Mówi: | Kamil Kasiak |
Funkcja: | ekspert ogólnopolskiej kampanii Bezpieczny Maluch |
Przy zakupie fotelika samochodowego należy zwrócić uwagę na certyfikaty i wyniki testów zderzeniowych. 85 proc. z nich montowana jest nieprawidłowo
Źle wykonany i nieprawidłowo dobrany fotelik samochodowy nie tylko nie zapewni dziecku komfortu, lecz także ochrony. Dlatego przy zakupie fotelika – najlepiej w sklepie stacjonarnym, a nie przez Internet – warto zwrócić uwagę przede wszystkim na to, czy ma on wszelkie niezbędne certyfikaty i czy miał wykonywane testy zderzeniowe. Koniecznie trzeba go też przymierzyć go w samochodzie i sprawdzić, czy układa się pod kątem ok. 40 stopni. Ze statystyk wynika, że 85 procent fotelików dla dzieci montowanych jest nieprawidłowo.
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2016 roku w Polsce miały miejsce 2 973 wypadki drogowe z udziałem dzieci w wieku 0–14 lat. W zdarzeniach tych 72 dzieci poniosło śmierć, a 3 260 doznało obrażeń.
– Wypadki komunikacyjne mogą się zdarzyć w każdym momencie, nawet kiedy przewozimy dziecko w foteliku. Jednym z przykładów na to, jak ważny jest dobry fotelik, może być niedawny wypadek, jaki miał miejsce na autostradzie. Przy prędkości 120 km/h pękła w samochodzie opona i uderzył on czterokrotnie w inne pojazdy na drodze. Dziecko podczas tego wypadku nie doznało żadnego poważnego urazu. Praktycznie wyszło z tego zdarzenia bez szwanku, dzięki temu, że jechało w odpowiednim foteliku – mówi agencji Newseria Kamil Kasiak, ekspert ogólnopolskiej kampanii Bezpieczny Maluch.
Foteliki, które nie przechodzą żadnych testów, są ogromną pułapką. Nie wiemy bowiem, jak zachowają się one podczas wypadku.
– Odpowiedni fotelik to taki, który przechodzi testy bezpieczeństwa, czyli jest testowany pod katem tego, jak się zachowuje podczas wypadku, czy wytrzymuje wypadek i czy odpowiednio chroni dziecko. Fotelik musi być także dobrze dopasowany do samochodu. To bardzo ważne, ponieważ mamy różne skorupy fotelików, a fotele samochodowe też mają różne kształty, kąty pochylenia. To wszystko trzeba dopasować w sklepie, najlepiej pod okiem eksperta – tłumaczy Kamil Kasiak.
Choć ceny używanych fotelików kuszą na portalach aukcyjnych, to warto zainwestować w nowy sprzęt, by mieć gwarancję, że nie brał on udziału w kolizji i jest całkowicie bezpieczny. W sklepie stacjonarnym warto też poprosić eksperta, żeby przymierzył model, który chcielibyśmy zakupić do naszego samochodu.
– Nie należy zwracać uwagi głównie na wygląd czy cenę. Ważne, czy fotelik układa się pod odpowiednim kątem – a bezpieczny kąt dla dziecka w foteliku, mierząc od pionu, jest zbliżony do 40 stopni. Zwróćmy uwagę na to, czy fotelik zamontowany na siedzeniu jest stabilny i czy nie chwieje się na boki. Zwróćmy też uwagę na systemy bezpieczeństwa, w które jest wyposażony fotelik. Jednym z nich jest system LSP – to są takie teleskopy pneumatyczne, które pochłaniają energię powstałą podczas wypadku przy zderzeniu bocznym, dzięki czemu chroni dziecko przed urazami podczas takiego wypadku – wyjaśnia Kamil Kasiak.
Producenci radzą, by wybierać modele z 5-punktowymi pasami, bo są dużo bezpieczniejsze od tych z 3-punktowymi. Pasy powinny być pokryte miękkim materiałem chroniącym przed obtarciami. Ważna jest także ich odpowiednia regulacja. Najlepiej, aby wnętrze fotelika wykonane było z mikrofibry, bo zapewnia ona skórze dziecka doskonałą wentylację.
– Kolejną ważną rzeczą, którą niestety rodzice lekceważą, jest prawidłowe zapięcie dziecka w foteliku, czyli prawidłowe ściągnięcie uprzęży fotelika. Musimy tak zaciągnąć uprząż, żeby była ona napięta jak struna w gitarze. Nie zapinamy jej na grubą kurtkę – kurtkę należy zdjąć do fotelika. To są elementy, które zagwarantują naszemu dziecko bezpieczeństwo przy ewentualnym wypadku – mówi Kamil Kasiak.
Foteliki są podzielone według poszczególnych grup wagowych: 0 – dla dzieci o wadze do 10 kg, 0+ – dla dzieci o wadze 10–13 kg, I – dla dzieci o wadze 9–18 kg, II – dla dzieci o wadze 15–25 kg i III – dla dzieci o wadze 22–36 kg.
– Zwracajmy też uwagę na to, czy nasze foteliki pasują do naszego dziecka. Pierwszy zwykle kupujemy przed narodzinami malucha, natomiast po zakup drugiego, kiedy dziecko już wyrasta z pierwszego, najlepiej udać się z dzieckiem, by przymierzyć je do fotelika, a następnie przymierzyć fotelik do auta. Podobnie przy zakupie kolejnego – dodaje Kamil Kasiak.
Po zmianie przepisów w 2015 roku konieczność przewożenia pociech w fotelikach zależy od ich wzrostu. Dopóki dziecko nie będzie miało więcej niż 150 cm wzrostu, będzie musiało podróżować w taki właśnie sposób.
Czytaj także
- 2025-01-22: T. Bocheński: Współpraca z Donaldem Trumpem może być bardzo trudna. Interes amerykański będzie stawiany na pierwszym miejscu
- 2025-01-20: Coraz więcej rodziców odmawia zaszczepienia dzieci. Statystyki mogłoby poprawić ograniczenie dostępu do żłobków i przedszkoli
- 2025-01-16: Europa potrzebuje strategii dla zdrowia mózgu. Coraz więcej państw dostrzega ten problem
- 2024-12-27: Zbiórki internetowe przestały się już kojarzyć wyłącznie z finansowaniem leczenia. Ludzie zbierają także na podstawowe potrzeby i realizację marzeń
- 2025-01-17: Rośnie liczba cyberataków na infrastrukturę krytyczną. Skuteczna ochrona zależy nie tylko od nowych technologii, ale też odporności społecznej
- 2025-01-07: W ciągu 10 lat w Polsce może brakować 2,1 mln pracowników. Ratunkiem dla rynku pracy wzrost zatrudnienia cudzoziemców
- 2025-01-14: Producenci drobiu obawiają się liberalizacji handlu z Mercosurem i Ukrainą. Ostrzegają przed zagrożeniem dla bezpieczeństwa żywnościowego w UE
- 2025-01-08: Coraz więcej inwestorów stawia na budownictwo modułowe. Kolejne dwa lata powinny przynieść duże wzrosty
- 2025-01-03: Dobre prognozy dla rynku kredytów mieszkaniowych. Mimo braku rządowego programu wsparcia
- 2025-01-13: Wsparcie dla oszczędzających na wkład własny zamiast dla kredytobiorców. Eksperci proponują inne podejście do rządowych programów mieszkaniowych
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Uroda
Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem
W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.
Gwiazdy
Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu
Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.
Media
Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu
Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.