Mówi: | Katarzyna Grochola |
Funkcja: | pisarka |
Katarzyna Grochola: napisałam kryminał, bo chciałam opowiedzieć o rzeczach, które mnie zraniły
Autorka "Nigdy w życiu!" napisała swój pierwszy kryminał. Twierdzi, że za inspirację posłużyły jej przykre zdarzenia, jakie zaobserwowała w ostatnim czasie. Premiera powieści "Zranić marionetkę" planowana jest na 29 maja.
Katarzyna Grochola to jedna z najpopularniejszych polskich autorek powieści obyczajowych. W swoich książkach koncentruje się na relacjach damsko-męskich, opisując je zazwyczaj z perspektywy kobiecych bohaterek. Do jej najsłynniejszych dzieł należą powieści "Nigdy w życiu!", "Houston, mamy problem", oraz "Przeznaczeni". Książki te sprzedały się w łącznym nakładzie 5 mln egzemplarzy i przyniosły autorce takie nagrody jak As Empiku i Nagroda Księgarzy. Teraz pisarka próbuje swoich sił w zupełnie innym gatunku literackim, napisała bowiem kryminał.
– Jest to książka kompletnie inna w moim dorobku i krwista od początku. Zaczynamy od skaleczenia penisa, trupowi w dodatku. To dziwne, bo kobiety się uśmiechają, jak im mówię, jaki jest początek, a mężczyźni mówią, „o Jezu” – mówi Katarzyna Grochola agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Fanów pisarki mocno zaskoczył fakt, że nowa powieść jest kryminałem. Autorka przyznaje, że jest osobą o dość łagodnym usposobieniu, dlatego woli promować w swojej prozie rzeczy dobre i pozytywne. Jest jednocześnie podatna na zranienie, i to właśnie te przykre emocje stały się inspiracją do napisania kryminału.
– Parę rzeczy mnie zraniło, zasłyszanych, usłyszanych i sobie pomyślałam, dosyć tego. Przecież nie będę zabijać w książce o miłości, prawda? Natomiast w książce o zabijaniu może być miłość – mówi Katarzyna Grochola.
Książka, która otrzymała tytuł "Zranić marionetkę", znajduje się już w rękach wydawcy, jej premiera planowana jest na 29 maja. Katarzyna Grochola nie ukrywa, że okoliczności jej powstania są dość ciekawe i wiążą się z konkretnym miejscem. Pisarka mieszka obecnie w pięciopokojowym domu, w którym udało się jej wydzielić gabinet, przeznaczony głównie do pracy twórczej. Nową powieść autorka pisała jednak w innej części domu.
– To jest bez znaczenia, ile metrów się ma, zawsze trzeba znaleźć jakąś norkę, w której się pisze. Pisałam w kuchni, nie wychodziłam z kuchni. No i nic więcej chyba nie powiem, bo nie powiem, kto zabił i dlaczego. Ale proszę trzymać kciuki – mówi Katarzyna Grochola.
Pisarka już zaczęła promować nową powieść na założonym niedawno profilu na Instagramie. Liczy też na duże spotkania promocyjne z czytelnikami, m.in podczas Warszawskich Targów Książki, które odbędą się w dniach 23-26 maja. Nie ukrywa też, że rozważyłaby propozycję ze strony branży filmowej, zwłaszcza, że na ekrany trafiły już dwie jej powieści: "Nigdy w życiu!" oraz "Ja wam pokażę!". Na razie jednak czeka na pierwsze opinie o nowej książce, licząc na pozytywny odbiór.
– Niezwykle mnie cieszą każde propozycje, chyba, że pochodzą od ludzi głupich. Ale tych też, umówmy się, nie ma wielu, w każdym razie w moim pobliżu – mówi Katarzyna Grochola.
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Uroda
Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem
W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.
Gwiazdy
Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu
Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.
Media
Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu
Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.