Newsy

Małgorzata Socha: Praca na planie zdjęciowym kontynuacji „BrzydUli” była bardzo wyczerpująca. Przez pandemię towarzyszył nam ciągły stres, cieszymy się więc na finał

2022-04-11  |  06:22

Lada moment padnie ostatni klaps na planie serialu „BrzydUla”. Aktorka zapewnia, że nie wie, jak potoczą się losy jej bohaterki, ale wierzy, że scenarzysta i tym razem zaskoczy, a jednocześnie usatysfakcjonuje widzów. Małgorzata Socha podsumowuje ostatnie dwa lata na planie kontynuacji serii i nie ukrywa, że był to bardzo wyczerpujący czas. Pandemia koronawirusa wielokrotnie weryfikowała plany producentów, a aktorzy musieli zmieniać grafiki zawodowe. I choć wszyscy zżyli się ze sobą, to jednak przyszedł już czas, by odpocząć od tego projektu.

– Myślę, że wszyscy nie możemy się doczekać wielkiego finału, ale przyznam szczerze, że do końca jeszcze nie wiemy, jak będzie on wyglądał. Nasz główny scenarzysta Piotrek Jasek pracuje tak, żeby widzowie byli usatysfakcjonowani, a jednocześnie zaskoczeni. Wszystko się dobrze skończy, ale zobaczmy, po czyjej myśli. „BrzydUla” wróciła do domów widzów po 12 latach, z czego my aktorzy oczywiście bardzo się cieszyliśmy. Myślę, że ta odsłona była bardzo zaskakująca – mówi agencji Newseria Lifestyle Małgorzata Socha.

Aktorka podkreśla, że z racji pandemii praca na planie nie była łatwa. Wszyscy musieli się dostosować do niecodziennych warunków i reżimu sanitarnego. Zdarzało się również tak, że z powodu choroby zdjęcia były na jakiś czas przerywane.

– Pracowaliśmy przez całą pandemię i nigdy do tej pory nie pracowałam w tak trudnych warunkach. Badania dla całej ekipy, praca w maseczkach, które aktorzy mogli zdjąć dopiero na planie, towarzyszył nam ciągły stres, niepewność, goniące terminy, kolejne zachorowania, obsuwające się dni zdjęciowe. A to jest jednak serial codzienny, gdzie trzeba mierzyć się z czasem i serial musiał być po prostu na czas dostarczony dla stacji, żeby go mogła pokazać w telewizji. To są takie rzeczy, z których widzowie nie zdają sobie sprawy, ale które są bardzo stresujące dla wszystkich tworzących dany projekt – mówi.

Małgorzata Socha podkreśla, że wszyscy czuli ciężar odpowiedzialności i przestrzegali dyscypliny tak, by maksymalnie wykorzystać codzienny grafik, a nawet mieć kilka ujęć na zapas.

– Wystartowaliśmy z początkiem pandemii i kończymy pod koniec pandemii, więc to jest pandemiczny serial. Warunki były trudne, a jednocześnie czuliśmy się tak, jakbyśmy pracowali w rodzinie, co też było bardzo wspierające. Każdy z nas wiedział, gdzie jakie akcenty są dla niego rozłożone, co ma robić i jak. Mimo to dla nas wszystkich jednak ten moment był dość wyczerpujący i myślę, że chyba wszyscy cieszymy się na to, żeby ten wielki finał już nadszedł – mówi.

Aktorka bardzo ceni sobie współpracę z tą ekipą. Zapewnia też, że wszyscy bardzo zżyli się ze sobą i miło im będzie spotkać się kiedyś przy innych wspólnych projektach.

– Przez ten czas bardzo dobrze się poznaliśmy, zaprzyjaźniliśmy. Po 12 latach naprawdę to była wielka przyjemność spotkać się z kolegami znowu na tym planie. Czujemy, że jesteśmy rodziną, to jest fajne i na pewno dla nas, dla aktorów, było to też bardziej komfortowe zadanie – mówi Małgorzata Socha.

W „BrzydUli” aktorka wciela się w rolę sekretarki Violetty Kubasińskiej, która zdobyła serca widzów swoimi charakterystycznymi stylizacjami i błyskotliwymi powiedzeniami. To jedna z najbarwniejszych postaci tego serialu. Zdjęcia do produkcji potrwają jeszcze kilka tygodni.

– Wiosna absolutnie jest pracowita, cały czas jesteśmy na planie „BrzydUli”, a jednocześnie kręcę 19. sezon „Przyjaciółek”. Jest bardzo dużo pracy, tak naprawdę bieganie pomiędzy planami, a jeszcze też zostaje życie, jakiś chociaż mały wycinek – dodaje Małgorzata Socha.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Podróże

Radosław Majdan: W ferie jedziemy z chłopcami w góry. Nie umiem jeździć na nartach i nie ciągnie mnie na stok

W przerwie między nagraniami do różnych projektów telewizyjnych i internetowych były piłkarz, a obecnie komentator sportowy wybiera się na odpoczynek. W planach są dwa kierunki: najpierw zagraniczny kurort narciarski, a później jakieś egzotyczne miejsce. Radosław Majdan zaznacza jednak, że sam nie potrafi jeździć na nartach, bo jako zawodowy sportowiec miał zapisane w kontrakcie, że nie może ryzykować na stoku. Ten wyjazd organizuje jednak z myślą o synach i ma nadzieję, że najmłodszy Heniu też szybko połknie bakcyla jak jego bracia.

Problemy społeczne

Polacy nie wiedzą zbyt dużo o chorobach mózgu. Jeszcze mniej o tym, jak o niego dbać

Choroby mózgu nie są zbyt rozpowszechnionym tematem wśród Polaków. Znacznie więcej wiedzą o zdrowiu ogólnie czy otyłości. Tym samym trudno im wskazać konkretne choroby, a tym bardziej powiedzieć coś o związanej z nimi profilaktyce. O tzw. higienie mózgu słyszał tylko co trzeci badany, a 13 proc. rozumie, czym ona jest. Dlatego też eksperci wskazują na większą potrzebę edukacji w tym zakresie.

Film

Joanna Kurowska: W tym kraju aktorzy są na końcu przewodu pokarmowego. Nikt nas nie broni, nie mamy związków zawodowych jak w USA

Aktorka nie szczędzi gorzkich słów pod adresem środowiska polskich filmowców. Jest rozgoryczona tym, że w branży nie można na nikogo liczyć nawet wtedy, kiedy dochodzi do utraty pracy, mobbingu czy nadużyć finansowych. Artyści się nie wspierają, a rywalizacja o role i obawa przed konsekwencjami wyrażania krytyki wobec reżyserów czy producentów powodują, że atmosfera jest niezwykle napięta. Joanna Kurowska zwraca też uwagę na konieczność przeprowadzenia reformy Związku Artystów Scen Polskich. Jej zdaniem to sztuczny twór, który w rzeczywistości nie dba o aktorów, nie broni ich praw i interesów.