Newsy

Telewizja TLC przygotowała polską wersję formatu „Something borrowed, something new”. Agata Młynarska: „Sposób na suknię” to program o miłości i relacjach w rodzinie

2017-09-21  |  06:41

Uczestniczki programu „Sposób na suknię” na oczach telewidzów będą musiały się zmierzyć z nie lada dylematem – czy w dniu ślubu przed ołtarzem stanąć w nowej sukni prosto z salonu, czy może założyć starą, przerobioną przez projektanta pamiątkę rodzinną. W tym trudnym wyborze pomogą im eksperci. Program oparty jest na amerykańskim formacie „Something borrowed, something new” („Coś nowego, coś pożyczonego”), który można oglądać na antenie TLC od 2013 roku. Do tej pory zrealizowano trzy serie.

W dniu ślubu uwaga wszystkich gości skupiona jest na pannie młodej. To nie aranżacja stołów, oprawa muzyczna czy bukiety druhen mają zrobić największe wrażenie – to zadanie dla sukni. Presja związana z wyborem idealnej kreacji jest więc ogromna. Trzeba bowiem podjąć kluczową decyzję, czy postawić na suknię, w której do ołtarza podążała na przykład nasza mama lub babcia, czy może na nowość prosto z salonu.

– Program „Sposób na suknię” cechuje coś wyjątkowego, ponieważ mama z córką bądź rodzina panny młodej w postaci siostry, ewentualnie najbliższej przyjaciółki, która jest traktowana trochę jak rodzina, przynosi swoją suknię jako potencjalną suknię dla przyszłej panny młodej. Panna młoda staje przed wyborem: albo wybrać tę suknię, którą można dla niej przerobić i robi to fantastyczna projektantka, która od lat na rynku ubiera do ślubu panny młode, albo może wybrać nową suknię, którą przygotowuje dla niej nasz stylista – mówi agencji Newseria Lifestyle Agata Młynarska, dyrektor rozwoju TLC Polska.

Przyszłe panny młode w trudnych wyborach będą wspierać projektantka Magdalena Socha–Włodarska oraz stylista Adam Chowański.

– Moim zadaniem jest nadać sukniom z historią, sukniom po mamach, babciach, przyjaciółkach, ciociach, po bliskich kobietach, drugie życie z uwzględnieniem sugestii panien młodych, ale żeby zachować nutkę mojej kreatywności, moich pomysłów, pójść na piękny kompromis, aby suknia dostała drugie życie i przyniosła pannie młodej dużo szczęścia. Te sukienki śnią mi się po nocach, już widzę przeróbki, mam tysiące pomysłów i tak naprawdę ulubionym momentem każdego odcinka jest dla mnie finał, aby zobaczyć pannę młodą w mojej sukni – mówi Magdalena Socha, projektantka.

Jedne panie decydują się na skromne klasyczne stylizacje, inne dają się ponieść i występują w kreacji godnej prawdziwej księżniczki.

– Miałam przyjemność pracować nad suknią, która była uszyta w 1949 roku, największe wyzwanie, suknia z jedwabnej satyny, cudowne przeżycie i ogromny stres, żeby nie zepsuć czyjejś pamiątki i czyichś wspomnień. Ważne jest, aby panna młoda założyła przy mnie suknię ślubną, którą przyniosła do metamorfozy, wtedy wspólnie ustalamy, jaki krój by pasował. Zachęcam też do nowoczesnych rozwiązań, zazwyczaj wypracowujemy kompromis, patrzymy na obecne trendy, zastanawiamy się nad tym, w jakim otoczeniu suknia będzie występowała, gdzie dana panna młoda będzie brała ślub, do jakiej estetyki powinna pasować suknia – mówi Magdalena Socha.

Format „Something borrowed, something new” („Coś nowego, coś pożyczonego”) jest własnością telewizji TLC. Program odniósł już ogromny sukces chociażby w Ameryce.

– Jest to przede wszystkim program o emocjach, miłości, relacjach w rodzinie, o tym, jakie związki łączą przyszłą pannę młodą z jej mamą, o tym, czy ważniejsze jest zdanie przyszłego męża czy mamy, która na nią patrzy – czasami bywa bardzo intensywnie, zawsze są łzy, czasami pojawia się śmiech, na końcu musi być radość panny młodej, która musi być szczęśliwa na ślubnym kobiercu – mówi Agata Młynarska.

