Newsy

Od dziś w Instytucie Reportażu można oglądać wystawę „Znikający Harlem” Bartosza Maciejewskiego

2015-03-06  |  06:30

Wystawa „Znikający Harlem” to obraz wieloetnicznej i wielokulturowej, legendarnej dzielnicy Nowego Jorku. To także fotograficzny zapis zachodzących w niej zmian, głównie etnicznych. Kilkanaście fotografii wykonanych przez Bartosza Maciejewskiego można oglądać od 6 marca w warszawskim Instytucie Reportażu.

Bartosz Maciejewski od lat zajmuje się uwiecznianiem na zdjęciach wielokulturowego Nowego Jorku. Do Harlemu po raz pierwszy trafił w 2013 roku i jak twierdzi, zakochał się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia. Rok później wrócił na dłużej  w legendarnej dzielnicy Nowego Jorku spędził prawie miesiąc. Harlem od dziesiątków lat jest jednym z najważniejszych ośrodków kultury afroamerykańskiej. W latach 50. i 60. XX wieku 98 proc. mieszkańców Harlemu stanowili Afroamerykanie. Jednocześnie jest to miejsce kultowe dla artystów: muzyków, pisarzy i malarzy. W tamtejszych klubach jazzowych występowały takie gwiazdy muzyki, jak Ella Fitzgerald czy Stevie Wonder. Obecnie Harlem przechodzi poważne zmiany, głównie pod względem etnicznym.

– Z jednej strony napływają do tego miejsca biali Amerykanie, bogaci nowojorczycy, bardziej z południa Nowego Jorku, a także z innych części świata, m.in. z Karaibów, Ameryki Środkowej i Afryki – w tej chwili bardzo duża część tej społeczności to przybysze z Afryki Środkowej. Z tego powodu to miejsce się przeobraża. To z jednej strony jest ożywcze, z drugiej strony jest to jednak trudne wyzwanie dla tej etnicznej większości, czyli właśnie Afroamerykanów, którzy tam są. Muszą oni zaakceptować te zmiany i przyjąć jako swoje – mówi Bartosz Maciejewski w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.

Jadąc do Nowego Jorku, polski fotograf zamierzał przede wszystkim sprawdzić, czy jazz nadal odgrywa tak ważną rolę w życiu Harlemu. Z jego obserwacji wynika, że także w tym zakresie następuje duża zmiana. Jazz wypierany jest stopniowo przez rap, soul, pop i R&B. Znikają kluby jazzowe, zmienia się charakter i przeznaczenie tak kultowych miejsc, jak najsłynniejsza scena Harlemu, czyli Teatr Apollo. W ciągu czterech tygodni spędzonych w Harlemie Bartosz Maciejewski zwiedził prawie całą dzielnicę, robiąc zdjęcia i rozmawiając z ludźmi. Twierdzi, że był na ogół dobrze przyjmowany, ponieważ ludzie z natury czują potrzebę bycia uwiecznianymi i chcą być fotografowani.

– Na pewno jest tak, że każdy, kto ma jakieś wyobrażenie o Harlemie i w ogóle o czarnych dzielnicach Nowego Jorku, również Bronksu, jadąc tam z dużym aparatem i ogromną lufą obiektywu ma wątpliwości, czy nie zostanie tam źle przyjęty, czy nie zostanie w jakiś sposób odrzucony przez tę społeczność. Ja byłem tam przeszło miesiąc i rzeczywiście pierwszy tydzień był dla mnie trudny, oswajałem się z tym miejscem, z tymi ludźmi. Ale po kilku dniach, po tygodniu stałem się w jakimś sensie częścią tego, a przynajmniej starałem się wtopić w ten klimat, w to miejsce i myślę, że to się udało – mówi Bartosz Maciejewski.

Maciejewski z wykształcenia jest prawnikiem i specjalistą od zarządzania, z zamiłowania natomiast fotografem. Przyznaje, że ma tendencję do robienia zdjęć trudnych i fotografowania osób, które borykają się z problemami emocjonalnymi i materialnymi, które przechodzą życiową metamorfozę. Chętnie mierzy się z problematyką osamotnienia człowieka, wyobcowaniem ze środowiska i brakiem zrozumienia.

– Na moich zdjęciach, które przecież w dużej mierze są zdjęciami portretowymi, bo opowiadam o Harlemie, pokazując historię osób, historie ludzi, w jakimś sensie widoczna jest niemoc tych ludzi i ich problemy egzystencjalne, tego się nie da ukryć. Zresztą ja tego nie chcę ukrywać. Robiąc te zdjęcia, udało mi się uchwycić twarz Harlemu, jakiś genotyp tego miejsca, społeczności, tak o tym dzisiaj myślę mówi Bartosz Maciejewski.

Otwarcie wystawy „Znikający Harlem” 6 marca o godz. 19. Gościem specjalnym wernisażu będzie Michał Urbaniak, wybitny polski muzyk jazzowy i kompozytor. Opowie on o Harlemie z lat 70. i 80.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Podróże

Radosław Majdan: W ferie jedziemy z chłopcami w góry. Nie umiem jeździć na nartach i nie ciągnie mnie na stok

W przerwie między nagraniami do różnych projektów telewizyjnych i internetowych były piłkarz, a obecnie komentator sportowy wybiera się na odpoczynek. W planach są dwa kierunki: najpierw zagraniczny kurort narciarski, a później jakieś egzotyczne miejsce. Radosław Majdan zaznacza jednak, że sam nie potrafi jeździć na nartach, bo jako zawodowy sportowiec miał zapisane w kontrakcie, że nie może ryzykować na stoku. Ten wyjazd organizuje jednak z myślą o synach i ma nadzieję, że najmłodszy Heniu też szybko połknie bakcyla jak jego bracia.

Problemy społeczne

Polacy nie wiedzą zbyt dużo o chorobach mózgu. Jeszcze mniej o tym, jak o niego dbać

Choroby mózgu nie są zbyt rozpowszechnionym tematem wśród Polaków. Znacznie więcej wiedzą o zdrowiu ogólnie czy otyłości. Tym samym trudno im wskazać konkretne choroby, a tym bardziej powiedzieć coś o związanej z nimi profilaktyce. O tzw. higienie mózgu słyszał tylko co trzeci badany, a 13 proc. rozumie, czym ona jest. Dlatego też eksperci wskazują na większą potrzebę edukacji w tym zakresie.

Film

Joanna Kurowska: W tym kraju aktorzy są na końcu przewodu pokarmowego. Nikt nas nie broni, nie mamy związków zawodowych jak w USA

Aktorka nie szczędzi gorzkich słów pod adresem środowiska polskich filmowców. Jest rozgoryczona tym, że w branży nie można na nikogo liczyć nawet wtedy, kiedy dochodzi do utraty pracy, mobbingu czy nadużyć finansowych. Artyści się nie wspierają, a rywalizacja o role i obawa przed konsekwencjami wyrażania krytyki wobec reżyserów czy producentów powodują, że atmosfera jest niezwykle napięta. Joanna Kurowska zwraca też uwagę na konieczność przeprowadzenia reformy Związku Artystów Scen Polskich. Jej zdaniem to sztuczny twór, który w rzeczywistości nie dba o aktorów, nie broni ich praw i interesów.