Mówi: | Filip Chajzer |
Funkcja: | dziennikarz |
Filip Chajzer: Jestem samozwańczym królem kebaba. Miałem już ponad 700 zapytań o franczyzę i za dwa–trzy lata będzie to bardzo poważny biznes
Dziennikarz zamienił studio telewizyjne na budkę z kebabami i jak przekonuje, była to jedna z najlepszych decyzji w jego życiu zawodowym. Nie przejmuje się więc drwinami kolegi po fachu z TVN-u, za nic ma jakiekolwiek głosy krytyki i nie ogląda się na innych, tylko robi swoje. Wierzy bowiem, że ten biznes ma sens i szybko odniesie sukces w branży fast food. Filip Chajzer zdradza, że jego pomysł natychmiast odbił się szerokim echem. Po wyjątkowy przysmak do food trucka ustawiają się długie kolejki klientów i już teraz ma siedemset zapytań o franczyzę.
– Ja jestem samozwańczym królem kebaba. Ja to kocham, od dzieciństwa o tym marzyłem i wreszcie robię to, co powinienem robić. W dzieciństwie, jak miałem siedem–osiem lat, to zostałem zabrany przez tatę na donera w Berlinie Zachodnim i wtedy pokochałem ten smak i sobie pomyślałem, kurczę, fajnie by było mieć kiedyś taką budkę. Miałem marzenie o budce. Potem na studiach już to moje marzenie trochę wyfeniksowało i pomyślałem sobie, chciałbym mieć franczyzę McDonald’s. Jako wstęp do tego marzenia otworzyłem Subwaya właśnie na franczyzie, zainwestowałem w to całe moje pieniądze – pół miliona złotych i straciłem po pół roku, kiedy przez ścianę otworzył się kebab. Amrit Kebab zamknął mi biznes – mówi agencji Newseria Lifestyle Filip Chajzer.
Już wtedy postanowił sobie jednak, że nie da za wygraną i wcześniej czy później znów zaistnieje w branży fast food.
– Pamiętam, że wynosiłem ostatnie graty z tego lokalu, uwalone pieniądze, ogromna strata, wiesz, w takim wieku jak tracisz cały majątek życia, to wali po bani, i tak wynoszę to i sobie myślę: ja tu jeszcze wrócę, ale z kebabem. No i wróciłem – mówi.
Filip Chajzer postanowił serwować „kraftowy gemüsekebap”, bazujący na przysmaku z Kreuzbergu, i już teraz wie, że ten biznes to był strzał w dziesiątkę. Na otwarciu jego food trucka pojawiło się wiele osób, które zapewne przyciągnął nie tylko ten oryginalny przysmak, ale i znane nazwisko właściciela. Dziennikarz spontanicznie zdobył się wtedy na pewien gest i uważa, że to zaprocentowało.
– Jak podjeżdżałem pod to miejsce, Burakowska 14, w dniu otwarcia, to sobie tak marzyłem, żeby tak chociaż z 15 osób było, żeby nie było siary na social mediach. I nagle przyjeżdżam, a tu stoi kolejka tak na 3 godziny czekania, po horyzont, nie kończy się. Ja mówię: kurczę, słuchajcie, rozdajemy te kebaby, nie bierzemy za to pieniędzy, oni tyle czekają, że muszą być szczęśliwi tak na maksa. I rozdałem wtedy kilkaset kebabów i to był piękny początek pięknego biznesu. Dzisiaj mam ponad 700 zapytań o franczyzę z całej Polski i gdybym je wszystkie chciał zrealizować, to byłbym już dużą, poważną siecią, a ja dalej jestem jedną małą budką, dlatego że ciągle pracuję nad standaryzacją tego produktu – mówi.
