Newsy

Joanna Trzepiecińska: W polskim kinie nie ma już ról dla kobiety w moim wieku. Weszło już inne pokolenie, które ma swoją widownię i są inne oczekiwania

2024-04-15  |  06:17

Aktorka podkreśla, że na razie nie widzi dla siebie miejsca w polskich produkcjach. Z jej obserwacji wynika, że reżyserzy skupiają się teraz na innej grupie wiekowej i właśnie dlatego dużo pracy ma młode pokolenie. Joanna Trzepiecińska nie ubolewa jednak z tego powodu, bo choć nie dostaje propozycji od twórców filmów i seriali, to dużo występuje na teatralnych scenach – w spektaklach i recitalach.

Dużą popularność przyniosła Joannie Trzepiecińskiej rola Alutki w serialu „Rodzina zastępcza” emitowanym w Polsacie. Ale artystka ma w swojej karierze dużo więcej sukcesów związanych ze szklanym ekranem. Widzowie pamiętają ją chociażby z ról w takich filmach jak: „Nad rzeką, której nie ma”, „Kanalia”, „Sztuka kochania” czy „Obywatel świata”. W 1992 roku otrzymała Złotą Kaczkę dla najlepszej aktorki.

– Obserwuję to, co się teraz dzieje w kinie, wiele rzeczy mi się bardzo podoba, ale też nie widzę takiej roli kobiecej dla kobiety w moim wieku, gdzie mogłabym powiedzieć: o, szkoda, że nie ja. Wydaje mi się, że takich ról już w polskim kinie po prostu nie ma. Myślę, że weszło inne pokolenie, a każde pokolenie ma też swoją widownię i w tej chwili w kinie są chyba inne oczekiwania – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Joanna Trzepiecińska.

Aktorka nie zamierza jednak siedzieć bezczynnie i czekać na zmianę koncepcji reżyserów i upodobań widzów. Swój potencjał z powodzeniem wykorzystuje w teatrze, a lista spektakli, w których można ją oglądać, jest bardzo długa.

– Ja w tej chwili bardzo dużo pracuję. Wydawało mi się, że w tym wieku już nie będę tyle pracować, aż tu nagle. Cały czas gram w Teatrze Polskim w Warszawie, w najbliższym czasie w „Deprawatorze” z Andrzejem Sewerynem, Wojciechem Malajkatem i Grażyną Barszczewską. Zapraszam państwa też na spektakl „Żołnierz królowej Madagaskaru” i na „Wiśniowy sad”, gdzie gram Szarlotę – mówi.

Jej zdaniem godna uwagi jest również sztuka pod tytułem „Rodzinne piekiełko” w reżyserii Marii Seweryn. Premiera odbyła się 28 lutego w stołecznej Scenie Relax.

– To jest spektakl familijny, o rodzinie, pełen poczucia humoru, ale takiego nie na salwy śmiechu. Natomiast przyjemnie się gra z Renatą Dancewicz, z Piotrkiem Zeltem. Jest bardzo dobra obsada – mówi.

Joannę Trzepiecińską i Tomasza Dedka można również oglądać na teatralnych scenach poza Warszawą, m.in. w Gdańsku, Łodzi i Nowym Sączu. Tam w najbliższych tygodniach będzie wystawiany spektakl „Jak Zabłocki na mydle”. Aktorka przyznaje, że dużo czasu spędza w rozjazdach.

– Bardzo dużo podróżuję po Polsce z koncertem pod tytułem „Piosenki to…?”, który prowadzi Andrzej Poniedzielski. Śpiewamy piosenki Osieckiej, Młynarskiego, Przybory i Kofty, w różnych składach, występują znakomici moi koledzy, śpiewający aktorzy. Gramy to w największych salach koncertowych w Polsce, nie ukrywam, że z dużym sukcesem. Cały czas jeżdżę też ze spektaklem poetycko–śpiewanym pod tytułem „100 minut dla urody”. Jest on oparty na tekstach Wisławy Szymborskiej, pełen jej wspaniałego poczucia humoru i finezji słownej. Przyznam, że jest to jeden z ulubionych moich spektakli, które w tej chwili gram – dodaje aktorka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Transport

Polska drugim największym rynkiem dla Mercedesa-Maybacha w Europie. Liczba zamówień na nowego kabrioleta SL 680 wskazuje na duże zainteresowanie klientów

W Arkadach Kubickiego na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się polska premiera najnowszego modelu Mercedes-Maybach – SL 680 Monogram Series. To najbardziej sportowy Maybach w historii. – Liczba zamówień składanych w systemie wskazuje, że premierowe auto cieszy się dużym zainteresowaniem klientów – podkreślają przedstawiciele marki. Polska jest drugim największym rynkiem dla luksusowych samochodów Maybacha w Europie.

Handel

Polacy przerzucają się na piwa bezalkoholowe. Segment rośnie o 17 proc., podczas gdy cały rynek piwa się kurczy

Rynek piwa skurczył się w 2024 roku o prawie 2 proc. To m.in. efekt wzrostu średniej ceny tego alkoholu, która jest dziś o ponad 40 proc. wyższa niż w 2019 roku. Na tle rynku zdecydowanie wyróżnia się segment bezalkoholowy, który wolumenowo i wartościowo rośnie o ok. 17 proc. w ujęciu rocznym. – Ten segment, wart 1,7 mld zł, jest nadzieją na poprawę wyników branży piwowarskiej – ocenia Igor Tikhonov, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie. I podkreśla, że rynek pozostaje pod presją rosnących kosztów produkcji i zmian legislacyjnych.