Mówi: | Joanna Neuhoff-Murawska, specjalista ds. żywienia człowieka Anna Galonska, dział kontroli jakości i rozwoju dostawców NUTRICIA Klaudiusz Matejka, dostawca warzyw do firmy BoboVita od ponad 10 lat |
Prawidłowa dieta do trzeciego roku życia ma wpływ na zdrowie w życiu dorosłym i długość życia
Pierwsze 1000 dni życia to czas, w którym organizm dziecka jest szczególnie wrażliwy na działanie szkodliwych czynników, dlatego wymaga specjalnej diety. Zdaniem ekspertów najczęstszym błędem popełnianym przez rodziców jest ocenianie produktów pod kątem smaku, zapachu czy wyglądu. Kryteria te nie są wystarczające, aby ocenić, czy pożywienie dla najmłodszych spełnia rygorystyczne normy.
– Niemowlę wymaga zupełnie innej diety z prostego powodu: to zupełnie inny organizm niż człowieka dorosłego. Gdy dziecko zaczyna być bardziej mobilne, opiekunowie usuwają z jego otoczenia niebezpieczne przedmioty, podobnie jest z dietą. Zabezpieczamy takiego dzieciaczka, żeby nie miał w swoim menu niepotrzebnych toksyn i zanieczyszczeń, które mogłyby zaszkodzić jego zdrowiu. Bariery ochronne i cały system ochronny organizmu dziecka są jeszcze nie w pełni sprawne – wyjaśnia Joanna Neuhoff-Murawska, specjalista ds. żywienia człowieka.
Jak twierdzą specjaliści zajmujący się żywieniem dzieci, maluchy podczas 1000 pierwszych dni życia, czyli w szczególnym okresie wzrostu i rozwoju, wymagają szczególnej diety.
– Wybór zbilansowanego i bezpiecznego posiłku dla dziecka to trzeci krok w trosce o bezpieczeństwo i dobry rozwój dziecka, który czynią opiekunowie. Pierwszy krok wykonuje mama już podczas ciąży: zaczyna odżywiać się odpowiedzialniej, bardziej świadomie. Drugi krok to karmienie piersią. Mama daje dziecku pokarm, który jest dostosowany do jego potrzeb w 100 procentach – wyjaśnia Neuhoff-Murawska. – A trzeci krok to kontynuacja tej ochrony, czyli karmienie dziecka posiłkami zbilansowanymi i bezpiecznymi.
Ważne, aby żywność dla dzieci była bezpieczna, czyli wolna od toksyn, metali ciężkich i pestycydów.
– Organizm w pełni wykształcony ma szczelną śluzówkę jelita, która byle intruza nie przepuści. Ma sprawną wątrobę, nerki, system immunologiczny, więc daje sobie radę z różnymi toksynami. Poza tym każda toksyna i jej działanie są tym groźniejsze, im mniejszy organizm je spożył, ponieważ rozkładają się one na kilogram masy ciała, a dziecko nie jest jeszcze ani tak duże, ani tak sprawne w odtruwaniu organizmu – podkreśla specjalistka ds. żywienia człowieka.
Jak wykazują badania, a także doświadczenie lekarzy, żywność zanieczyszczona pestycydami, metalami ciężkimi, azotynami, metabolitami pleśni stanowi realne zagrożenie dla zdrowia dziecka i ma ogromny wpływ na układ neurologiczny. Zatrucie takimi substancjami może doprowadzić do niedotlenienia organizmu, a także do zwiększenia ryzyka zachorowania w przyszłości na poważne choroby, w tym nowotwory.
– Skutki nieprawidłowego odżywiania są dwa. Pierwszy jest taki, że dziecko źle przybiera na wadze, jest niedożywione lub za bardzo odżywione, a to jest problem około 25 proc. dzieci do 3 roku życia – wyjaśnia Neuhoff-Murawska. – Drugim, odległy, jest np. otyłość i choroby jej towarzyszące, a więc cukrzyca, nadciśnienie tętnicze czy choroby serca, dlatego jeśli nasze dzieci mają dożyć 100 lat życia, to muszą być dobrze odżywiane przez pierwsze tysiąc dni życia.
Z tych powodów producenci żywności dla dzieci przykładają dużą wagę do tego, w jaki sposób i z jakich składników przyrządzane są posiłki dla dzieci. Muszą przestrzegać odgórnie ustalonych norm i zasad bezpieczeństwa, ale często wyznaczają również własne, wewnętrzne restrykcje, które są przestrzegane w fabryce, na etapie produkcji, a także już na etapie uprawy, by zagwarantować powstanie bezpiecznego surowca. Jak zapewniają, tu nie ma miejsca na ani przypadek, ani na oszczędności.
– Żeby nasze posiłki spełniały te ostre wymogi, musimy mieć pewność, że surowce, których użyjemy do produkcji, są odpowiedniej jakości. I dlatego normy dla naszych warzyw są nawet 5000 razy ostrzejsze niż dla warzyw ogólnodostępnych, które spożywają dorośli – mówi Anna Galonska z działu kontroli jakości i rozwoju dostawców NUTRICIA.