Dziennikarz podkreśla jednak, że na razie nie chce podejmować pochopnych decyzji i już na tym etapie decydować o współpracy z potencjalnymi partnerami. Najpierw chce sam od podszewki poznać zasady funkcjonowania tej branży i dopiero wtedy będzie wchodził w jakiekolwiek układy biznesowe.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli ktoś ma mi zaufać w biznesie, to ja muszę wiedzieć wszystko, dosłownie, od szorowania podłogi, przez czyszczenie fug, po sposoby mrożenia i rozmrażania produktów. Ja muszę być tym alfą i omegą i dlatego robię to wszystko sam. Miałem kilku menedżerów, owszem, ale powiedzieli, że mają za dużo pracy, a ja lubię, jak jest za dużo pracy, w związku z tym powiedziałem: OK, zrobię to sam. I rzeczywiście jestem i zaopatrzeniowcem, i noszę warzywa, i wielkie belki zmrożonego mięsa. I ludzie sobie tak patrzą na tej Burakowskiej i mówią: O, Chajzer, to ten z telewizji, o, nosi mięso. Tak, dokładnie tak jest i to kocham, bo wiem, że to, co dzisiaj robię w wydaniu tej jednej małej budki, za dwa–trzy lata będzie bardzo poważnym biznesem. I o to mi chodzi – mówi.
Nowy pomysł na życie Filipa Chajzera nie przypadł jednak do gustu Kubie Wojewódzkiemu. Prezenter nie szczędził pod jego adresem gorzkich słów.
– Kij mu w oko. Ja właśnie nie za bardzo wiem, o co Kubie chodzi, czy to jest jakaś frustracja wynikająca z wieku, czy z zazdrości, nie mam pojęcia. Zakończmy już tę jałową dyskusję. Niech każdy zajmie się sobą, bo my w Polsce mamy taką przypadłość, że kochamy oceniać. Wiesz, może coś mi nie poszło w życiu, może mi biznes nie wyszedł, może wszedłem w jakieś dziadowskie układy, ale nie, nie powiem tego głośno, ale za to przywalę komuś i to jeszcze komuś, komu przez całe życie daję do zrozumienia, że jest moim kolegą. I to mi się po prostu przestało spinać i dlatego też odszedłem z telewizji na swoich zasadach, z czego jestem bardzo zadowolony – dodaje.
Niedawno do księgarń trafiła autobiografia Filipa Chajzera zatytułowana "Niejednoznacznie pozytywny". Dziennikarz opisuje w książce swoje zawirowania życiowe i poddaje je analizie.
Czytaj także
- 2024-12-13: PZU chce mocniej inwestować w sektor zdrowia i transformację energetyki. W strategii do 2027 roku zapowiada duże zmiany w strukturze grupy
- 2024-12-23: Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem
- 2024-12-03: Miuosh: Nie zawsze wygrywający muzyczne talent show robią potem dobre rzeczy. Często ci, którzy nie zaszli w nich daleko, są na scenie latami
- 2024-11-04: Polski rynek roślinny rozwija się wolniej niż na Zachodzie. Kraje z największą konsumpcją mamy szansę dogonić za kilkanaście lat
- 2024-10-30: Wraca temat zakazu hodowli zwierząt na futra. Polska może dołączyć do 22 krajów z podobnymi ograniczeniami
- 2024-11-13: Dekarbonizacja jest wyzwaniem dla firm przemysłowych. Wymaga zmian w całym łańcuchu dostaw
- 2024-11-15: Anna Lewandowska: Są aż trzy odsłony „Czerwonego dywanu” w „Pytaniu na śniadanie”. Ten punkt naszego programu ma bardzo dobrą oglądalność
- 2024-10-29: David Gaboriaud: Według przewodnika Michelina poziom kulinarny polskich restauracji jest coraz wyższy. Polacy są w rozwoju gastronomii krok przed Francuzami
- 2024-09-23: Rząd chce większego udziału polskich firm budowlanych w projektach energetycznych. Ma to być element nowej ustawy offshorowej
- 2024-09-23: Monika Miller: Troszkę odeszłam z polskiego show-biznesu, bo ja nie do końca do niego pasuję. Na co dzień nie czytam i nie mówię po polsku
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Muzyka
Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem
Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.