Newsy

Michał Milowicz: chcemy stworzyć z Olafem Lubaszenko następne kultowe dzieło

2018-07-04  |  06:28

Aktor wraca na duży ekran. W przyszłym roku ma rozpocząć pracę na planie dwóch filmów w reżyserii Olafa Lubaszenki. Oba projekty będą nawiązywać stylistycznie do największych hitów w dorobku artystów, a więc „Poranka kojota” i „Chłopaki nie płaczą”. Michał Milowicz przygotowuje się także do kolejnej premiery teatralnej.

W ostatnich miesiącach Michał Milowicz skoncentrował się na pracy w teatrze. Aktora oglądać można w pięciu spektaklach, m.in. „Skok w bok” oraz „Klub mężusiów” wystawianych na deskach warszawskiego Teatru Capitol. Milowicz przygotowuje się także do kolejnej premiery teatralnej, nie ma więc możliwości pokazywania się również na małym ekranie. Nie wyklucza jednak, że wkrótce znów się to zmieni.

– Nie mam z tym problemu. Nie chodziłem na castingi, miałem bardzo dużo innej pracy, ale myślę, że pora też trochę się pokazać, przynajmniej w kinie – mówi aktor agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Artysta ma w planach dwa projekty filmowe, które mają być realizowane w 2019 roku. Będą to filmy w reżyserii Olafa Lubaszenki, mające nawiązywać stylistycznie do takich hitów jak „Chłopaki nie płaczą” z 2000 roku oraz starszego o rok „Poranku kojota”. Za ich reżyserię odpowiadał Olaf Lubaszenko, Michał Milowicz wcielał się natomiast w pierwszoplanowe postacie.

– Scenariusz jednego filmu mamy już praktycznie gotowy, w przyszłym roku mamy go wdrażać w życie – mówi aktor.

Michał Milowicz nie chce zdradzać szczegółów żadnego z tych przedsięwzięć. Twierdzi, że jest osobą przesądną, nie zamierza więc zapeszać, wyjawiając zbyt wiele. Przyznaje, że już niejednokrotnie podawał w wywiadach konkretne daty realizacji filmów, po czym życie negatywnie weryfikowało jego słowa. Oba projekty mają pozostać tajemnicą.

– Na razie trzymajcie kciuki, żeby to wszystko wypaliło, a chcemy wam sprawić dużo radości i stworzyć następne kultowe dzieło – mówi aktor.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Teatr

Konsument

Tanie dekoracje do domu coraz poważniejszym problemem dla środowiska. Eksperci ostrzegają przed skutkami fast homeware

Sztuczne dekoracje kwiatowe, wiosenne wianki, puchate króliki, kurczaczki wielkanocne czy plastikowe świecidełka bożonarodzeniowe – ostatnie lata to prawdziwy boom na sezonowe dekoracje do domu. Trend ten znacząco zyskał na popularności w czasie pandemii, kiedy w domach pracowaliśmy i spędzaliśmy większość wolnego czasu, a podchwyciły go sklepowe marki, które wprowadziły do oferty taki asortyment i kuszą sezonowymi promocjami na niego. Eksperci podkreślają, że o ile w dekorowaniu domu nie ma nic złego, o tyle wybieranie tanich dekoracji i zmienianie ich co kilka tygodni czy miesięcy to trend szkodliwy i dla naszych portfeli, i dla środowiska. I porównują fast homeware do szkodliwości fast fashion, czyli taniej mody w naszych szafach.

Psychologia

Beata Pawlikowska: To wszystko, czego doświadczyłam w dżungli amazońskiej, wstrząsnęło mną i pokazało mi prawdę o sobie samej. To właśnie był początek zmian w moim życiu

Pisarka preferuje podróżowanie w pojedynkę. Lubi wyjeżdżać w trudne, niedostępne rejony świata, bo takie wyprawy są także podróżą w głąb siebie. Chociażby w dżungli amazońskiej przekonała się, że decyzje, jakie podejmujemy na różnych etapach naszego życia, wynikają właśnie z naszego postrzegania samych siebie i świata. A z kolei to postrzeganie zależy od podświadomych przekonań, które są naszym wewnętrznym programem wgranym w dzieciństwie. W swojej książce zatytułowanej „Kody podświadomości” podróżniczka tłumaczy, że jeśli ktoś podświadomie wierzy na przykład w to, że nie ma prawa do szczęścia i jest gorszy od innych, to jego życiowa droga będzie właśnie wiernym odbiciem tych przekonań.