Mówi: | Marek Włodarczyk, aktor Rafał Mroczek, aktor Piotr Pręgowski, aktor |
Aktorzy: Przed wyjściem na scenę zawsze jest napięcie. Szczególnie podczas premiery
Tremy doświadczają nawet najbardziej doświadczeni aktorzy. Zdaniem Marka Włodarczyka stres przed wejściem na scenę odczuwalny jest zwłaszcza przed spektaklem premierowym. Rafał Mroczek nie ukrywa, że uczucie to może być zarówno paraliżujące, jak i mobilizujące do działania. Piotrowi Pręgowskiemu w zwalczaniu tremy pomaga dobra energia na scenie i wśród publiczności.
Trema to stan naturalny dla każdego człowieka poddawanego publicznej ocenie. Wbrew pozorom towarzyszy on nawet artystom mającym za sobą wieloletnie doświadczenie sceniczne. Marek Włodarczyk zadebiutował w teatrze w 1980 roku, trzy lata po ukończeniu Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Od tego czasu występował w licznych spektaklach na deskach teatrów w Warszawie, Berlinie, Hamburgu i Monachium. Twierdzi, że bogate doświadczenie zawodowe pomaga mu w walce z tremą, nie likwiduje jej jednak całkowicie, zwłaszcza przed premierowym przedstawieniem.
– Adrenalina się powiększa i jest jakiś rodzaj tremy. Na przykład, kiedy mieliśmy tzw. prapremierę, bo graliśmy w tym teatrze i nie było tego, co było dzisiaj, jednak to magiczne słowo „premiera” robi swoje i nie ma zmiłuj się – mówi Marek Włodarczyk agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Aktor występuje obecnie w spektaklu „Chcesz się bawić? Zadzwoń” Teatru Fabryka Marzeń. Jego postać pojawia się na scenie w drugim akcie, co według artysty nie jest wcale sytuacją komfortową. Oczekiwanie na swoją kolej dodatkowo potęguje u niego poziom stresu. Najbardziej odczuwalne było to w trakcie premiery, Marek Włodarczyk uważa jednak, że dobrze sobie z tym uczuciem poradził.
– Koledzy są na scenie, coś tam się dzieje, publiczność reaguje tak, a nie inaczej, pozytywnie, jest fajnie, jest dobrze i za chwilę temperatura opada, później znowu się podnosi i to jest trochę męczące, ale dałem radę chyba – mówi aktor.
Na scenie towarzyszy mu równie doświadczony artysta Piotr Pręgowski. On też odczuwał tremę przed premierą. Twierdzi, że zawsze przed wejściem na scenę czuje stres, stara się jednak dać ponieść żywiołowi. Występy na żywo lubi bowiem w swoim zawodzie najbardziej.
– Wszystko zależy od tego, jaki jest materiał, co mamy do zrobienia, bo to jest praca zbiorowa, jaka jest energia z widowni, jaka jest na scenie i wtedy jak to idzie w dobrym kierunku, to wtedy możemy mieć odrobinę satysfakcji – mówi Piotr Pręgowski.
W spektaklu „Chcesz się bawić? Zadzwoń!” można również zobaczyć Rafała Mroczka, wcielającego się w postać Blogginsa – niedoszłego policjanta pracującego jako ochroniarz. Nie jest to debiut teatralny gwiazdy serialu „M jak miłość”, wiele lat temu występował bowiem w spektaklach teatrów offowych. Mimo pewnego doświadczenia scenicznego, aktor twierdzi, że trema stale mu towarzyszy.
– Zawsze jest napięcie przed wyjściem na scenę, szczególnie kiedy jest premiera. Czasami jest to paraliżujące, czasami jest to wręcz przeciwnie, takie nobilitujące do tego, ale trzeba być ostrożnym – mówi Rafał Mroczek.
Aktor nie ukrywa, że po raz pierwszy wystąpił na żywo przed tak dużą widownią. Cieszy go możliwość pokazania się z innej strony oraz połączenia aktorstwa serialowego z teatralnym. Uważa, że to dwie interesujące przestrzenie, na których aktor może się spełniać zawodowo. Podobnego zdania jest Marek Włodarczyk.
– Grałem we wszystkim już, także najważniejsze, żeby się publiczność dobrze bawiła, czy w przypadku dramatu przeżywała i wychodziła z jakąś zadumą i przemyśleniami dla siebie, a w przypadku takiej farsy, którą dzisiaj tu zaprezentowaliśmy, to po prostu żeby wychodzili z uśmiechem, a ten uśmiech widzimy i to jest bardzo optymistyczne i pocieszające – mówi Marek Włodarczyk.
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Media
Beata Tadla: Ludziom się wydaje, że na wizji wkładamy jakąś maskę, żeby nie pokazywać swojego stosunku do tego, o czym mówimy
Gospodyni „Pytania na śniadanie” bardzo ceni sobie to, że w porannym formacie nie trzeba przyjmować sztywnej pozy i karmić widza sztucznym uśmiechem, tylko można zachowywać się spontanicznie i naturalnie. Jak zapewnia, ona sama przed kamerami nie ukrywa emocji, czasem się wzrusza, a innym razem śmieje do łez. Zdaniem Beaty Tadli widzowie wyczują każdy fałsz, dlatego nie warto udawać i posługiwać się maskami. Trzeba być szczerym i otwartym. Ważna jest przy tym nić porozumienia ze swoim partnerem ekranowym, bo wtedy można sobie pozwolić na więcej.
Uroda
Wiktor Dyduła: W listopadzie wąsy są szczególnym symbolem dbania o zdrowie. Ale na nowy rok może je już zgolę
Co prawda charakterystyczny wąs od dłuższego czasu jest jego znakiem rozpoznawczym, ale wokalista nie chce się przywiązywać do takiego image’u. Już nawet był bliski zmiany, jednak postanowił jeszcze się wstrzymać, chociażby ze względu na to, że trwa listopad, który jest miesiącem solidarności z mężczyznami walczącymi z rakiem prostaty i rakiem jąder. Artyści, dziennikarze i sportowcy zapuszczają w tym czasie wąsy i tym samym zachęcają do badań profilaktycznych.
IT i technologie
Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu
Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.