Newsy

Katarzyna Dziurska: W weekend pozwalam sobie na odstępstwo od diety. Uwielbiam lody i owoce

2019-07-08  |  06:16
Mówi:Katarzyna Dziurska, instruktorka fitness
Emilian Gankowski, kulturysta, trener personalny
  • MP4
  • Staramy się nie popadać w skrajności – mówi trenerka. Na co dzień oboje z Emilianem Gankowskim przestrzegają zasad zdrowego odżywiania, w weekendy pozwalają sobie jednak na drobne przyjemności. Co weekend wybierają inny cheat meal: burgery, pizzę lub lody, które oboje uwielbiają. 

    Katarzyna Dziurska i Emilian Gankowski trenują na siłowni pięć razy w tygodniu. Pamiętając o konieczności regeneracji, ćwiczą co drugi dzień, pozostawiając jeden dzień przerwy na odpoczynek między kolejnymi treningami. Zazwyczaj wybierają się na siłownię rano. Oboje zapewniają, że nawet bardzo wysokie temperatury, jakie panowały w Polsce w czerwcu, nie stanowią dla nich pretekstu do rezygnacji z treningu. Dostosowują jednak rodzaj ćwiczeń do pory roku.

    – Jednak tego cardio teraz u mnie jest trochę więcej, bo tę sylwetkę trzeba prezentować. Czasami wyskoczymy na jakąś plażę czy gdzieś, więc trzeba się rozebrać – mówi Emilian Gankowski agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

    Regularne treningi to jednak nie wszystko. W zdrowym stylu życia, jaki prowadzą trenerzy, równie istotna jest odpowiednia dieta. Oboje przestrzegają zasad zdrowego żywienia, starają się jednak nie przesadzać i pozwalają sobie na drobne odstępstwa od diety. Tzw. cheat days wyznaczają sobie zazwyczaj na weekendy, w pozostałe dni tygodnia trzymają się zdrowego jadłospisu.

    Staramy się raz w tygodniu sobie robić właśnie taki cheat meal. I co tydzień sobie coś innego wybieramy, a to pizza, a to sushi, a to jakiś burger – mówi Katarzyna Dziurska.

    Gwiazda fitnessu twierdzi, że zarówno ona, jak i jej partner uwielbiają zwłaszcza lody. W wakacje chętnie jedzą również owoce, znacznie zdrowsze niż słodkie przekąski, jednak bogate w naturalny cukier. Kiedyś przepadali ponadto za czekoladą.

    – Jedliśmy nawet te czekolady po 300 gramów i one mają takie trzy paseczki wzdłuż i my zawsze jedliśmy te wzdłuż, bo mówimy: po paseczku – mówi Emilian Gankowski.

    Trenerzy prowadzą bogate życie towarzyskie, lubią się spotykać ze znajomymi w restauracjach, co zazwyczaj nie sprzyja trzymaniu diety. Zdaniem Katarzyny Dziurskiej w Warszawie powstaje jednak coraz więcej lokali, w których można zjeść nie tylko smacznie, lecz także zdrowo. Zdarzają się także restauracje, w których klient może poprosić o określoną gramaturę dania.

    – I to jest super, bo już mamy sprawdzonych kilka knajp w Warszawie w których możemy zjeść nawet pod swoje jakieś makroskładniki – mówi instruktorka fitness.

    Trenerzy podkreślają, że pilnują się nawzajem, zarówno w kwestii przestrzegania zdrowej diety, jak i wykonywania treningów. W czasie upałów Katarzyna Dziurska ma problemy z regularnym jedzeniem – apetyt jej nie dopisuje i zamiast pełnowartościowego posiłku woli zjeść owoc lub wypić koktajl. Emilian Gankowski stara się jednak czuwać i nie pozwala partnerce opuszczać posiłków.

    – Jem z rozsądku bardziej. Zawsze mówię do Emiliana: jem, bo muszę, bo wiem, że będziesz mi kazał i zaraz będziesz mi gadał nad uchem, że nie zjadłam. Rozsądek wygrywa nad potrzebami – mówi Katarzyna Dziurska.

    – Jak jest już druga połowa dnia, wiem, że Kasia jeszcze ma dwa posiłki do zjedzenia, to tam gonię, żeby przygotowywała sobie to mięso czy jakiś inny posiłek, żeby też nie opuszczała żadnych posiłków, tylko jadła tyle, ile jest założone w jej kaloryczności makro – dodaje Emilian Gankowski.

    Trenerka pilnuje natomiast, by partner przestrzegał narzuconego sobie planu treningowego. Emilian Gankowski postanowił w czasie wakacji codziennie rano wykonywać trening cardio na domowym rowerze stacjonarnym. Katarzyna Dziurska przyznaje, że zazwyczaj nie ma on problemów z motywacją i sam chętnie wstaje na poranny trening. Zdarza się jednak, że musi mu w tym pomóc.

    – Widzę, że on już tam drzemkuje, kolejna drzemka, kolejne przesuwanie o 10 minut, kolejne, mówię: Emil, wstawaj, miałeś robić cardio, bo znowu się spóźnisz, będziemy wszystko na ostatnią chwilę robić, bo jeszcze idziemy do pracy – mówi Katarzyna Dziurska.

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Uroda

    Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

    W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

    Gwiazdy

    Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

    Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

    Media

    Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

    Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.