Newsy

Przy zakupie fotelika samochodowego należy zwrócić uwagę na certyfikaty i wyniki testów zderzeniowych. 85 proc. z nich montowana jest nieprawidłowo

2017-05-18  |  06:00

Źle wykonany i nieprawidłowo dobrany fotelik samochodowy nie tylko nie zapewni dziecku komfortu, lecz także ochrony. Dlatego przy zakupie fotelika – najlepiej w sklepie stacjonarnym, a nie przez Internet – warto zwrócić uwagę przede wszystkim na to, czy ma on wszelkie niezbędne certyfikaty i czy miał wykonywane testy zderzeniowe. Koniecznie trzeba go też przymierzyć go w samochodzie i sprawdzić, czy układa się pod kątem ok. 40 stopni. Ze statystyk wynika, że 85 procent fotelików dla dzieci montowanych jest nieprawidłowo.

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2016 roku w Polsce miały miejsce 2 973 wypadki drogowe z udziałem dzieci w wieku 0–14 lat. W zdarzeniach tych 72 dzieci poniosło śmierć, a 3 260 doznało obrażeń.

– Wypadki komunikacyjne mogą się zdarzyć w każdym momencie, nawet kiedy przewozimy dziecko w foteliku. Jednym z przykładów na to, jak ważny jest dobry fotelik, może być niedawny wypadek, jaki miał miejsce na autostradzie. Przy prędkości 120 km/h pękła w samochodzie opona i uderzył on czterokrotnie w inne pojazdy na drodze. Dziecko podczas tego wypadku nie doznało żadnego poważnego urazu. Praktycznie wyszło z tego zdarzenia bez szwanku, dzięki temu, że jechało w odpowiednim foteliku – mówi agencji Newseria Kamil Kasiak, ekspert ogólnopolskiej kampanii Bezpieczny Maluch.

Foteliki, które nie przechodzą żadnych testów, są ogromną pułapką. Nie wiemy bowiem, jak zachowają się one podczas wypadku.

– Odpowiedni fotelik to taki, który przechodzi testy bezpieczeństwa, czyli jest testowany pod katem tego, jak się zachowuje podczas wypadku, czy wytrzymuje wypadek i czy odpowiednio chroni dziecko. Fotelik musi być także dobrze dopasowany do samochodu. To bardzo ważne, ponieważ mamy różne skorupy fotelików, a fotele samochodowe też mają różne kształty, kąty pochylenia. To wszystko trzeba dopasować w sklepie, najlepiej pod okiem eksperta – tłumaczy Kamil Kasiak.

Choć ceny używanych fotelików kuszą na portalach aukcyjnych, to warto zainwestować w nowy sprzęt, by mieć gwarancję, że nie brał on udziału w kolizji i jest całkowicie bezpieczny. W sklepie stacjonarnym warto też poprosić eksperta, żeby przymierzył model, który chcielibyśmy zakupić do naszego samochodu.

Nie należy zwracać uwagi głównie na wygląd czy cenę. Ważne, czy fotelik układa się pod odpowiednim kątem – a bezpieczny kąt dla dziecka w foteliku, mierząc od pionu, jest zbliżony do 40 stopni. Zwróćmy uwagę na to, czy fotelik zamontowany na siedzeniu jest stabilny i czy nie chwieje się na boki. Zwróćmy też uwagę na systemy bezpieczeństwa, w które jest wyposażony fotelik. Jednym z nich jest system LSP – to są takie teleskopy pneumatyczne, które pochłaniają energię powstałą podczas wypadku przy zderzeniu bocznym, dzięki czemu chroni dziecko przed urazami podczas takiego wypadku – wyjaśnia Kamil Kasiak.

Producenci radzą, by wybierać modele z 5-punktowymi pasami, bo są dużo bezpieczniejsze od tych z 3-punktowymi. Pasy powinny być pokryte miękkim materiałem chroniącym przed obtarciami. Ważna jest także ich odpowiednia regulacja. Najlepiej, aby wnętrze fotelika wykonane było z mikrofibry, bo zapewnia ona skórze dziecka doskonałą wentylację.

Kolejną ważną rzeczą, którą niestety rodzice lekceważą, jest prawidłowe zapięcie dziecka w foteliku, czyli prawidłowe ściągnięcie uprzęży fotelika. Musimy tak zaciągnąć uprząż, żeby była ona napięta jak struna w gitarze. Nie zapinamy jej na grubą kurtkę – kurtkę należy zdjąć do fotelika. To są elementy, które zagwarantują naszemu dziecko bezpieczeństwo przy ewentualnym wypadku – mówi Kamil Kasiak.

Foteliki są podzielone według poszczególnych grup wagowych: 0 – dla dzieci o wadze do 10 kg, 0+ – dla dzieci o wadze 10–13 kg, I – dla dzieci o wadze 9–18 kg, II – dla dzieci o wadze 15–25 kg i III – dla dzieci o wadze 22–36 kg.

Zwracajmy też uwagę na to, czy nasze foteliki pasują do naszego dziecka. Pierwszy zwykle kupujemy przed narodzinami malucha, natomiast po zakup drugiego, kiedy dziecko już wyrasta z pierwszego, najlepiej udać się z dzieckiem, by przymierzyć je do fotelika, a następnie przymierzyć fotelik do auta. Podobnie przy zakupie kolejnego – dodaje Kamil Kasiak.

Po zmianie przepisów w 2015 roku konieczność przewożenia pociech w fotelikach zależy od ich wzrostu. Dopóki dziecko nie będzie miało więcej niż 150 cm wzrostu, będzie musiało podróżować w taki właśnie sposób.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Sebastian Karpiel-Bułecka: Jurorowanie to nie jest proste zadanie, ale bardzo mnie to rajcuje. Staram się być sprawiedliwy, szczery i rzetelny

Nowy juror w programie „Must Be the Music” podkreśla, że ta rola jest dla niego niezwykłą przygodą, bo dzięki niej nie tylko może odkrywać młode talenty, ale także nieznane dotąd aspekty swojej kariery artystycznej. Ocenianie uczestników nie jest prostą sprawą, ale Sebastian Karpiel-Bułecka nie chce nikomu dawać złudnych nadziei i chwalić kogoś tylko po to, żeby nie zrobić mu przykrości. Wokalista wychodzi z założenia, że jeśli ktoś decyduje się na udział w tym programie, to musi być przygotowany na każdą ocenę, nawet tę najbardziej surową.

Prawo

Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów

Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.

Ochrona środowiska

Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru

Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.