Newsy

Tamara Arciuch: Teraz pracuję dużo więcej niż przed pandemią. Myślenie o sobie „jestem gwiazdą i czekam” jest błędne

2021-04-07  |  06:27

Aktorka przyznaje, że pracuje teraz dużo więcej niż przed pandemią. Wtedy była bowiem na urlopie macierzyńskim i wycofała się nieco z życia zawodowego, a później siłą rzeczy propozycje nie przychodziły. Nie chciała już jednak dłużej bezczynnie siedzieć i czekać. Wzięła sprawy w swoje ręce i dlatego teraz jest w zupełnie innym miejscu swojej kariery. Jej zdaniem takie zmiany są w życiu potrzebne, po to, by na nowo złapać wiatr w żagle i sprawdzać się na innych płaszczyznach. Mocno kibicuje więc tym koleżankom i kolegom po fachu, którzy również zawalczyli o siebie i wypełnili pustkę związaną z lockdownem i brakiem pracy.

Tamara Arciuch podkreśla, że jej wzmożona aktywność zawodowa to wynik tego, że nie bała się podjąć nowych wyzwań. Można ją teraz oglądać m.in. w programie „Twoja twarz brzmi znajomo” w Polsacie, a także w serialu „Tajemnica zawodowa”, gdzie wciela się w prawniczkę Monikę Litwin. Aktorka zapewnia, że praca na planie przebiegała bez zakłóceń, a wszyscy bez najmniejszego problemu dostosowali się do nowej rzeczywistości.

– Oprócz tego, że wszyscy chodzą w maseczkach, pilnują dezynfekcji rąk i że jesteśmy często testowani, to dla nas aktorów właściwie niewiele się zmieniło. Gramy, tak jak graliśmy, jesteśmy blisko siebie, może nie ściskamy się tak jak kiedyś, bo kiedyś po prostu w ogóle się nie myślało o tym dystansie. Ale jesteśmy z charakteryzatorem czy z fryzjerem blisko i staramy się, żeby na tyle, na ile jest to możliwe, zachowywać te zasady rzeczywistości pandemicznej – mówi agencji Newseria Lifestyle Tamara Arciuch.

Aktorka cieszy się, że dostaje nowe propozycje zawodowe, i chętnie z nich korzysta. Ma jednak świadomość, że dla wielu aktorów ostatni rok nie był zbyt łaskawy. Teatry przez wiele miesięcy były zamknięte, a jeśli już działały, to z ograniczeniami. Dlatego też propozycje od producentów filmów czy seriali były przez nich jak najbardziej pożądane.

– Większość aktorów nie ma w tej chwili pracy i ten plan zdjęciowy jest błogosławieństwem, że można iść do pracy, że zarabia się na życie, ale też człowiek nie ginie w domu w jakiejś depresji – mówi Tamara Arciuch.

Aktorka podkreśla, że nie narzeka na brak zajęć. Umiejętnie wypełniła czas wolny wymuszony przez pandemię i tuż po urlopie macierzyńskim poświęciła się nowym projektom zawodowym, które dały jej wiele satysfakcji.

– Dla mnie to był w ogóle dobry czas w takim sensie, że teraz pracuję dużo więcej niż przed pandemią. Nie mam teatru, nie mam spektaklu, z którym jeżdżę, dlatego też mogłam podjąć się pewnych wyzwań, których nie mogłabym się podjąć wcześniej. Ta druga część lockdownu odbywa się więc u mnie już w takim zawirowaniu zawodowym. Nie mam teraz w ogóle czasu na nic, bo bardzo intensywnie pracuję. I to jest w sumie paradoks, że teraz jest więcej pracy niż wtedy, kiedy wszystko było normalnie – mówi.

Tamara Arciuch podkreśla, że czas pandemii i związanego z nią lockdownu nie jest dla niej szczególnym momentem, w którym przewartościowała swoje życie i na nowo ustaliła priorytety. Nastąpiło to chwilę wcześniej, kiedy zdecydowała, że chce sama decydować o swoim życiu zawodowym, a nie zdawać się tylko na łaskę producentów czy reżyserów.

– Dużo wcześniej przewartościowałam sobie wiele rzeczy, też przez późne macierzyństwo, przez to, że najpierw sama wybrałam, że nie będę pracować, a potem już ta praca nie za bardzo się do mnie zgłaszała. I postanowiłam, że wezmę życie w swoje ręce i będę robiła swoje rzeczy. I to spowodowało, że zaczęliśmy myśleć z mężem o wspólnym przedstawieniu, zaczęłam uruchamiać w sobie zupełnie inne pokłady twórcze niż tylko siedzenie i czekanie, aż zadzwoni telefon i ktoś wymyśli sobie mnie w jakiejś roli. Teraz po prostu czuję, że na pewno trzeba cały czas się rozwijać i cały czas coś zmieniać. Wtedy okaże się, że możemy robić coś, czego nas nie uczono, i mamy do zaproponowania inne ciekawe rzeczy niż tylko aktorstwo – mówi aktorka.

Jej zdaniem lockdown i brak możliwości pracy w swoim zawodzie był nie lada sprawdzianem dla aktorów. Zwycięsko wyszli z niego ci najbardziej kreatywni, którzy mieli na siebie pomysł i nie bali się nowych wyzwań.

– Pandemia pokazała, którzy aktorzy rozłożyli ręce i ojej, a którzy natychmiast zaczęli się adaptować do nowych warunków i właśnie robią coś w internecie czy też myślą o jakichś nowych projektach. I uważam, że to akurat jest dobre, że to wyjście ze strefy komfortu, zmiana pewnego sposobu myślenia, że „ja to jestem gwiazdą i czekam, aż mnie ktoś zatrudni”, proszę, wierzcie mi, jest błędne. My powinniśmy być też swoimi menedżerami, swoimi twórcami i oby tak było – dodaje Tamara Arciuch.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Sebastian Karpiel-Bułecka: Jurorowanie to nie jest proste zadanie, ale bardzo mnie to rajcuje. Staram się być sprawiedliwy, szczery i rzetelny

Nowy juror w programie „Must Be the Music” podkreśla, że ta rola jest dla niego niezwykłą przygodą, bo dzięki niej nie tylko może odkrywać młode talenty, ale także nieznane dotąd aspekty swojej kariery artystycznej. Ocenianie uczestników nie jest prostą sprawą, ale Sebastian Karpiel-Bułecka nie chce nikomu dawać złudnych nadziei i chwalić kogoś tylko po to, żeby nie zrobić mu przykrości. Wokalista wychodzi z założenia, że jeśli ktoś decyduje się na udział w tym programie, to musi być przygotowany na każdą ocenę, nawet tę najbardziej surową.

Prawo

Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów

Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.

Ochrona środowiska

Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru

Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.