Newsy

Filip Chajzer: Jestem samozwańczym królem kebaba. Miałem już ponad 700 zapytań o franczyzę i za dwa–trzy lata będzie to bardzo poważny biznes

2024-05-24  |  06:17

Dziennikarz zamienił studio telewizyjne na budkę z kebabami i jak przekonuje, była to jedna z najlepszych decyzji w jego życiu zawodowym. Nie przejmuje się więc drwinami kolegi po fachu z TVN-u, za nic ma jakiekolwiek głosy krytyki i nie ogląda się na innych, tylko robi swoje. Wierzy bowiem, że ten biznes ma sens i szybko odniesie sukces w branży fast food. Filip Chajzer zdradza, że jego pomysł natychmiast odbił się szerokim echem. Po wyjątkowy przysmak do food trucka ustawiają się długie kolejki klientów i już teraz ma siedemset zapytań o franczyzę.

– Ja jestem samozwańczym królem kebaba. Ja to kocham, od dzieciństwa o tym marzyłem i wreszcie robię to, co powinienem robić. W dzieciństwie, jak miałem siedem–osiem lat, to zostałem zabrany przez tatę na donera w Berlinie Zachodnim i wtedy pokochałem ten smak i sobie pomyślałem, kurczę, fajnie by było mieć kiedyś taką budkę. Miałem marzenie o budce. Potem na studiach już to moje marzenie trochę wyfeniksowało i pomyślałem sobie, chciałbym mieć franczyzę McDonald’s. Jako wstęp do tego marzenia otworzyłem Subwaya właśnie na franczyzie, zainwestowałem w to całe moje pieniądze – pół miliona złotych i straciłem po pół roku, kiedy przez ścianę otworzył się kebab. Amrit Kebab zamknął mi biznes – mówi agencji Newseria Lifestyle Filip Chajzer.

Już wtedy postanowił sobie jednak, że nie da za wygraną i wcześniej czy później znów zaistnieje w branży fast food.

– Pamiętam, że wynosiłem ostatnie graty z tego lokalu, uwalone pieniądze, ogromna strata, wiesz, w takim wieku jak tracisz cały majątek życia, to wali po bani, i tak wynoszę to i sobie myślę: ja tu jeszcze wrócę, ale z kebabem. No i wróciłem – mówi.

Filip Chajzer postanowił serwować „kraftowy gemüsekebap”, bazujący na przysmaku z Kreuzbergu, i już teraz wie, że ten biznes to był strzał w dziesiątkę. Na otwarciu jego food trucka pojawiło się wiele osób, które zapewne przyciągnął nie tylko ten oryginalny przysmak, ale i znane nazwisko właściciela. Dziennikarz spontanicznie zdobył się wtedy na pewien gest i uważa, że to zaprocentowało.

– Jak podjeżdżałem pod to miejsce, Burakowska 14, w dniu otwarcia, to sobie tak marzyłem, żeby tak chociaż z 15 osób było, żeby nie było siary na social mediach. I nagle przyjeżdżam, a tu stoi kolejka tak na 3 godziny czekania, po horyzont, nie kończy się. Ja mówię: kurczę, słuchajcie, rozdajemy te kebaby, nie bierzemy za to pieniędzy, oni tyle czekają, że muszą być szczęśliwi tak na maksa. I rozdałem wtedy kilkaset kebabów i to był piękny początek pięknego biznesu. Dzisiaj mam ponad 700 zapytań o franczyzę z całej Polski i gdybym je wszystkie chciał zrealizować, to byłbym już dużą, poważną siecią, a ja dalej jestem jedną małą budką, dlatego że ciągle pracuję nad standaryzacją tego produktu – mówi.

Dziennikarz podkreśla jednak, że na razie nie chce podejmować pochopnych decyzji i już na tym etapie decydować o współpracy z potencjalnymi partnerami. Najpierw chce sam od podszewki poznać zasady funkcjonowania tej branży i dopiero wtedy będzie wchodził w jakiekolwiek układy biznesowe.

– Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli ktoś ma mi zaufać w biznesie, to ja muszę wiedzieć wszystko, dosłownie, od szorowania podłogi, przez czyszczenie fug, po sposoby mrożenia i rozmrażania produktów. Ja muszę być tym alfą i omegą i dlatego robię to wszystko sam. Miałem kilku menedżerów, owszem, ale powiedzieli, że mają za dużo pracy, a ja lubię, jak jest za dużo pracy, w związku z tym powiedziałem: OK, zrobię to sam. I rzeczywiście jestem i zaopatrzeniowcem, i noszę warzywa, i wielkie belki zmrożonego mięsa. I ludzie sobie tak patrzą na tej Burakowskiej i mówią: O, Chajzer, to ten z telewizji, o, nosi mięso. Tak, dokładnie tak jest i to kocham, bo wiem, że to, co dzisiaj robię w wydaniu tej jednej małej budki, za dwa–trzy lata będzie bardzo poważnym biznesem. I o to mi chodzi – mówi.

Nowy pomysł na życie Filipa Chajzera nie przypadł jednak do gustu Kubie Wojewódzkiemu. Prezenter nie szczędził pod jego adresem gorzkich słów.

– Kij mu w oko. Ja właśnie nie za bardzo wiem, o co Kubie chodzi, czy to jest jakaś frustracja wynikająca z wieku, czy z zazdrości, nie mam pojęcia. Zakończmy już tę jałową dyskusję. Niech każdy zajmie się sobą, bo my w Polsce mamy taką przypadłość, że kochamy oceniać. Wiesz, może coś mi nie poszło w życiu, może mi biznes nie wyszedł, może wszedłem w jakieś dziadowskie układy, ale nie, nie powiem tego głośno, ale za to przywalę komuś i to jeszcze komuś, komu przez całe życie daję do zrozumienia, że jest moim kolegą. I to mi się po prostu przestało spinać i dlatego też odszedłem z telewizji na swoich zasadach, z czego jestem bardzo zadowolony – dodaje.

Niedawno do księgarń trafiła autobiografia Filipa Chajzera zatytułowana "Niejednoznacznie pozytywny". Dziennikarz opisuje w książce swoje zawirowania życiowe i poddaje je analizie.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Coraz więcej światowych zasobów ryb jest przełowionych. Nadmierne połowy dotyczą już blisko 38 proc. stad ryb na świecie

Według najnowszych danych ONZ FAO nadmierne połowy dotyczą 37,7 proc. wszystkich stad ryb i ten odsetek stale rośnie. W niektórych akwenach, takich jak Morze Śródziemne i Czarne, ponad 60 proc. stad jest przełowionych. Może to prowadzić nie tylko do degradacji ekosystemów morskich, ale także mieć poważne konsekwencje dla milionów ludzi na świecie. – Gdyby wszystkie stada na świecie były poławiane w  zrównoważony sposób, pozwoliłoby to wygenerować o 16 mln t więcej ryb i owoców morza rocznie, co z kolei przełożyłoby się na możliwość wyżywienia dodatkowych 72 mln ludzi – wskazuje Joanna Ornoch z organizacji pozarządowej MSC (Marine Stewardship Council).

Media

Magdalena Boczarska: Tantiemy z internetu to jest należna nam wypłata za naszą pracę. Te pieniądze pozwoliłyby nam spokojnie przeżyć od pierwszego do pierwszego

Magdalena Boczarska była w gronie aktorów, którzy we wtorek protestowali przed Sejmem. Podczas posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu odbywało się bowiem pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Mateusz Banasiuk podkreśla, że środowisko twórców filmowych już od wielu miesięcy z determinacją walczy o stosowne zapisy, które jak najszybciej powinny być dostosowane do norm europejskich. Platformy cyfrowe i sieci kablowe rozpowszechniające filmy i seriale czerpią bowiem ogromne zyski z pracy artystów i pozostałych wykonawców, dlatego też powinny płacić im za to należne wynagrodzenie. Szacuje się, że każdego roku tracą oni z tego tytułu ponad 41 mln zł.

Media

Anna Kalczyńska: Ostatni rok dał mi duży oddech i dziś już oglądam „Dzień Dobry TVN” z dystansem. Zmiany doceniamy po jakimś czasie

Prezenterka nie ukrywa, że na początku trudno było się jej pogodzić ze zmianami kadrowymi w „Dzień Dobry TVN”,  bo dobrze czuła się w tym formacie śniadaniowym i wiązała z nim duże nadzieje. Teraz jednak, patrząc na wszystko z perspektywy czasu, zdążyła się już przekonać, że ta zmiana na ścieżce zawodowej była jej potrzebna, bo dała motywację do działania na innych płaszczyznach. Anna Kalczyńska ma już nową pracę. Wkrótce na portalu Goniec.pl będzie miał premierę jej autorski program o tematyce geopolitycznej.