Newsy

Marta Burdynowicz: Justyna Steczkowska jest wymagająca, ale to wynika z jej profesjonalizmu. Miałyśmy kilka bardzo mądrych i ważnych dla mnie rozmów

2022-08-25  |  06:26

Choć wokalistka ma spore doświadczenie sceniczne, to jednak podczas występów w „The Voice of Poland” bardzo się stresowała. Zależało jej bowiem na tym, by wypaść jak najlepiej, przekonać do siebie jurorów, zachwycić widzów i nie zawieść swojej trenerki – Justyny Steczkowskiej. Mocno przeżywała więc każdy występ, ale jak zapewnia, w momentach zwątpienia uczestnicy zawsze mogli liczyć na wsparcie ekipy realizującej show.

Marta Burdynowicz wygrała 12. edycję „The Voice of Poland”. I choć niemal od samego początku była faworytką programu, to jak podkreśla – droga do najwyższego miejsca na podium kosztowała ją wiele emocji. Mimo wszystko udział w show traktuje jako fantastyczną przygodę.

– Było super. Tęsknię za całym programem, za uczestnikami, za produkcją i za jurorami. Za samymi występami to może nie, bo to jest tak wielki stres, którego nie umiem porównać z niczym innym, ale jednak atmosfera rekompensuje wszystko – mówi agencji Newseria Lifestyle Marta Burdynowicz.

Wokalistka wspomina, że w czasie, kiedy brała udział w nagraniach, musiała umiejętnie połączyć ze sobą dwa projekty zawodowe i bardzo często podróżowała na trasie Warszawa – Gdynia.

– W tym samym czasie byłam w trakcie premiery w Teatrze Muzycznym w Gdyni do musicalu „Mistrz i Małgorzata” i musiałam łączyć próby z nagraniami, a jeszcze moja zmienniczka w teatrze była kontuzjowana, więc musiałam po prostu na tych próbach być. I dla mnie to było bardzo duże wyzwanie logistyczno-kondycyjne, więc wspominam to po prostu bardzo pracowicie – mówi.

Producenci programu byli natomiast bardzo wyrozumiali, zawsze służyli radą i robili wszystko, by uczestnicy czuli się rozluźnieni i pewni siebie.

– Ekipa w studiu bardzo pomaga, wspiera, próbuje ten stres jak najbardziej z nas zdjąć, chociaż to jest trudne zadanie – mówi Marta Burdynowicz.

Jak przyznaje, największe emocje towarzyszą odcinkom realizowanym na żywo. Tutaj bowiem nie ma już mowy o dublach czy jakiejkolwiek korekcie pomyłek.

– W charakteryzatorni jest telewizor i można oglądać transmisję tego, co dzieje się na scenie. I wszyscy po prostu przed tym telewizorem kibicujemy sobie, przeżywamy występy i to są niesamowite emocje. Bardzo się wspieraliśmy, nasza edycja była bardzo zżyta – mówi.

Trenerką Marty Burdynowicz była Justyna Steczkowska. Uczestniczka talent show cieszy się, że mogła skorzystać z jej porad wokalnych i doświadczenia scenicznego.

– Justyna jest wymagająca, ale to wynika tylko i wyłącznie z jej profesjonalizmu. Bardzo ją cenię, bardzo lubię i dla mnie to jest niesamowity zaszczyt, że w ogóle mogłam być u niej w drużynie i dojść z nią aż do finału. Nauczyłam się od niej bardzo dużo, nie tylko od strony muzycznej, ale też od strony obycia scenicznego, pracy nad wizerunkiem i też prywatnie miałyśmy kilka bardzo mądrych i ważnych dla mnie rozmów. Więc ja tylko mogę jej podziękować za to, że się odwróciła – mówi.

Kontakt z trenerką nie urwał się wraz z zakończeniem programu. Obie wokalistki będzie można jeszcze usłyszeć w pewnym wspólnym projekcie.

– Jesteśmy w trakcie rozmów na temat trasy koncertowej „Tribute to Krzysztof Krawczyk”, ponieważ Justyna zaprosiła mnie na nią w trakcie programu, za co bardzo serdecznie jej dziękuję. Natomiast wojna w Ukrainie przesunęła i opóźniła bardzo mocno trasę, więc mam nadzieję, że już niedługo znów się spotkamy na scenie – dodaje wokalistka.

21 lipca br. Marta Burdynowicz zaprezentowała swój pierwszy po udziale w „The Voice of Poland” singiel zatytułowany „Dawno powinnam”. Utwór jest zapowiedzią debiutanckiej płyty, nad którą pracuje piosenkarka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.