Newsy

Zygmunt Miłoszewski: Boję się, że dzisiaj te wojska są w Ukrainie, a jutro będą w Polsce. Dobrze, że historia nauczyła świat jedności i solidarności

2022-03-07  |  06:06

Pisarz podkreśla, że patrząc na sytuację za naszą wschodnią granicą, musimy się spodziewać najgorszych scenariuszy. Wszelkie obawy, strach i panika są więc jak najbardziej uzasadnione i wcale nie trzeba się wstydzić takich emocji. Zygmunt Miłoszewski nie ukrywa też, że jest bardzo podbudowany postawą tych, którzy wykazują się solidarnością i ogromem wsparcia dla obywateli Ukrainy. On sam wraz ze Stowarzyszeniem Unia Literacka, którego jest sekretarzem, chce pomóc przede wszystkim artystom, którzy pozostali na terenach objętych wojną.

Pisarz przyznaje, że żyjemy w bardzo niespokojnych i niepewnych czasach. Coś, o czymś wcześniej czytaliśmy tylko w historycznych książkach, za jakiś czas może się stać naszą rzeczywistością. Choć nie da się w stu procentach przewidzieć biegu wydarzeń, to nie można wykluczyć najgorszego.

– Jak każdy się boję, że dzisiaj te wojska są w Ukrainie, a jutro będą w Polsce. Oczywiście Polacy jako jedyni powtarzają to od 20 lat, że to się skończy w ten sposób, a już zwłaszcza po Krymie. Przyznam szczerze, że w ogóle nie spodziewałem się takiej jedności reszty świata, myślałem, że będzie jak zwykle, że będziemy starali się robić zasieki z pism, na których są opublikowane wyrazy zaniepokojenia. A jednak jest zdecydowana solidarność, jakby się okazało, że czegoś nauczyliśmy się ze swojej historii. To jest bardzo nieoczekiwane, ale też bardzo pozytywnie zaskakujące – mówi agencji Newseria Lifestyle Zygmunt Miłoszewski.

W tym ekstremalnie trudnym czasie wynikającym z agresji Federacji Rosyjskiej nie brakuje chętnych, by pomagać Ukrainie. To bardzo ważne, bo obywatele tego kraju powinni mieć świadomość, że mogą liczyć na wsparcie na każdej płaszczyźnie. Dodaje im ono bowiem siły, zagrzewa do walki, dopinguje do przetrwania nawet najcięższych warunków i daje nadzieję, że razem można więcej.

– Świat nie ma przycisku pauzy, mimo że wszyscy myślami jesteśmy gdzie indziej. Nie znam osoby, która by nie próbowała teraz zrobić wszystkiego, co się da, żeby pomóc, każdy na swoim odcinku. Ja jestem sekretarzem stowarzyszenia literackiego, więc staramy się stworzyć jakiś system stypendiów dla artystów i artystek z Ukrainy. Mamy świadomość, że wojna i czas po wojnie to jest taki moment, kiedy nikt nie będzie korzystał z dóbr kultury ukraińskich, że tamtejsi artyści w ogóle stracą wszelkie środki do życia – mówi Zygmunt Miłoszewski.

Jego zdaniem ważne jest, żeby ta fala pomocy nie tylko obejmowała uchodźców, ale także tych, którzy z różnych względów zdecydowali się pozostać na zagrożonych terenach. Taką postawę trzeba bardzo doceniać, bo choć przeżywają tam gehennę, to mają poczucie, że właśnie tam jest ich miejsce. Ważne więc, by w każdy możliwy sposób pomóc im przetrwać te dramatyczne chwile.

– To nie jest tylko kwestia tego, żeby ich tutaj ściągnąć i udzielić pomocy. Tylko że oni też nie chcą wyjeżdżać, oni są patriotami. Kobiety chcą też zostawać, być obecne, mówić o tym, co się dzieje, bo wiedzą, że mają jakiś słyszalny głos. I dlatego chodzi nam o rozwiązanie długofalowe, które mogłoby pomóc im się utrzymać tam, na miejscu. Tutaj kupując interwencyjnie, że tak powiem, sztukę, którą robią, wspomagając ich w formie stypendiów, ściągając tutaj na rezydencje. I to jest po prostu konkretna rzecz do zrobienia – mówi pisarz.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Nowe technologie

Gwiazdy

Tomasz Tylicki: Moje psy raz mieszkają u mnie, raz u moich rodziców. Tak sobie po prostu wędrują i jest im dobrze

Prezenter podkreśla, że szczególne miejsce w jego sercu zajmują dwa pupile: Lola i Kiko, ale teraz więcej czasu psiaki spędzają u jego rodziców, bo liczne obowiązki rodzinne i zawodowe nie pozwalają mu na to, by poświęcił im tyle uwagi, ile potrzebują. Tomasz Tylicki zapewnia jednak, że gdy synek trochę podrośnie, a on zrealizuje pewien życiowy plan, to w przyszłości znajdzie sposób na to, aby czworonogi były z nimi na stałe.

Handel

Lekarze apelują o uregulowanie rynku saszetek z nikotyną. Na ich szkodliwe działanie narażona jest głównie młodzież

Saszetki z nikotyną są dostępne na rynku od kilku lat, ale nadal nie ma żadnych unijnych ani krajowych regulacji dotyczących ich oznakowania, reklamy czy sprzedaży. To powoduje, że tzw. pouches są bardzo łatwo dostępne, bez większych problemów można je kupić nawet przez internet, co przekłada się na ich rosnącą popularność, także wśród dzieci i młodzieży. Eksperci apelują o pilne uregulowanie tego rynku.