Przed ekspertami niezwykle trudne zadania. Stylista musi się bowiem idealnie wstrzelić w gust, oczekiwania i finansowe możliwości panny młodej, a projektantka oprócz kreatywności wykazać się wrażliwością i stawić czoła różnym emocjom.

– Tu pojawia się niezwykły moment, jesteśmy świadkami, gdy mama razem z córką musi pociąć tę suknię, musi ją przygotować do przeróbki, to bardzo psychologiczny moment. Często zdarza się, że to pocięcie sukni dla mamy bywa symboliczne. Nie zawsze jest tak, że te mamy nadal są w związku małżeńskim, do którego przystępowały, będąc w tej sukni. W związku z czym one tną swoją przeszłość, one raz na zawsze rozstają się z czymś, co trzymały w szafie przez blisko 30 lat i mówią koniec – teraz będziesz to miała, będzie to fragment mnie, ale już inny. Dla mamy jest to pożegnanie z przeszłością, natomiast córka otrzymuje fragment historii swojej mamy – mówi Agata Młynarska.

– Zauważyłam, że wiele panien młodych jest bardzo sentymentalnych, bardzo mocno wierzą w to, że w sukni ślubnej mamy albo babci zaklęta jest historia, piękna historia miłości. Jeszcze chętniej skłaniają się do przerobienia sukni, jeśli wiedzą, że małżeństwo rodziców albo dziadków było udane, pełne miłości, pełne szczęścia. Wtedy chcą te dobre emocje przeszyć do swojej nowej sukni – mówi Magdalena Socha.

W programie nie zabraknie również niezwykle wzruszających momentów, bo w tle przygotowań do bajkowego ślubu czasami rozgrywają się dramatyczne historie.

– Okazuje się, że np. tuż po zaręczynach wydarzył się wypadek i pan młody stracił zdrowie albo tuż po tym, jak para się poznała, okazało się, że przyszły pan młody jest bardzo ciężko chory. Dziewczyna konfrontuje się z wyzwaniem polegającym na tym, że być może będzie musiała żyć u boku faceta, który jest śmiertelnie chory, cała rodzina walczy, pojawiają się łzy. W perspektywie jest piękna sukienka, która ma zwiastować ślub, a tak naprawdę trwa walka o życie. Są też historie, w których poznajemy mamę, która jest ciężko chora na raka, dla której ten ślub córki, jeśli w ogóle go doczeka, jest nadzieją na walkę o życie – mówi Agata Młynarska.

Stylista Adam Chowański nie tylko zaprojektuje nowe suknie ślubne, lecz także podda analizie sylwetki przyszłych panien młodych – podkreśli atuty i ukryje to, co należy, dobierając odpowiednią ślubną kreację. Wcieli się w rolę prowadzącego, a jednocześnie eksperta, wspierającego kobiety w wyborze najważniejszej dla nich kreacji.    

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Beata Tadla: Ludziom się wydaje, że na wizji wkładamy jakąś maskę, żeby nie pokazywać swojego stosunku do tego, o czym mówimy

Gospodyni „Pytania na śniadanie” bardzo ceni sobie to, że w porannym formacie nie trzeba przyjmować sztywnej pozy i karmić widza sztucznym uśmiechem, tylko można zachowywać się spontanicznie i naturalnie. Jak zapewnia, ona sama przed kamerami nie ukrywa emocji, czasem się wzrusza, a innym razem śmieje do łez. Zdaniem Beaty Tadli widzowie wyczują każdy fałsz, dlatego nie warto udawać i posługiwać się maskami. Trzeba być szczerym i otwartym. Ważna jest przy tym nić porozumienia ze swoim partnerem ekranowym, bo wtedy można sobie pozwolić na więcej.

Uroda

Wiktor Dyduła: W listopadzie wąsy są szczególnym symbolem dbania o zdrowie. Ale na nowy rok może je już zgolę

Co prawda charakterystyczny wąs od dłuższego czasu jest jego znakiem rozpoznawczym, ale wokalista nie chce się przywiązywać do takiego image’u. Już nawet był bliski zmiany, jednak postanowił jeszcze się wstrzymać, chociażby ze względu na to, że trwa listopad, który jest miesiącem solidarności z mężczyznami walczącymi z rakiem prostaty i rakiem jąder. Artyści, dziennikarze i sportowcy zapuszczają w tym czasie wąsy i tym samym zachęcają do badań profilaktycznych.

IT i technologie

Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu

Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.