Newsy

Wybierając ubezpieczenie na wyjazd narciarski, Polacy kierują się głównie ceną

2014-01-13  |  06:00

Polacy coraz częściej deklarują zamiar zakupu ubezpieczenia turystycznego na wyjazdy, również narciarskie. I choć świadomość, że polisa się przydaje, wzrasta, wciąż przy jej wyborze narciarze kierują się głównie ceną. Eksperci podkreślają, że przede wszystkim warto sprawdzić, czy takie ubezpieczenie pokryje koszty ewentualnej akcji ratowniczej i czy nie wyklucza wypadków przy uprawianiu sportów. Źle dobrana polisa może skończyć się boleśnie dla kieszeni turysty.

Niezależnie od umiejętności na stoku warto zainwestować w ubezpieczenie. Kontuzje takie, jak złamane kończyny czy zerwanie więzadeł przydarzają się nawet najbardziej wytrawnym narciarzom. Można również wyrządzić szkodę innej osobie.
 
 – Wiele osób, wybierając się na wakacje, wie, że trzeba wykupić ubezpieczenie turystyczne. Ale niestety kierujemy się wyłącznie ceną. Jest to dobre rozwiązanie, żeby porównywać ceny, ale nie powinniśmy od tego zaczynać, dlatego że ubezpieczenia turystyczne zawierają wiele różnych elementów i wiele z nich jest istotnych – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera. 

Jak podkreśla, głównym haczykiem w ubezpieczeniach są wykluczenia. Warto więc sprawdzić w umowie, w jakiej sytuacji ubezpieczyciel odmówi nam wypłaty odszkodowania.

 – Kiedy jedziemy na narty, to trzeba w polisie zaznaczyć, że będziemy uprawiali sport, bo wtedy ryzyko urazu jest większe. Jeżeli przechodziliśmy jakieś choroby, które mogą się odnowić na wyjeździe, również trzeba to zaznaczyć. W innej sytuacji ubezpieczyciel nie będzie chciał pokrywać związanych z tym kosztów – przestrzega Sadowski. – Polecam sprawdzić te wszystkie opcje, które zazwyczaj są do wyboru. 

Warto zwrócić uwagę na wysokość maksymalnego świadczenia, jakie wypłaci ubezpieczyciel. Polisa powinna zagwarantować ubezpieczonemu nie tylko pokrycie kosztów leczenia przez zakład ubezpieczeń, lecz także ubezpieczenie ewentualnych zobowiązań wynikających z odpowiedzialności cywilnej wobec osób trzecich czy ubezpieczenie sprzętu. Warto sprawdzić, czy polisa pokryje koszty akcji ratowniczej i poszukiwań w przypadku lawiny i innych niebezpiecznych w skutkach zdarzeń w górach.

 – W Polsce użycie helikoptera przy akcjach ratunkowych nie wiąże się z żadnymi opłatami. Ale w części krajów trzeba za to dosyć drogo zapłacić – dodaje Jarosław Sadowski.

Dotyczy to nie tylko krajów alpejskich, lecz także np. Słowacji. Transport helikopterem to koszt kilkunastu tysięcy złotych. Jak wynika z danych Mondial Assistance z ubiegłego sezonu narciarskiego, najdroższe interwencje miały miejsce w Austrii, we Włoszech i w Szwajcarii (ponad 50 tys. zł). Tam też zdarzają się one najczęściej. 

Eksperci radzą również sprawdzić, czy zawierana umowa zobowiązuje zakład ubezpieczeń do automatycznego pokrycia kosztów udzielenia pomocy narciarzom bez konieczności wydatkowania środków przez nich, a później ubiegania się o refundację.

W ramach świadczeń oferowanych przez NFZ istnieje możliwość otrzymania Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego, czyli EKUZ. Jest to dokument potwierdzający nasze prawo do korzystania z podstawowych świadczeń zdrowotnych w krajach członkowskich Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii. Dzięki niej korzystamy z opieki zdrowotnej danego państwa na tych samych zasadach co jego obywatele. Trzeba pamiętać, że nie dotyczy to wszystkich usług, np. transportu medycznego.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Partner Serwisu Zdrowie

Viatris

Media

Styl życia

Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych

Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.

Handel

Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.