Newsy

Adam Konkol, założyciel zespołu Łzy: Jestem chory na tętnicze nadciśnienie płucne. Od dziecka mam wrodzoną wadę serca

2015-05-28  |  07:00

Bywały dni, gdy podczas koncertu stałem za głośnikiem i plułem krwią – wyznaje Adam Konkol, lider zespołu Łzy. Muzyk od lat cierpi na naczyniową chorobę płuc, która niejednokrotnie zagrażała jego życiu. Dzięki nowoczesnej terapii od roku czuje się jednak znacznie lepiej – jest w stanie wejść na pierwsze piętro bez zmęczenia, a nawet przejechać kilometr na rowerze.

Adam Konkol od dziecka cierpi na zespół Eisenmengera. Jest ona powikłaniem wrodzonych wad serca związanych z lewo-prawym przeciekiem krwi. U chorych dochodzi do stopniowego nadciśnienia płucnego, które w większości przypadków prowadzi do szybkiej śmierci. Leczenie polega głównie na zapobieganiu powikłaniom, a w skrajnych przypadkach na przeszczepie płuco-serca. W ramach profilaktyki chorzy przede wszystkim powinni unikać wysiłku fizycznego.

Adam Konkol miał 5 lat, gdy wykryto u niego zespół Eisenmengera. Lekarze nie dawali mu wówczas szans na przeżycie więcej niż 2 lat. Obecnie muzyk ma 39 lat i jest jednym z najdłużej żyjących ludzi z tą chorobą na świecie. 

– Moje życie sceniczne nigdy nie było łatwe. Zdarzały się koncerty, kiedy nie wyobrażałem sobie, że koncert może się odbyć beze mnie albo że można go odwołać. Stałem za głośnikiem i plułem krwią, bo miałem akurat krwotok. Wtedy nie wiedziałem, że jest to zagrożenie życia. Teraz wiem, że to było bardzo nieodpowiedzialne, dzisiaj bym może zrobił inaczej. Ale po prostu już nie latam teraz tak jak kiedyś po scenie, nie robię show – mówi Adam Konkol agencji informacyjnej Newseria.

Muzyk nie ukrywa, że rok temu był w tak złym stanie fizycznym, że chciał zrezygnować z grania koncertów i wyłączyć się z życia publicznego. Problemem były dla niego tak prozaiczne czynności, jak wejście po schodach, koszenie trawnika czy wzięcie córeczki na ręce. Zapisał się jednak do programu leczenia farmakologicznego, który przyniósł zaskakujące rezultaty. Już po trzech dniach przyjmowania leków Konkol poczuł się znacznie lepiej i bez większych problemów wszedł po schodach na pierwsze piętro bez odczucia zmęczenia. Zdołał też przejechać kilometr na rowerze stacjonarnym.

– Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że był to mój pierwszy kilometr na rowerze od 30 lat. Nie byłem w stanie znieść wysiłku fizycznego, jakim jest pedałowanie. A dzisiaj, gdyby nie to, że muszę się trochę ograniczać, to chętnie jechałbym dalej, ponieważ sprawiało mi to niesamowitą frajdę, przyjemność. Było to dla mnie jak latanie dla zdrowego człowieka. Zaczęły mnie już nawet boleć nogi, a płuca jeszcze dawały radę, więc super – mówi Adam Konkol.

Mimo ograniczeń wynikających z choroby Konkol prowadzi niezwykle aktywny tryb życia. Na polskiej scenie muzycznej obecny jest od blisko 20 lat: występował w zespołach The Pilators oraz Araka, a w 1996 roku założył grupę Łzy. 10 lat później stworzył kolejny band, czyli Boyler, w którym gra do dziś. Jest też twórcą boysbandu 4Love. Jest gitarzystą, autorem tekstów i kompozytorem. Twierdzi jednak, że od dłuższego czasu stara się żyć spokojniej, nie imprezuje, na koncertach gra bardziej statycznie.

