Mówi: | Maciej Nowak |
Funkcja: | krytyk kulinarny |
Maciej Nowak: Z powodu pandemii z rynku wypadło sporo lokali gastronomicznych, które były kaprysami eleganckich pań i panów. Ta selekcja nie jest zła
Krytyk kulinarny podkreśla, że pandemia z ogromną siłą dotknęła przede wszystkim rynek lokali gastronomicznych. W efekcie wiele restauracji zakończyło swoją działalność. Jego zdaniem wypadły przede wszystkim te, które były chwilowym kaprysem właścicieli. W obliczu kryzysu zabrakło im jednak determinacji, by powalczyć o lepsze jutro. Z kolei w tych lokalach, które nadal funkcjonują, zostało znacznie ograniczone menu. Dominują w nim lokalne produkty, które łatwiej i szybciej dostać.
Decyzją rządu na początku lockdownu lokale gastronomiczne trzeba było zamknąć na kilka miesięcy. Wtedy też jedne z dnia na dzień zawiesiły działalność, a inne ratowały się dostawami i posiłkami na wynos. Kiedy z kolei przyszedł czas na odmrażanie gospodarki, wielu restauratorów nie zdecydowało się na wznowienie działalności, gdyż obawiało się tego, że przy trudnych do wprowadzenia obostrzeniach nie uda im się utrzymać rentowności.
– Problemowi jedzenia na mieście przyglądam się teraz w kontekście pandemii. Najpierw więc restauracje były zamknięte, a potem znów nie wszystkie się otworzyły, część od razu uznała, że sytuacja jest zbyt trudna, niektóre obserwowały rozwój sytuacji i też po jakimś czasie zrezygnowały. Przyglądam się bliżej sytuacji warszawskiej i poznańskiej, bo tam mnie zawodowe losy powiodły, i widzę, że z rynku wypadło sporo lokali – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Maciej Nowak, krytyk kulinarny.
Jego zdaniem nie przetrwały te lokale, które powstały w wyniku mody na własną restaurację. Ich właściciele jednak nie do końca mieli pomysł na ich funkcjonowanie, dlatego też nie stawili czoła kryzysowi i szybko oblali pierwszy test.
– Niestety to jest okrutne, co powiem, ale myślę, że ta selekcja nie jest zła, ponieważ wypadły te lokale, które nie zawsze miały dość determinacji do tego, by pracować, odpowiadając na zapotrzebowanie rynku. Wypadły te, które były kaprysami eleganckich pań i panów, którzy pomyśleli sobie: ach, założę restaurację, bo przecież tak świetnie gotuję w domu, goście, rodzina są zazwyczaj zachwyceni, no to mam w sobie duszę gastronomika. A to jest bardzo ciężki biznes. Ta praca na zapleczu restauracji to jest bardzo ciężka robota. I wydaje mi się, że ten czas zawieszenia pozwolił niektórym dokładnie przemyśleć, czy naprawdę mają pomysł na to, żeby w tak szczególnej sytuacji utrzymać się na rynku – mówi Maciej Nowak.
Restauratorzy, którzy ponownie otworzyli swoje lokale, stanęli natomiast przed wyzwaniem, jak zmobilizować gości, aby wspierali branżę gastronomiczną oraz znów byli częstymi i odpowiedzialnymi bywalcami swoich ulubionych miejsc. Pandemia jednak znacząco wpłynęła na wybory konsumenckie. Wiele osób znalazło się w dużo cięższej sytuacji, bo albo mają niższe dochody, albo pozostają bez pracy.
– Pandemia dotknęła miliony osób, wpłynęła na zatrudnienie, wynagrodzenia i z całą pewnością dużo bardziej uważnie wybieramy to, co jemy na co dzień. Latem część ludzi wybierała się do gospodarstw, do sadów, żeby tam kupować bezpośrednio od producenta albo wręcz uczestniczyć w zbiorach płodów rolnych. To są wyjątkowe doświadczenia, które sprawiają też, że z większym zrozumieniem będziemy patrzyli na wysiłek rolników i producentów i że będziemy wiedzieli, jak powstaje to, co znajduje się u nas na talerzu – mówi krytyk kulinarny.
