Newsy

Wojciech Gąssowski: Kiedyś było mnóstwo prywatek. Kto miał płyty, był królem

2018-04-18  |  06:31

Piosenkarz już pod koniec lat osiemdziesiątych pytał „Gdzie się podziały tamte prywatki?”, a utwór grany był przez wszystkie stacje radiowe i przeszedł do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Dziś artysta podkreśla, że kultowe prywatki pozostały tylko we wspomnieniach tych, którzy w nich uczestniczyli. Z dużym sentymentem powraca myślami do czasów, kiedy w prywatnych, zazwyczaj niewielkich, mieszkaniach organizowało się kulturalne spotkania towarzyskie z pysznymi kanapkami i dyskretnie pitym winem. Najważniejszym punktem każdej prywatki była jednak dobra muzyka. 

Autorem słów do utworu „Gdzie się podziały tamte prywatki?” jest Marek Gaszyński, natomiast muzykę skomponował Ryszard Poznakowski, który pierwotnie chciał, by piosenkę tę zaśpiewał Zbigniew Wodecki. Do Wojciecha Gąssowskiego tekst trafił zupełnie przez przypadek. „Mieszkaliśmy po sąsiedzku, a on wpadał do mnie na papierosa, bo sam ciągle rzucał palenie… usłyszał tę melodię i koniecznie chciał ją zaśpiewać” – wspomina kompozytor. Z kolei wokalista przyznaje, że od razu utożsamił się ze słowami utworu.

To piosenka o mojej młodości i o tym, co przeżywałem naprawdę. W każdym, kto uczestniczył w tego typu imprezie, wspomnienia zostają na całe życie. We mnie też zostały, dlatego tę piosenkę zaśpiewałem. Wydaje mi się, że te prywatki są w nas, w ludziach, którzy na nie chodzili. To nie tylko moje pokolenie, ale być może ludzie młodsi też chodzili na prywatki, które z czasem zmieniały nazwy na domówki – mówi agencji Newseria Wojciech Gąssowski, wokalista.

Gąssowski przyznaje, że piosenka „Gdzie się podziały tamte prywatki?” wciąż prowokuje nieco starsze pokolenia do nostalgicznych wspomnień.

– Kiedyś było mnóstwo prywatek, ale one wyglądały zupełnie inaczej niż te, które są teraz organizowane. Były po pierwsze bardzo skromne, najczęściej organizowało się je w małych mieszkaniach, trzeba było najpierw rodziców namówić, żeby gdzieś poszli, do teatru czy do kina, żeby zostawili nas w domu na kilka godzin. Zapraszało się koleżanki, kilka dziewczyn, kilku chłopaków, dziewczyny robiły kanapki. Wódki się nie pijało wtedy, raczej bardzo dyskretne wino – mówi Wojciech Gąssowski.

Młodzi spotykali się bez żadnej okazji typu imieniny, urodziny czy rocznica ślubu. Ot tak, żeby pogadać, wymienić poglądy, podyskutować i posłuchać dobrej muzyki.

– Muzyka i płyty były najważniejsze. Ktoś, kto miał płyty, był królem, wszędzie był zapraszany. To było wspaniałe, bo płyt nie było tak dużo. Trudno było wtedy kupić na przykład płyty Presleya, to była muzyka rock’n’roll’owa. Jestem z tego pokolenia, że dla mnie muzyka rock’n’roll’owa na takiej prywatce to była niesamowicie ważna rzecz, tańczyło się właśnie w jej rytm – mówi Wojciech Gąssowski.

Nieprzypadkowo więc w treści utworu wylansowanego przez Gąssowskiego zostali wymienieni kultowi artyści z lat 60. i 70. – Czerwone Gitary, Paul Anka, Neil Sedaka, The Beatles, Rolling Stones i Cliff Richard.

– To chyba najkrótsza lekcja z historii muzyki, w której przypominam wielkie gwiazdy i w tym upatrywałbym dodatkowy walor tej piosenki  dodaje wokalista.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Gwiazdy

Aneta Glam-Kurp: Caroline Derpienski poniża normalnych ludzi. Nie trzeba mieć męża miliardera i drogiego auta, żeby być wartościową osobą

Uczestniczka programu „Żony Miami” nie ukrywa, że jest już zmęczona osobą Caroline Derpienski, która od jakiegoś czasu stara się być jej wierną kopią. Jej zdaniem influencerka nieudolnie, aż do granic śmieszności ją naśladuje. Przeprowadziła się na Florydę, też chce mieć bogatego męża, luksusowe samochody i markowe ubrania. A gdy nie udaje się jej tego wszystkiego zdobyć, to tworzy fikcyjną rzeczywistość tylko po to, by zrobić karierę w mediach społecznościowych i wzbudzić w innych zazdrość. Aneta Glam-Kurp uważa, że influencerka straciła zdrowy rozsądek w pogoni za stylem życia, który zobaczyła w popularnym programie, i zapomniała, że dobra materialne nie są gwarancją szczęścia.

Edukacja

Rusza Wirtualny Uniwersytet Pedagogiczny. Pomoże nauczycielom w śledzeniu bieżącej wiedzy i praktyk edukacyjnych

– System oceniania i kształcenia, oparty na transmisji wiedzy, a nie rozwijaniu umiejętności, oraz potrzeba ciągłego podnoszenia kompetencji nauczycieli to dziś wyzwania edukacji – wskazuje prof. Roman Leppert, pedagog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Tymi wyzwaniami chce się zająć Wirtualny Uniwersytet Pedagogiczny – projekt edukacyjny, który zainicjował prof. Leppert, przeznaczony dla wszystkich osób zainteresowanych i bezpośrednio związanych z edukacją. Ma on umożliwić nauczycielom, edukatorom i studentom podnoszenie kompetencji z zakresu pedagogiki i praktyk edukacyjnych. Przydatne treści znajdą tam również rodzice, którzy będą mogli m.in. wymieniać się doświadczeniami i inspiracjami. Partnerem inicjatywy jest Fundacja Orange.

Media

Filip Chajzer: Postanowiłem oderwać od siebie hasło show-biznes i postawić tylko na biznes

Dziennikarz podkreśla, że praca w mediach i funkcjonowanie w show-biznesie łączą się z ogromną presją. Pogoń za newsami, ciągły pośpiech, bycie na świeczniku i lęk przed zmianami kadrowymi stają się pułapką, z której trudno się wyrwać. Filip Chajzer nie ukrywa, że był już zmęczony takim trybem życia. Niedawno rozstał się z TVN, ale nie czeka bezczynnie na telefon z propozycją od kierownictwa innych stacji. Postanowił bowiem działać na własny rachunek i ruszyć ze swoim biznesem. Już wkrótce w centrum Warszawy otworzy restaurację śniadaniową i wierzy, że zapewni mu to stabilizację.