Nadal sprawia mi to dużą przyjemność, lubię grać koncerty. Natomiast po koncertach staram się wysypiać, nie imprezuję jak typowy muzyk rockowy. Staram się żyć spokojnie. Zmusiła mnie do tego choroba, ale i tak jestem przeszczęśliwy, że mogę grać na scenie, wykonywać swój zawód i spełniać swoje marzenia. A myślałem, że nie będzie to nigdy możliwe – mówi Adam Konkol.

Artysta podkreśla, że od dziecka oswajano go z myślą, że jego życie nie będzie długie, a jedynym ratunkiem jest przeszczep płuc i serca. Wielokrotnie trafiał do szpitali w stanie zagrożenia życia, także na oddziały transplantologii. Dzięki leczeniu w ramach programu terapeutycznego jego zdrowie i jakość życia znacznie się poprawiły.
Kolejną nadzieją dla chorych na tętnicze nadciśnienie płucne jest lek, który w badaniach ma udowodnione, że o ponad 40 proc. przedłuża życie chorych, oraz o 60 proc. ogranicza pobyt chorych w szpitalu,

 Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że ten ratunek przyjdzie od strony farmakologicznej, ale musiałem 40 lat żyć, żeby się tego ratunku doczekać. Natomiast jestem przeszczęśliwy, że mi się udało i w tej chwili jest dobrze. Moje samopoczucie jest na tyle dobre, że mogę dzisiaj wystąpić na koncercie i wziąłbym nawet w ciemno takie samopoczucie jakie mam teraz do końca życia – mówi Adam Konkol.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Rodziny zastępcze w kryzysie z powodu braku odpowiedniego wsparcia państwa. Zespoły robocze pracują nad wypracowaniem nowych przepisów

Na koniec 2022 roku w pieczy zastępczej przebywało 72,8 tys. dzieci, przy czym nieco ponad 56 tys. w pieczy rodzinnej. Od 2020 roku wzrasta ogólna liczba wychowanków placówek opiekuńczo-wychowawczych kosztem rodzin zastępczych, których jest coraz mniej. – Problemem jest niedofinansowanie całego systemu, brakuje też wsparcia i szkoleń dla rodziców – podkreśla Agnieszka Smarzyńska, prezeska Fundacji Happy Kids. Powołane niedawno przez resort polityki społecznej zespoły robocze mają wypracować nowe rozwiązania, które zapobiegną kryzysowi w pieczy zastępczej w Polsce.

Film

Julia Kamińska: Najnowszy singiel pokazuje moje drugie, wulgarne oblicze. Nie chcę się już bać, tylko móc wreszcie wyrażać siebie nawet w bardzo odważnych tekstach

Wokalistka podkreśla, że poprzez utwór „Dobrze się mamy MSNR” chciała zaprezentować odbiorcom nieco inne oblicze niż to, które znają z jej dotychczasowych projektów zawodowych. Niektórych jej nowa odsłona zaskoczyła, a nawet zbulwersowała. Julia Kamińska nie boi się jednak krytyki i również w swojej twórczości chce podejmować tematy trudne i kontrowersyjne. A już w maju ukaże się jej debiutancka płyta. Jesienią natomiast artystka zamierza wyruszyć w trasę koncertową właśnie z piosenkami z tego albumu.

Gwiazdy

Joanna Jędrzejczyk: Przygotowuję się do udziału w stand-upach. Będę miała 30 występów i spróbuję rozśmieszyć gości swoimi historiami

Na pewien czas zawodniczka MMA zamienia ring na scenę i dołącza do stand-upowego teamu. Czeka ją 30 występów, do których musi się solidnie przygotować, by zaciekawić widzów i porwać ich do wspólnej zabawy. Joanna Jędrzejczyk ma nadzieję, że sprawdzi się w roli stand-uperki, a jeśli nawet zdarzą się jej jakieś potknięcia, to nie zamierza się poddawać, bo przecież to dopiero jej pierwszy taki projekt, a trening czyni mistrza, zarówno w sporcie, jak i w aktorstwie.