Dzięki temu wiele osób przekonało się, że za każdym produktem stoi ogromny wysiłek, zarówno producentów, hodowców, jak też osób, które zapewniają nam świeżą dostawę. Maciej Nowak zauważa również, że w ciągu kilku ostatnich miesięcy bardzo zmieniło się menu lokali gastronomicznych.
– Z gastronomii zniknęło część produktów bardziej fikuśnych, takich jak wyszukane sery czy owoce morza, których szlaki dostarczania do polskich restauracji były zbyt skomplikowane. Zamiast tego szefowie kuchni i restauratorzy szukają jakichś polskich odpowiedników. Co więcej, część kart restauracyjnych została uproszczona pod względem dostępności produktów. To nie jest złe, to jest bardzo radykalne, ale jednak zrealizowanie idei food miles, czyli żebyśmy jedli i gotowali tylko z tego, co jest produkowane w promieniu powiedzmy 100 mil wokół nas. Bo wtedy mamy pewność, że dociera to do nas świeże – mówi.
Firmy oraz dostawcy, którzy dostarczają produkty i usługi dla restauracji, oraz restauracje to naczynia połączone. Jeśli tym drugim wiedzie się dobrze, ci pierwsi też na tym korzystają. Tylko owocna współpraca i wymiana doświadczeń umożliwia rozwój i dobre funkcjonowanie branży gastronomicznej w Polsce.
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Media
Karolina Pilarczyk: W nowym programie każdy z nas potrzebował pomocy medycznej. Ja straciłam kawałeczek palca
Drifterka podkreśla, że niektóre zadania w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory” były na tyle wymagające, że kończyły się kontuzjami i urazami. Karolina Pilarczyk zaznacza, że największą motywacją była dla niej możliwość zmierzenia się z uznanymi sportowcami, których podziwia od lat. Ma też świadomość, że różni się od pozostałych uczestników formatu, ponieważ jej dyscyplina koncentruje się nie na przygotowaniu fizycznym, ale na umiejętności prowadzenia samochodu wyścigowego, gdzie kluczowe są refleks, panowanie nad emocjami i zdolność do szybkiego podejmowania decyzji.
Bankowość
Styczeń powinien przynieść wzrost popytu na hipoteki i sprzedaży mieszkań. Klientom pomogłyby obniżki stóp procentowych
W styczniu eksperci rynku nieruchomości spodziewają się wzrostu popytu na kredyty hipoteczne. Rezygnacja przez rząd z zapowiadanego programu Kredyt 0 proc. spowodowała, że do banków zwracają się klienci czekający do tej pory na rządowe dopłaty. Jak podkreśla założyciel serwisu Tabelaofert.pl, jest grupa klientów, którzy ze względu na sytuację rynkową i swoje finanse potrzebują wsparcia państwa, ale taka ingerencja nie byłaby potrzebna przy niższym poziomie stóp procentowych. Ewentualna pomoc państwa powinna obejmować premie dla oszczędzających na własne M.
Muzyka
Luna: Nie mam planu B na życie. Jestem jednak bardzo kreatywna, więc może kiedyś zrobię jakiś film lub napiszę książkę
Wokalistka podkreśla, że wiele lat pracowała na to, żeby być w miejscu, w którym jest teraz, i robić to, co kocha. Tworzenie muzyki i koncertowanie to dla niej nie tylko praca, ale i pasja, z którą zawsze będzie związana. Luna zdradza też, że co prawda czuje potrzebę eksploracji innych swoich umiejętności, takich jak taniec czy gotowanie, i czasami marzy o radykalnej zmianie swojego życia, ale nie mogłaby porzucić całego dotychczasowego dorobku artystycznego. Nie wyklucza natomiast, że kiedyś wyreżyseruje jakiś film albo napisze powieść.