet i to pewnie będzie coś, co zmieni dotychczasowy sposób pracy i funkcjonowania – mówi dr Beata Rajba.

Ekspertka wskazuje, że Polacy radzą sobie z pandemią na bardzo różne sposoby. Część udaje, że życie wróciło do normy, wirusa już nie ma i bawi się na spontanicznych imprezach w Zakopanem. Część ucieka w spiskowe teorie, negując noszenie maseczek czy istnienie samej pandemii. Jeszcze inni popadają w rezygnację albo starają się po prostu przetrwać ciężki czas, jednak mają przy tym coraz mniej cierpliwości, przez co odczuwają rosnące rozdrażnienie.

 Jak możemy sobie pomóc? Przede wszystkim możemy zadbać o higienę psychiczną, czyli przynajmniej spróbować oddzielić pracę od życia prywatnego, nawet jeśli pracujemy w domu. Możemy zadbać o sen, jedzenie i odpowiednią dawkę ruchu. Oprócz tego, jeżeli zauważymy u siebie pierwsze objawy depresji, nie ma co chować głowy w piasek, nie ma co myśleć, że to przejdzie, i należy pójść do specjalisty – radzi psycholog. – Bardzo optymistycznym wynikiem naszych badań jest to, że angażowanie się w działania prospołeczne chroni naszą psychikę. Osoby, które np. robią zakupy osobom starszym albo wyprowadzają psy na spacer, nie tylko nie doświadczają obniżenia nastroju, ale wręcz często mają ten nastrój coraz lepszy.

 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Coraz więcej głosów za przesunięciem systemu kaucyjnego na 2026 rok. Pospieszne zmiany mogą wywołać problemy w gminach

System kaucyjny w Polsce, zgodnie z ustawą, powinien zacząć działać od 2025 roku. To sposób na motywowanie konsumentów do zwrotu zużytych butelek i puszek, by zwiększyć poziom recyklingu. Zmniejszy się w ten sposób także ilość zmieszanych odpadów komunalnych odbieranych przez gminy. Zdaniem ekspertów bez wcześniejszego albo równoległego wprowadzenia rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) nowe przepisy mogą oznaczać jednak poważne reperkusje dla gmin. – Odpady pochodzące z systemu kaucyjnego mogą wyciągnąć ze strumieni gminnych ok. 30 proc. najbardziej przychodowego surowca – ocenia  Klaudia Subutkiewicz, dyrektorka Wydziału Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miasta Bydgoszczy.

Finanse

Rekordowe notowania złota. Ryzyko eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie będzie napędzać dalsze wzrosty

W ostatni piątek, kiedy światowe media zdominował temat planowanego irańskiego ataku na Izrael, ceny złota pobiły kolejny rekord, docierając do poziomu 2,4 tys. dol. za uncję. Inwestorzy, obawiając się o eskalację konfliktu na Bliskim Wschodzie, będą bardzo chętnie trzymać ten kruszec w swoich portfelach, co raczej nie wskazuje na możliwość korekty notowań. Podobnie jak zapowiadane obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, i to mimo wyższego od oczekiwań odczytu inflacji w marcu. – Bazowym scenariuszem jest łagodzenie polityki monetarnej, a niskie stopy zazwyczaj sprzyjają wyższym cenom złota – mówi Dorota Sierakowska, analityczka surowcowa z DM BOŚ.

Infrastruktura

Szybko rośnie udział odnawialnych źródeł w krajowym miksie energetycznym. Potrzebne przyspieszenie w inwestycjach w sieci przesyłowe

W ubiegłym roku odnawialne źródła energii stanowiły już ponad 40 proc. mocy zainstalowanej w krajowym miksie energetycznym i odpowiadały za 27 proc. całkowitej produkcji energii. Tym samym Polska pobiła kolejne rekordy, ale w kontekście rozwoju OZE na rodzimym rynku wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Eksperci i branża wskazują m.in. na konieczność aktualizacji strategicznych dokumentów wyznaczających kierunki polityki energetycznej, szerszego wdrożenia magazynów energii, a przede wszystkim – pilną potrzebę rozwoju systemu przesyłowego i dystrybucyjnego oraz regulacji sprzyjających inwestorom. – Zielona energia potrzebuje przede wszystkim stabilności regulacyjnej i niskiego kosztu kapitału. To kluczowe elementy, które definiują ryzyko i tempo, w jakim możemy budować nowe źródła – mówi Piotr Maciołek, członek zarządu Polenergii.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.