Jak zapewnia, są one kontrolowane od samego początku, od siewu aż do zbioru, a dostawcy zaczynają od wybierania odpowiednich pól, później kontrolują jakość tych upraw przez cały okres ich wzrostu, a dodatkowo po zbiorze każda partia warzyw, owoców czy zbóż przechodzi nawet ponad 600 testów jakości, które dają gwarancję, że te surowce są bezpieczne i że można ich używać. Kontrolowanie jakości nie kończy się jednak wraz z przyjęciem surowców.
– One będą przechodziły kolejne kontrole już w zakładzie i zostaną dopuszczone do produkcji dopiero wtedy, kiedy spełnią wszystkie wymagania nałożone przez dział jakości naszej fabryki, dalsze testy będą wykonywane na każdym etapie produkcji – podkreśla Galonska.
Wśród dostawców warzyw dla marki BoboVita jest Klaudiusz Matejka, który współpracuje z firmą od ponad 10 lat. Priorytetem dla niego jest przede wszystkim jakość surowców.
– Badamy te warzywa pod względem zawartości pozostałości metali ciężkich, azotynów, pestycydów. Przeprowadzamy bardzo wiele badań, żeby warzywa, które produkujemy, spełniały bardzo restrykcyjne wymagania – podkreśla dostawca.
Wszystko, jak mówi, zaczyna się od wyboru właściwego pola uprawnego, które jest dokładnie sprawdzane pod kątem jakości gleby czy zanieczyszczeń. Dostawca zwraca uwagę m.in. na mit domowego ogródka, który wydawałoby się jest najbezpieczniejszymi miejsce do uprawy warzyw dla najmłodszych.
– Nie wiemy, czy w przydomowym ogródku, w którym produkujemy warzywa, nie jest przekroczony poziom metali ciężkich, czy stosując kompost, nie damy go zbyt dużo, możemy przez przypadek przekroczyć zawartość azotynów w marchewce i tym sposobem podać dziecku warzywa, które nie spełniają wysokich norm opracowanych specjalnie z myślą o ich wrażliwych organizmach. Tylko szczegółowe badania dają pewność, że żywność jest zdrowa – podkreśla Klaudiusz Matejka.
Czytaj także
- 2024-03-19: Jan Wieczorkowski: Ktoś, kto w internecie udostępnia pracę aktorów, zarabia na tym, a my nie. Tantiemy dla aktorów to kluczowa sprawa
- 2024-03-26: W anestezjologii dokonał się skokowy postęp. To dziś jedna z najbezpieczniejszych dziedzin medycyny
- 2024-03-26: Fundusze Norweskie wspierają polskie firmy. Mogą się one ubiegać o granty związane m.in. z ochroną środowiska czy innowacyjnymi technologiami
- 2024-03-13: Katastrofa humanitarna w Strefie Gazy. Ponad pół miliona ludzi zagrożonych klęską głodu
- 2024-03-12: Wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa danych przetwarzanych w różnych urzędach. NIK zapowiada kontrole we wszystkich jednostkach samorządu terytorialnego
- 2024-03-20: Coraz więcej samorządów chce zakładać spółdzielnie energetyczne. Na ten cel trafi 2 mld zł z funduszy europejskich
- 2024-03-28: Poparcie Europejczyków dla Ukrainy pozostaje silne. Bardziej kontrowersyjna jest kwestia jej wejścia do NATO
- 2024-03-11: Lokalne spółdzielnie energetyczne mogą być rozwiązaniem problemu ubóstwa energetycznego. Mają szansę poprawić także sytuację kobiet na rynku pracy
- 2024-03-08: Auta elektryczne nie są już wykorzystywane tylko jako typowe pojazdy miejskie. Kierowcy przemierzają nimi coraz więcej długich dystansów
- 2024-03-06: Pacjenci i lekarze apelują o Narodowy Plan dla Chorób Rzadkich. Aktualizacja strategii ma być gotowa w II kwartale
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Partner Serwisu Zdrowie
Media
Michel Moran: Dorota Szelągowska jest dobrą i prawdziwą osobą, a coraz mniej prawdziwych ludzi na tym świecie. Jesteśmy przyjaciółmi, odkąd spotkaliśmy się w programie
Znany szef kuchni cieszy się z tego, że dane mu jest realizować tak ważny dla niego projekt zawodowy wspólnie z Dorotą Szelągowską. Choć wcześniej sporadycznie spotykali się na korytarzach TVN–u, to dopiero na planie programu „MasterChef Nastolatki” mieli okazję bliżej się poznać. Szybko nawiązali nić porozumienia i zostali przyjaciółmi. Teraz obydwoje nie szczędzą sobie pochwał i miłych słów.
Styl życia
Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych
Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.
Handel
Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej
Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.