Mówi: | dr Agnieszka Bliżanowska |
Funkcja: | dermatolog, lekarz medycyny estetycznej |
Firma: | WellDerm |
Newsy
Botoks sprawdza się nie tylko w terapiach przeciwstarzeniowych. Pomaga też w walce z nadpotliwością
2014-06-18 | 06:30
Nadpotliwość to nie tylko krępujący problem, lecz przede wszystkim choroba, którą należy leczyć. Bardzo dobre efekty daje kuracja toksyną botulinową, którą można przeprowadzić w gabinecie dermatologa estetycznego. Polega ona na ostrzykiwaniu botoksem miejsc, w których występuje nadmierne pocenie.
Hiperhydroza, zwana także nadpotliwością, to choroba polegająca na nadmiernym wydzielaniu potu. Organizm chorego wydziela go nawet dziesięciokrotnie więcej niż organizm osoby zdrowej. Przyczyną nadpotliwości mogą być zaburzenia w gospodarce hormonalnej organizmu, choroby metaboliczne, jak cukrzyca czy nadwaga, oraz infekcje wirusowe i bakteryjne. Problem nadmiernego pocenia zazwyczaj dotyka najczęściej pachy, dłonie czy stopy. Chorym nie jest w stanie pomoc nawet najsilniej działający antyperspirant. Najskuteczniejszą obecnie formą terapii jest podanie pacjentowi toksyny botulinowej.
– Toksyna botulinowa to mała cząsteczka proteiny, która hamuje przewodnictwo między nerwem a mięśniem, a w tym wypadku między nerwem a gruczołem potowym, hamuje wydzielanie acetylocholiny i dzięki temu nie mamy impulsu do nadmiernego pocenia się. Zabieg ten wykonujemy najczęściej w okolicy pach, gdyż jest to taka najpowszechniejsza lokalizacja, ale tak samo może on być wykonywany na dłoniach i na stopach – mówi dr Agnieszka Bliżanowska, dermatolog, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Przed wykonaniem zabiegu przeprowadzany jest test Minora. Polega on na posmarowaniu danego obszaru ciała jodyną. Pacjent wykonuje kilka ćwiczeń, na przykład przysiadów, aby pobudzić proces pocenia. Gdy na posmarowanym jodyną miejscu pojawia się pot, lekarz posypuje tę okolicę skrobią, która zabarwia się na czarno. To pokazuje, jak rozległy obszar ciała dotknięty jest nadpotliwością.
– Na tej podstawie decydujemy o ilości podania preparatu. Ostrzykujemy całą okolicę rozcieńczoną toksyną botulinową. Jest to kilka drobnych, niebolesnych nakłuć, czasem dla komfortu pacjenta stosujemy znieczulenie kremem znieczulającym. A efekty zabiegu są widoczne już po mniej więcej tygodniu. A punkt kulminacyjny, kiedy już wiemy, że osiągnęliśmy efekt, następuje po 2-3 tygodniach – tłumaczy dr Agnieszka Bliżanowska.
Zabieg wraz z testem jodowo-skrobiowym trwa około 20 minut. Po zabiegu pacjent może od razu podjąć normalną aktywność, nie wymaga bowiem rekonwalescencji. Zabieg eliminuje nadmierne pocenie na okres od czterech do dwunastu miesięcy. W wielu przypadkach seria 2-3 zabiegów pozwala całkowicie wyeliminować problem nadpotliwości.
– Jest to coraz powszechniejszy zabieg u osób z kadry menadżerskiej, u osób, które pracują cały dzień z ludźmi, szczególnie latem, kiedy chcemy mieć ten komfort, kiedy rozmawiamy, podnosimy pachę i chcemy wiedzieć, że tam się nic niebezpiecznego nie dzieje. Że wiemy, że tam jest sucho, że nie ma plam. Bo często to jest błędne koło. Pacjenci wiedzą, że pocą się nadmiernie, więc denerwują się tym faktem i to powoduje, że pocą się jeszcze bardziej – podkreśla dr Agnieszka Bliżanowska.
Koszt zabiegu na obie pachy to 1800 złotych.
Hiperhydroza, zwana także nadpotliwością, to choroba polegająca na nadmiernym wydzielaniu potu. Organizm chorego wydziela go nawet dziesięciokrotnie więcej niż organizm osoby zdrowej. Przyczyną nadpotliwości mogą być zaburzenia w gospodarce hormonalnej organizmu, choroby metaboliczne, jak cukrzyca czy nadwaga, oraz infekcje wirusowe i bakteryjne. Problem nadmiernego pocenia zazwyczaj dotyka najczęściej pachy, dłonie czy stopy. Chorym nie jest w stanie pomoc nawet najsilniej działający antyperspirant. Najskuteczniejszą obecnie formą terapii jest podanie pacjentowi toksyny botulinowej.
– Toksyna botulinowa to mała cząsteczka proteiny, która hamuje przewodnictwo między nerwem a mięśniem, a w tym wypadku między nerwem a gruczołem potowym, hamuje wydzielanie acetylocholiny i dzięki temu nie mamy impulsu do nadmiernego pocenia się. Zabieg ten wykonujemy najczęściej w okolicy pach, gdyż jest to taka najpowszechniejsza lokalizacja, ale tak samo może on być wykonywany na dłoniach i na stopach – mówi dr Agnieszka Bliżanowska, dermatolog, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Przed wykonaniem zabiegu przeprowadzany jest test Minora. Polega on na posmarowaniu danego obszaru ciała jodyną. Pacjent wykonuje kilka ćwiczeń, na przykład przysiadów, aby pobudzić proces pocenia. Gdy na posmarowanym jodyną miejscu pojawia się pot, lekarz posypuje tę okolicę skrobią, która zabarwia się na czarno. To pokazuje, jak rozległy obszar ciała dotknięty jest nadpotliwością.
– Na tej podstawie decydujemy o ilości podania preparatu. Ostrzykujemy całą okolicę rozcieńczoną toksyną botulinową. Jest to kilka drobnych, niebolesnych nakłuć, czasem dla komfortu pacjenta stosujemy znieczulenie kremem znieczulającym. A efekty zabiegu są widoczne już po mniej więcej tygodniu. A punkt kulminacyjny, kiedy już wiemy, że osiągnęliśmy efekt, następuje po 2-3 tygodniach – tłumaczy dr Agnieszka Bliżanowska.
Zabieg wraz z testem jodowo-skrobiowym trwa około 20 minut. Po zabiegu pacjent może od razu podjąć normalną aktywność, nie wymaga bowiem rekonwalescencji. Zabieg eliminuje nadmierne pocenie na okres od czterech do dwunastu miesięcy. W wielu przypadkach seria 2-3 zabiegów pozwala całkowicie wyeliminować problem nadpotliwości.
– Jest to coraz powszechniejszy zabieg u osób z kadry menadżerskiej, u osób, które pracują cały dzień z ludźmi, szczególnie latem, kiedy chcemy mieć ten komfort, kiedy rozmawiamy, podnosimy pachę i chcemy wiedzieć, że tam się nic niebezpiecznego nie dzieje. Że wiemy, że tam jest sucho, że nie ma plam. Bo często to jest błędne koło. Pacjenci wiedzą, że pocą się nadmiernie, więc denerwują się tym faktem i to powoduje, że pocą się jeszcze bardziej – podkreśla dr Agnieszka Bliżanowska.
Koszt zabiegu na obie pachy to 1800 złotych.
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Farmacja
Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi
Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.